sobota, 15 kwietnia 2017

Od Sary cd. Kiasa

Zaplanowałam sobie że dzisiaj pojadę sobie troszkę na Figarze, lecz sama, bo nie chciałam zawracać już Rekerowi głowy, bo też miał swoje życie... Mimo iż byłam tu już tydzień, to i tak się wszystkich bałam! No sorki, ale jak nam mówili cały czas w wieży przez tyle czasu że w Śmierci ludzie są źli i mieszkają tutaj tylko sami źli ludzie, to czego można się spodziewać po moich reakcjach? Bałam się i tyle. Rówieśników unikałam jak ognia, tak samo jak i dorosłych, którzy wydawali mi się przerażający. Kiedy tylko obok nich przechodziłam, albo się znajdowali blisko mnie, to uciekałam w popłochu, patrząc na nich ze strachem, na co się martwili, no ale cóż... Jak na razie wolałam nie sprawdzać czy faktycznie są dobrzy albo źli!
Jakoś z walącym sercem udało mi się przemknąć do stajni i osiodłać Figara, lecz ciężko mi to poszło, bo dostałam zadyszki niezłej. Mój organizm nadal był za słaby, a ja wciąż miałam sporą niedowagę... Co prawda już nie miałam 17 kg niedowagi, tylko 14 lecz i tak było mi ciężko, bo to jednak i tak szok dla organizmu żeby się pozbierać po takim nic nie jedzeniu i nerwach! Wracając jednak do rzeczywistości, to jakoś udało mi się wsiąść na grzbiet siwego ogiera i udało mi się zniknąć w lesie niezauważona przez zwykłych żołnierzy, mimo iż miałam białego konia! A może po prostu tylko udawali że mnie nie widzą? Sama już nie wiem...
Kiedy już zaczynałam się rozluźniać podczas jazdy, nagle z drzewa spadł jakiś mężczyzna, na co się przeraziłam, bo mógł to być wróg! Szybko zawróciłam konia i dałam mu komendę by rzucił się do biegu, lecz kiedy już zaczął to robić, to wtedy tamto "straszydło" złapało za wodze mojego konia, przez co się uspokoił, a mnie zżerał strach normalnie! Cała się trzęsłam... Mimo moich sprzeciwów, ogier i tak podszedł do nieco przerażonego nim mężczyzny co mnie nieco dziwiło, bo przecież konie z reguły są łagodne! Figaro wydłużył szyję jak żyrafa i zaczął wąchać mężczyznę, na co tego sparaliżowało ze strachu, a ogier po chwili w jego pelerynie chyba coś wyniuchał, bo zaraz wziął ja w zęby i lekko zaczął potrząsać w górę i w dół, gdzie po chwili z ukrytej kieszonki wypadło 10 ciastek, na co Figaro się pochylił, puszczając pelerynę i pożerając je wszystkie, czym niebieskooki się zdziwił oraz patrzył na kona z niedowierzaniem.
- Ej! To były moje ulubione! - odparł z wyrzutem na co ogier prychnął, dając mu ignora i zaczął dalej wąchać jego pelerynę, którą miał na sobie, lecz gdy niczego ciekawego nie wywęszył, spojrzał na mężczyznę spokojnym wzrokiem.

< Kias? brak weny wybacz ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz