Kiedy Sara rozpłakała się już na dobre wtulając się we mnie posłałem Oliverowi mordercze spojrzenie, na które się cofnął nie wiedząc w ogóle o co chodzi i dlaczego jego córka tak zareagowała. Z tego co widziałem dziewczyna powoli wpadała w hiperwentylacje więc Edward nie zastanawiając się dłużej wziął strzykawkę z lekiem uspokajającym, ale widząc, że raczej jej ode mnie nie oderwie podał mi strzykawkę a ja delikatnie podałem jej wszystko do żył głaszcząc ją po głowie oraz jej od siebie nie odciągając. Pierwszy założyciel Duchów nadal stał w drzwiach nie wiedząc czy ma podejść czy też odejść. Kiedy mocne leki zaczęły działać Sara znowu zasnęła zmęczona tym wszystkim więc przykryłem ją kołdrą. Będzie dobrze Saro! Już ja mu dam wpierdziel... - powiedziałem w myślach puszczając jej drobną rękę na materac łóżka. Nie zastanawiając się już dłużej podszedłem do Olivera, którego pociągnąłem za ubranie na korytarz gdzie przyszpiliłem go do ściany.
- Co ty kurwa wyprawiasz?! - warknąłem na niego - Sara przez ciebie cierpi jełopie jeden! Co szanowny pierwszy zaczyna robić błędy poprzednika?! Niby wy cholerni założyciele wiecie o wszystkim co się dzieje w wieży a o swojej córce nawet nie myślisz, bo papierki ważniejsze od rodziny! Kurde siedzenie za biurkiem 24/7 i gadanie do żołnierzy to nie tylko praca założyciela! Masz jełopie rodzinę! Dwie córki do cholery a ty o nie nie dbasz, bo coś tam coś tam! Papierki to nie całe życie a i tak czy siak będzie trzeba je spalić, bo w zimę nie będziecie mieli czym palić znając życie... Co? Zdziwko? Ja wiem nawet więcej niż wy! Rodzina jest ważniejsza niż wieża... Oliver to są do cholery żołnierze i raczej sobie poradzą przez te kilka godzin gdzie ty byś zjadł se śniadanie, obiad, kolacje z rodziną oraz z nimi pogadał czy też się pobawił... Sarze w szkole dokuczały jakieś bachory i nauczyciele, nic nie jadała, siedziała cały czas sama w mieszkaniu, bo ty nie raczyłeś ruszyć tyłka by zobaczyć co u nich słychać! Przez twoją głupotę ma 17 kg niedowagi... Sam mówiłeś, że Wiliam i Michael byli nieodpowiedzialnymi dupkami to dlaczego popełniasz na nowo ich błąd?! Sara ma teraz bardzo słabą i delikatną psychikę więc łaskawie spierdalaj mi stąd i nie pokazuj się mi ani jej na oczy! Zostaje ze mną w ratuszu i nie masz nic do gadania... Przyjedziesz tylko w tedy kiedy będzie chciała... Zrozumiano?! - warknąłem puszczając jego ubranie na co jeszcze bardziej się zdziwił, ale spotykając się z moim morderczym spojrzeniem skinął głową a w tedy ja na zawołanie zjawił się Eric, który pociągnął go w stronę swojego gabinetu. Wykorzystując okazję, że jest odwrócony do mnie plecami kopnąłem wielkiego założyciela Duchów w tyłek na co aż podskoczył, lecz mając to całkowicie gdzieś wróciłem na oddział do Sary gdzie upadając na ziemię przy jej łóżku próbowałem jakoś się uspokoić, ale niestety nie potrafiłem zrobić tego stu procentowo dlatego Edward wstrzyknął mi lek uspokajający, który jakoś pomógł na moje nerwy. Miałem ochotę strzelić Oliverowi jeszcze w pysk, ale pewnie jego żołnierzyki, z którymi przyjechał jakoś by się dowiedziały i musiałbym leżeć na sali operacyjnej... Cały czas siedziałem na tej cholernej podłodze wyczekując tylko przebudzenia Sary. Edward w między czasie zmienił dziewczynie bandaże a żołnierze Duchów wraz ze swoim założycielem wrócili na swoje tereny...
<Sara? :3 Reker się wnerwił nieźle ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz