środa, 31 maja 2017

Od Kiary cd. Reker'a

- Rekuś zrobiłeś bałagan! - fuknęłam na niego i zaczęłam wszystko zbierać - Jakoś się to tego przyzwyczaimy, więc nie panikuj! Staraj się je zignorować a skupić się na obowiązkach, które wykonujemy codziennie... Misje, pomaganie wujkowi w papierach, pomaganie przyjaciołom... To co zwykle! A ludzi którzy się na nas patrzeć dziwnie będą, ignorować i tyle! - powiedziałam wszystko ładnie składając na łóżku.
- No wiem Kiaruś ale naprawdę mi z tym dziwnie! - mruknął gapiąc się w sufit.
- Mnie też ale przywykniemy! Nie myśl o tych gwiazdkach, tylko wyobrażaj sobie np. że... że... dostałeś jakiś medal i to on tam wisi zamiast nich! Tak jak kiedyś się to robiło... - westchnęłam.
- Wątpię w to kochanie żeby mi to pomogło - westchnął również.
- Niedługo będziemy musieli wrócić do nauczania, bo dzieciaki nie mogą wiecznie na nas czekać! Mają przecież na pewno jakieś egzaminy czy sprawdziany, które muszą pozaliczać... - mruknęłam i włożyłam pookładane rzeczy do szafy.
- A właśnie! Oddaliśmy im tych prac nie? W sensie wypracowań... - powiedział podnosząc się do siadu.
- Nie nie oddaliśmy! Trzeba będzie z nimi porozmawiać na temat przepisywania od siebie ale w sumie to takie zadanie to chyba dla nich jeszcze za trudne są... - powiedziałam niepewnie.
- Ja dostawałem w szkole wojskowej niezły wycisk... Poradzą sobie! - powiedział spokojnie.
- No nie wiem... Nie wydaje ci się że na jak dzieciaki które miały samą teorię, to za dużo im daliśmy? - spytałam.
- Kiaruś oni muszą się czegoś nauczyć! Bez tego nie poradzą sobie na misjach, a to niezbędne by przeżyć! - rzekł nadal spokojnie, patrząc na mnie.
- Może masz rację... Chyba nie potrafię być stanowcza - westchnęłam.
- Jesteś stanowcza, tylko za bardzo się o nich martwisz niepotrzebnie, bo oni naprawdę muszą to umieć, zwłaszcza w takich czasach! - wyjaśnił mi spokojnie, lekko się uśmiechając.
- No wiem.... - mruknęłam - Jak Cameronek i Rajanek? - spytałam.
- Rajanek śpi i Cameron też śpi - odparł ale ja i tak sprawdziłam czy Cameronek nie ma przypadkiem jakiś koszmarów! Na szczęście kiedy zajrzałam do pokoju, synek spokojnie spał... Dobrze że nie ma koszmarów, jeśli by jednak go dręczyły, będę musiała mu podawać szmaragdowy pył - przeszło mi przez myśl i zostawiłam jego drzwi lekko uchylone, żeby w razie czego mógł do nas przybiec.
**
Następnego dnia, zjadłam z rodziną śniadanko i musiałam iść znowu na oddział medyczny, gdyż no cóż... Edwarda jak na razie nie było, gdyż był przy narzeczonej i jego nowo narodzonej córce! Podobno doktorek groźny się zrobił... Zabawne jak dzieci zmieniają ludzi! Żegnając się wtedy z rodziną rzuciłam im, że w razie czego mogą do mnie przyjść i przytuliłam Cameronka dla otuchy, po czym wyszłam. Przebrałam się oczywiście w normalne rzeczy, na których nie było gwiazdek i poszłam na dół. Przejęłam dyżur od Grega Parkera, takie samo nazwisko co u Will'a, lecz nie byli częścią ich rodziny, tylko po prostu mięli takie samo nazwisko!
Przebrałam się szybko w biały kitel lekarski i z racji tego że jak na razie nie było pacjentów, bo Greg wypuścił ostatnich do domów, buszowałam w magazynie i sprawdzałam stan leków i wyszło mi że brakuje aż pięciu rodzai! Każdy służył do czego innego ale były bardzo niezbędne w medycynie, więc napisałam to co ważne, a wtedy niespodziewanie przyszedł wujek.
- Jak sobie radzisz? - spytał.
- Brakuje pięciu ważnych lekarstw i właśnie piszę listę, jakiej ilości potrzebujemy... Jak na razie niby dobrze, nic się zbytnio nie zmieniło, ale te gwiazdki jednak dziwnie ciążą - mruknęłam.
- Przyzwyczaicie się! - powiedział rozbawiony - Sama możesz teraz wysyłać do innych obozów wiadomości z Rekerem czego potrzeba obozowi! Jesteście teraz naszymi zastępcami i macie niemalże takie same prawa co my... - powiedział i pomachał mi kartkami i specjalnymi pieczęciami które się zawsze przyczepia do listów.
- Wujek ja nawet nie wiem jak te ptaszyska przywoływać... - mruknęłam na co się cicho zaśmiał.
- Gwiżdż długo i w miarę cicho... Inaczej niż do konia, ale przyleci jakiś nasz! - powiedział spokojnie i zademonstrował, a po chwili ptak już czekał przy oknie, które otworzył i wskoczył mu na przedramię czekając.
- Czyli co? Mam się teraz podpisywać swoim imieniem i nazwiskiem? - spytałam zdziwiona, a on przytaknął mi ruchem głowy - Jaja se robisz ze mnie wujek... - mruknęłam, a on się zaśmiał tym razem głośniej.
- Mówię prawdę! Tylko podpiszcie się zawsze jako zastępcy założycieli - powiedział głaszcząc ptaka, któremu to się spodobało - A właśnie! Kiedy wracacie do nauczania? - spytał zwracając znowu całą swoją uwagę na mnie.
- Chcielibyśmy z Rekerem jak najszybciej, ale boję się troszkę o Camerona i Rajana... Zwłaszcza o Camerona, bo Rajanek jest spokojny, ale on jest bardziej zestresowany gdy ma z kimś zostać dłużej dla niego obcym - westchnęłam składając list i przywiązując go do ptaka.
- A przypadkiem nie przyzwyczaił się już do Mika i Dava? No i mnie? - spytał.
- Niby tak... ale sam wiesz że wiecznie nie możemy ich u nich zostawiać! Też mają własne życie i czasami może chcą gdzieś pojechać przykładowo na przejażdżkę ale nie mogą... A z obcymi ludźmi nie mamy zamiaru ich zostawiać! - westchnęłam.
- Mogą zostawać ze mną lub Katriną! To żaden kłopot dla nas... A właśnie! Za jakiś niecały miesiąc mają dzieciaki egzaminy, więc muszą się sporo nauczyć! To nie będą łatwe testy! Będą one w dzień, popołudniu, w nocy, w terenie! Plus oczywiście pisemne... - powiedział a ja prawie zdębiałam!
- Ale mięli jakieś zajęcia z Andrewem prawda?! - spytałam przestraszona nieco.
- Tak mięli! Ale wiadomo że w większej grupie mniej się nauczyli... - powiedział i wypuścił ptaka przez okno.
- Będzie jazda konna, strzelanie, strategie i takie tam? - zgadywałam, a on przytaknął znowu - Czyli noktowizory i inne bzdety... - westchnęłam ciężko - Muszę porozmawiać o tym z Rekerem - dodałam.
- Zdradzę tylko że każdy egzamin będzie w innym miejscu... Nawet te pisemne będę mieli w terenie, dostaną mapy i będą musieli opisać jak by postąpili. Mogą być wszędzie te testy, nie tylko na naszych terenach! - powiedział a mnie znowu nogi się ugięły.
- Czyli na terenach Duchów, Przemytników czy Aniołów też mogą być? - spytałam zdziwiona - Miesiąc to za mało, byśmy ich przygotowali! A co dopiero niecały miesiąc! Potrzeba więcej czasu, bo to za dużo materiału! Nie poradzą sobie... - powiedziałam stanowczo, a wtedy przyszedł Reker z Cameronem i Rajaenm, który dreptał o dziwo na własnych nogach, a Cameronek go pilnował jak na starszego brata przystało, dzięki czemu zrobiło mi się ciepło na sercu, lecz zaraz znowu spojrzałam na wujka.
- Poza tym nas bardzo długo nie było z powodu ran odniesionych na misjach! Nie może być tak że nasza klasa zostanie pokrzywdzona i słabiej wyszkolona z powodu tego iż byliśmy ranni! Silniejsi może jakoś sobie poradzą, z naciskiem na może, ale słabsi nie dadzą sobie w ogóle rady! Oni nawet broni się boja innej trzymać... Potrzeba więcej czasu! Nie da się jakoś przełożyć tych egzaminów nieco dalej? Jeśli będą mieli mniej czasu, to skrzywdzimy ich, bo jak będą to wszystko umieć to wypadną dobrze, lecz jeśli nie będą umieć, to wiadomo że gorzej wypadną, a to ich dobije! Muszą wiedzieć że to umieją... - powiedziałam swoją długą wypowiedź, do której dołączył się Reker.

< Reker? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz