Zaplanowałam sobie że dzisiaj pojadę sobie troszkę na Figarze, lecz sama, bo nie chciałam zawracać już Rekerowi głowy, bo też miał swoje życie... Mimo iż byłam tu już tydzień, to i tak się wszystkich bałam! No sorki, ale jak nam mówili cały czas w wieży przez tyle czasu że w Śmierci ludzie są źli i mieszkają tutaj tylko sami źli ludzie, to czego można się spodziewać po moich reakcjach? Bałam się i tyle. Rówieśników unikałam jak ognia, tak samo jak i dorosłych, którzy wydawali mi się przerażający. Kiedy tylko obok nich przechodziłam, albo się znajdowali blisko mnie, to uciekałam w popłochu, patrząc na nich ze strachem, na co się martwili, no ale cóż... Jak na razie wolałam nie sprawdzać czy faktycznie są dobrzy albo źli!
Jakoś z walącym sercem udało mi się przemknąć do stajni i osiodłać Figara, lecz ciężko mi to poszło, bo dostałam zadyszki niezłej. Mój organizm nadal był za słaby, a ja wciąż miałam sporą niedowagę... Co prawda już nie miałam 17 kg niedowagi, tylko 14 lecz i tak było mi ciężko, bo to jednak i tak szok dla organizmu żeby się pozbierać po takim nic nie jedzeniu i nerwach! Wracając jednak do rzeczywistości, to jakoś udało mi się wsiąść na grzbiet siwego ogiera i udało mi się zniknąć w lesie niezauważona przez zwykłych żołnierzy, mimo iż miałam białego konia! A może po prostu tylko udawali że mnie nie widzą? Sama już nie wiem...
Kiedy już zaczynałam się rozluźniać podczas jazdy, nagle z drzewa spadł jakiś mężczyzna, na co się przeraziłam, bo mógł to być wróg! Szybko zawróciłam konia i dałam mu komendę by rzucił się do biegu, lecz kiedy już zaczął to robić, to wtedy tamto "straszydło" złapało za wodze mojego konia, przez co się uspokoił, a mnie zżerał strach normalnie! Cała się trzęsłam... Mimo moich sprzeciwów, ogier i tak podszedł do nieco przerażonego nim mężczyzny co mnie nieco dziwiło, bo przecież konie z reguły są łagodne! Figaro wydłużył szyję jak żyrafa i zaczął wąchać mężczyznę, na co tego sparaliżowało ze strachu, a ogier po chwili w jego pelerynie chyba coś wyniuchał, bo zaraz wziął ja w zęby i lekko zaczął potrząsać w górę i w dół, gdzie po chwili z ukrytej kieszonki wypadło 10 ciastek, na co Figaro się pochylił, puszczając pelerynę i pożerając je wszystkie, czym niebieskooki się zdziwił oraz patrzył na kona z niedowierzaniem.
- Ej! To były moje ulubione! - odparł z wyrzutem na co ogier prychnął, dając mu ignora i zaczął dalej wąchać jego pelerynę, którą miał na sobie, lecz gdy niczego ciekawego nie wywęszył, spojrzał na mężczyznę spokojnym wzrokiem.
< Kias? brak weny wybacz ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz