Czy ja już na prawdę jestem taki straszny? - spytałem się sam siebie ściskając w ręce nieco mocniej żołnierzyka, lecz uważałem, żeby go nie zniszczyć, bo w tedy to bym się chyba poryczał a prosić jej o kolejną naprawę tej zabawki nie zamierzam! Jedne duchy bały się mnie z powodu mojej siły inne natomiast odstraszały poparzenia, które nie ukrywajmy ładnie nie wyglądały. Chodź starałem się zawsze nosić zaciągnięty na głowę jak najmocniej kaptur to nie zawsze mogłem ukryć swoje okropne rany przed innymi. Racja nie wszyscy zwiewali przede mną w strachu, gdyż były dusze takie jak Isaac co nie bały mnie się w żadnym stopniu, lecz nie miałem ochoty z nim rozmawiać.
Skoro jestem potworem to niech zostawią mnie w spokoju i dadzą mi odejść! Ja ich tylko chronię przed złymi ludźmi... Nie ma sens ich przepędzać skoro bije od nich zło jak o szatana! - stwierdziłem wstając i odkładając żołnierzyka na koniu na swoje miejsce gdzie powinien stać na wieki wieków. Nie chcąc siedzieć tutaj dłużej znowu zacząłem węszyć za Tamarą i Rekerem. Czułem się teraz dziwnie słabszy, ale to nie przeszkadzało mi w znalezieniu tropu dzieciaków. Wyczuwałem, że piwnooka jest osłabiona pewnie przez te swoje sztuczki z naprawieniem zabawek... Cóż nieprzyzwyczajone organizmy szybciej się męczą w takich sprawach i potrzebują trochę czasu, żeby się tego wyuczyć oraz częściej powinny po takich zabiegach spać.
Boże gdzie wyście się zapędzili - mruczałem w myślach idąc południowym korytarzem. Miałem już wracać i powiedzieć, że mam ich gdzieś, ale w tedy budynek lekko się zatrząsł a ja czując jak podłoga za zakrętem się zapada od razu przyśpieszyłem. Kiedy zobaczyłem, że dzieciaki spadają na dół gdzie było mnóstwo drutów zbrojeniowych czyli tych takich drutów metalowych, które były powyginane w wszystkie strony świata co gwarantowało śmierć jako szaszłyki. Nie myśląc dużo skoczyłem za nimi i gdy już mieli nabijać się na pręty ja złapałem ich za mundury przez co ani drgnęli oraz wciągnąłem ich na górę gdzie ostrożnie rzuciłem nimi na bezpieczną przestrzeń, lecz tak jak mówiłem ostrożnie! Czyli uważałem by niczego sobie nie połamali ani nie zrobili sobie dużej krzywdy. Rodzeństwo nie wiedziało co się dzieje więc zaczęło szybko a jednocześnie czujnie rozglądać się dookoła a w tedy podłoga się zrosła i nie było widać po niej żadnego zapadnięcia, gdyż była to sprawka jednego ze złych duchów, których żądza zemsty była wprost ogromna... Dusza chciała ich jeszcze raz zaatakować, lecz gdy złapałem Samuela za rękę ten od razu rozsypał się w drobne kawałki jak stłuczone szkło i uciekł gdzieś ze strachu na niższe piętra.
Na coś się ta moja wyższość w sile przydaje - westchnąłem patrząc na Tamarę i Reker'a, którzy korzystając z okazji szybo zwiali, lecz ja i tak podążałem ich tropem.
*****
Kiedy po następnych dwóch godzinach znowu się niespodziewanie rozdzielili jak zwykle poszedłem za dziewczyną. Nie wiedząc czemu wolałem łazić za nią niż za chłopakiem... może było to spowodowane jej kruchą i delikatną budową ciała? Z resztą inni pokazywali czarnowłosemu dalsze historie tego miejsca więc nie było aż tak źle...
Podczas przechodzenia blisko schodów prowadzących na czwarte piętro budynków, złapałem brązowowłosą za rękę oraz wbiegłem z nią szybko po schodach. Na szczęście dziewczyna się nie stawiała więc zajęło nam to dosłownie pięć minut i już byliśmy na miejscu.
Nie lubiłem tego pomieszczenia, bo tutaj zniszczono moje całe życie... tutaj wyzbyłem się w jakimś stopniu człowieczeństwa, tutaj sprawiono mi po raz pierwszy ból w postaci eksperymentu. Stół nawet po wybuchu był pokryty krwią, lecz w lampie popękały żarówki więc nawet nie siliłem się by to włączyć. Pamiętałem wszystko... wszystko bardzo dokładnie, ale czy ona może to zobaczyć? Czy może zobaczyć moje pierwsze tortury? Czy mnie zrozumie? Czy wyczuje, że prawie umarłem? Czy poczuje mój strach i ból? Czy usłyszy moje krzyki i błaganie o pomoc?
<Tamara? :3 Zobaczysz? ;c xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz