środa, 14 czerwca 2017

Od Erica cd. Tamary

Papiery, papiery, mnóstwo papierów czy mówiłem, że uzupełniam papiery? Nie? No to mówię! Ostatnio moi ludzie jakoś się wzięli za misję i ogarnianie po części obozu przez co mam tyle pracy, że praktycznie śpię tylko 3 godziny dziennie jak nie 2 czy też 1! No tata i Kiara starają mnie się zawsze do łóżka wygonić, ale ja nie mam czasu a poza tym mój organizm chyba zaczął się przyzwyczajać do takiej dawki energii, ponieważ nie jestem już tak bardzo senny jak przez pierwsze dni. Słyszałem, że ostatnio z Jackobem Dorianem działo się coś niedobrego... Ponoć stał się jakiś lodowaty i nie wyglądał za dobrze. Jeśli ten gówniarz skrzywdzi Tamarę to go osobiście zabiję - pomyślałem podpisując kolejne papierki. Tamary w sumie już dawno w ratuszu nie było... Przychodzi tylko po misje i wraca znowu poza zasieki by zlikwidować cel. No muszę przyznać, iż się o nią martwiłem i chciałem z nią pogadać przy najbliższej okazji. Nakazałem ludziom też śledzić Doriana a zajmowali się tym najlepsi szpiedzy, którzy mieli przekazywać wszystkie informacje Masonowi, Kiasowi albo Leonowi by specjalnie nie lecieć do gabinetu, bo w tedy mogło wydarzyć się coś ważnego... No oczywiście jeden szpieg tam nie siedział, ponieważ było ich kilku, ale ostrożności nigdy nie za wiele.
Kiedy wybiło południe przyszedł do mnie Mason ponoć z bardzo ważnymi informacjami więc bez wahania oderwałem się od papierków i zacząłem wysłuchiwać tego czego dowiedział się od szpiegów pilnujących Jackoba. Jak się okazało chłopak był szantażowany i to dość nieźle, bo grozili mu śmiercią Tamary i matki jeśli nie będzie się zachowywał tak jak każą. W sumie robili to specjalnie by każdy się od niego odwrócił w tedy pewnie by nie wytrzymał i odszedł z naszego obozu gdzie zgarnąłby go zły albo obcy obóz no i tam by się zaczęła ciężka jazda, bo miałby tortury albo jakoś by go tam zaakceptowali w swoim gronie. Kazałem namierzyć tych ludzi co go szantażuję i zaciągnąć na salę tortur gdzie się nimi zabawię. Oj będą cierpieć i to bardzo!
Skończyłem jeszcze z jakieś dziesięć dokumentów, które zawierały po 10 stron tego wszystkiego i zostałem powiadomiony, że dwójka cepów została złapana i solidnie przywiązana do krzesła. Normalny człowiek by już poszedł i to załatwił, ale ja wolałem iść do Jackoba, który nie był w najlepszym stanie, gdyż siedział na łóżku ze spuszczoną głową oraz wzrokiem wbitym w jeden punkt na podłodze. Ręce były pocięte najprawdopodobniej żyletką, ale szczęście w nieszczęściu, że zrobił to już dawno i nic nie krwawiło... Chyba niedawno płakał, bo oczy to miał czerwone jak królik!
- Jackob - odezwałem się mówiąc jego imię na co nie zareagował - Mówię do ciebie - dodałem a on niepewnie podniósł głowę.
- Ja nic chciałem taki być... Chciałem by były bezpieczne a teraz pewnie ona mnie nienawidzi - stwierdził przecierając oczy wierzchem dłoni.
- To jej to wytłumacz! Powiedz co się stało i rób to co robiłeś zanim zaczęli cię szantażować. Powiedz jak bardzo ją kochasz czy co tam... - westchnąłem na co pokiwał głową a ja dostałem wiadomość, że Tamara wróciła już do ratusza więc szybko popędziłem do tablicy misyjnej gdzie złapałem ją za rękę.
- Wujek? - zdziwiła się a ja pokiwałem głową i pogłaskałem ją po głowie.
- Idź to Jackoba... Tak wiem co robił, ale to nie jego wina... Chciał, żebyś byłą bezpieczna! Idź a on wszystko ci wyjaśni - stwierdziłem patrząc na nią spokojnie.

<Tamara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz