wtorek, 30 maja 2017

Od Ruvika cd. Tamary & Kiary

Niby to nie takie straszne, ale czując znajome zimno stetoskopu poczułem jak serce zaczyna walić mi szybciej. Nie chcę już, niech mnie zostawią - pomyślałem, lecz i tak nie ruszyłem się z miejsca a przed oczami błysnął mi obraz tych szurniętych doktorków, którzy nawet po eksperymentach przyłazili rano by zobaczyć moje odruchy po tym świństwie, które wstrzykiwali mi podczas "badań". Może te zastrzyki aż takie straszne tam nie było, bo jeśli miałbym wybierać pomiędzy otwieraniem na żywca a jakąś substancją w mojej krwi to chyba wybrałbym substancje... Chociaż to trudny wybór, gdyż nawet po nich czułem się gorzej następnego dnia niż po "operacji". Moje zamyślenia na temat przeszłości przerwał jej głos mówiąc coś o tym, że jestem osłuchowo czysty czy jakoś tak. Później zmierzyła mi ciśnienie krwi co od razu skojarzył mi się ze strzykawkami, lecz na szczęście nic takiego nie nastąpiło i nawet nie naciskała z tym pobieraniem krwi co mnie w głębi duszy ucieszyło i spowodowało, że dostała u mnie dużego plusa w zaufaniu. Później kolej przyszła na Timiego, który okazał się dużo odważniejszy ode mnie chociaż bałem się o niego jak diabli gdy doktorka pobierała mu tą krew a ja omal na zawał nie padłem widząc tą igłę. Odruchowo też dotknąłem pleców w okolicach odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Brrr... złe wspomnienia więc lepiej mi strzykawkami i innymi narzędziami typu skalpel i inne ostre radzę przed oczami nie machać no chyba, że chcą bym skończył ponownie w trumnie... Czekaj czy ja w ogóle miałem jakiś pogrzeb? Mniejsza o to... Kiedy kobieta skończyła robić te wszystkie medyczne rzeczy czterolatek dostał od niej z powodu bycia dzielnym misia dzięki czemu lekko się uśmiechnąłem, ale trwało to zaledwie ułamki sekund, gdyż sam nie potrafiłem jeszcze do końca zrozumieć jak to jest gdy zamiast podkowy ma się banan na twarzy. Kiedy niebieskooka miała już wychodzić przyszedł jakiś człowiek co dał Tamarze coś co nawet ładnie pachniało, ale strasznie dziwnie i obco mi wyglądało. Nie znałem takich rzeczy tak samo jak Timi, bo jedyne co dostawaliśmy w psychiatryku to jedna skibka chleba, która ogromnych rozmiarów nie była. No czasami smarowali nam je masłem co było już prawdziwym rarytasem! Co prawda nie wiedzieliśmy czy sobie jakoś na to zasłużyliśmy czy robili jakiś dzień dobroci a może dostali od kogoś dofinansowanie, ale liczyło się to, że ta masa nabierze trochę innego smaku.
- To ja już pójdę, Ruvik uważaj na ranę - powiedziała Kiara wskazując ruchem głowy na postrzeloną rękę po czym wyszła, zamykając z uśmiechem drzwi. Miła jest - pomyślałem a w tedy przed nami zostały postawione tacki z jedzeniem więc wlepiliśmy w nie zdziwiony wzrok, gdyż nigdy czegoś takiego na oczy nie widzieliśmy.
- Co mamy z tym zrobić? - zapytałem przenosząc swój wzrok na jakąś zabarwioną wodę.
- Nigdy nie jedliście jajecznicy ani nie piliście herbaty? - odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
- Nie... Które to jajecznica? - znowu zadałem pytanie a ona wskazała mi odpowiednią rzecz na talerzu.
- Robiona jest z jajek i jest bardzo dobra! Obok macie bułki z pomidorem a ten napój to herbata, która służy do picia tylko uważajcie, bo może być gorąca - powiadomiła nas na co skinęliśmy głowami.
- Jak to się je? - spytał Timi wyciągając rękę w stronę tej całej jajecznicy, lecz czując ciepło od razu ją cofnął.
- Musicie użyć sztućców - odpowiedziała mu wskazując na srebrny widelec leżący obok talerza. Brawo Ruvik pamiętasz jak to coś się nazywa - westchnąłem w myślach biorąc jakoś widelec do ręki, ale i tak jakoś źle mi to wyszło... Cóż nie używałem czegoś takiego już od bardzo dawna więc nie ma co się dziwić, iż się odzwyczaiłem.
- Ruvik pokaż - powiedział maluch podając mi niezgrabnie widelec, lecz ja nie zrażając się tym ustawiłem mu odpowiednio rękę nakierowując srebrny przyrząd na jego jedzenie a sam spróbowałem jak smakuje ta cała jajecznica.
- I jak? - spytała dziewczyna widząc, że połknąłem jakąś część.
- Dziwnie smakuje, ale da się to zjeść - stwierdziłem i zabrałem do ręki po tą całą bułkę, z której wyciągnąłem to czerwone coś i zjadłem ją na sucho. Smakowała nieco lepiej niż chleb i była większa więc dało się nią bardziej najeść. Widząc, że Timiemu nie za bardzo podoba się jedzenie widelcem pogłaskałem go delikatnie po głowie by się tak łatwo nie zniechęcał.
- Ruvik? - spytała Tamara.
- Słucham - odpowiedziałem jej spokojnie zwracając na nią uwagę.
- Skąd umiesz jeść sztućcami? - zadała właściwe pytanie.
- Za moich czasów też się tak jadło... rodzice mnie tego nauczyli, ale potem to wszystko zanikło no i znowu średnio mi to idzie. Tak się dzieje gdy człowiek przyzwyczajony jest do jedzenia rękami - wytłumaczyłem poprawiając poszarpane ubranie i zacząłem się przyglądać bułce z tym chyba pomidorem, lecz kątem oka spojrzałem na zegar gdzie pojawiła się magicznie godzina 12. Mam 30 minut... Zaraz tutaj przyjdą - pomyślałem przełykając głośno ślinę.

<Tamara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz