- No to kiedy ślub? - spytał ukochany szczerząc się do niego, gdy ten był w szoku.
- Em... No nie wiem... Nie czas o tym myśleć! - próbował się wykręcić.
- Nie ma wujek! Jak wyjdziemy, to ustalamy datę ślubu i nie ma zmiłuj! - powiedziałam z chytrym uśmiechem.
- Czas jeszcze jest -odparł zdenerwowany.
- Czas jeszcze jest, a nawet nie macie daty ustalonej do ślubu - powiedziałam jego tekst, gdy tak mówił do nas i wyszczerzyłam się tak samo jak Reker, pokazując mu że nie wygra i ze to na swój sposób jest taka mała zemsta...
- Żmije.. - mruknął patrząc na nas z przymrużonymi oczami.
- Oj tam zaraz żmije! - powiedziałam rozbawiona, lecz zaraz zakaszlałam dość mocno i mnie zabolało nieco... - powiedz lepiej czy Ci się podobają, a nie! - dodałam i opadłam zaraz na poduszki.
- Ładne! Katrinie też by się spodobały! - powiedział na co się uśmiechnęliśmy. Chwilę jeszcze pogadaliśmy, aż w końcu wujek musiał iść, a ja z Rekerem zasnęliśmy wyczerpani tą całą rozmową.
**
Następnego dnia obudziliśmy się gdzieś około jedenastej! Normalnie byłam w szoku, że tak długo spaliśmy! Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam Edwarda koło siebie, który się uśmiechnął i jakby odetchnął z ulgą.
- Wreszcie się obudziliście! Długo spaliście... - powiedział zapisując coś w dokumentach.
- Do jedenastej to jeszcze chyba nie ma tragedii z takimi ranami... - powiedziałam lekko przekrzywiając głowę w bok jak pies.
- Spaliście dwa dni! - powiedział, a my aż wytrzeszczyliśmy oczy, lecz nic nie powiedzieliśmy, bo nagle na oddział wbiegł przerażony Sam ze łzami w oczach i się schował za mną, trzęsąc się, na co od razu wyostrzyliśmy wszystkie zmysły, a mięśnie się spięły gotowe do działania w razie czego. Edward był zdziwiony, ale wrócił do swoich zajęć, a my spojrzeliśmy zmartwieni na naszego najmłodszego ucznia.
< Reker? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz