czwartek, 13 kwietnia 2017

Od Reker'a cd. Sary

Nie mogłem dzisiaj spać z powodu, iż mojej ślicznej księżniczki i synka przy mnie nie było... Normalnie gdzieś wyparowali zostawiając mnie tutaj w samotności przez co myślałem, że zaraz zwariuję, ale nie byłem za to zły, ponieważ czasami potrzeba chwilowej rozłąki podczas której dowiadujemy się jak bardzo się kochamy. Nie wytrzymując dłużej już tej ciszy szybko ubrałem się w mundur i niepostrzeżenie przemknąłem się do stajni a potem już na Persefonie opuściłem tereny kwatery głównej Śmierci.
Z początku cwałowałem przez rozległe tereny ciesząc się delikatnym wietrzykiem, który smagał od czasu do czasu moją twarz, lecz z czasem zwalniałem i tak oto znalazłem się w kłusie wydurniając się co jakiś czas na klaczy. Co jak co, ale moja bułanka nie była taka żartobliwa jak karus Erica, który codziennie z niego żartował na przykład zrzucając go z grzbietu i uciekając z głośnym, radosnym rżeniem zadowolenia, ale zazwyczaj wracał do swojego pana po jakimś czasie mówiąc mu tym samym, że go nie zostawi. Wariowaliśmy jeszcze przez dłuższą chwilkę, ale widząc jak ktoś do mnie podjeżdża opanowałem się marszcząc chwilowo brwi by bardziej przyjrzeć się zamaskowanej postaci na siwym koniu, którą okazała się być Sara! Tak ta Sara z wieży córka Olivera, który jest teraz pierwszym założycielem Duchów tak dawno jej nie wiedziałem przez to całe zamieszanie, ale nie miałem pojęcia co ona tu teraz robi. Popatrzyłem na nią ze zmartwieniem, bo na moje oko nie było z nią najlepiej o czym przekonałem się dokładniej jak ściągnęła kaptur odsłaniając twarz całkowicie. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w ciszy jakby nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje na prawdę, lecz gdy już to wszystko pojąłem oraz upewniłem się, że to nie jest sen zeskoczyłem szybko z konia ściągając też dziewczynę z Figara, który parsknął na przywitanie.
- Sara nie wieżę! To na prawdę ty? - zapytałem przyglądając jej się uważnie z każdej strony.
- Tak to ja! - powiedziała, lecz w jej głosie dało się wyczuć, że coś jest nie tak.
- Co się stało? Gdzie Oliver? - zadałem nowe pytania, na które tylko westchnęła spuszczając głowę więc złapałem ją za przedramię, na którym wyczułem bandaż wiedząc co to oznacza - Saro... - powiedziałem jej imię przytulając ją do siebie - Co się stało? Dlaczego się znowu tniesz? - spytałem zmartwiony - Może pojedziemy do ratusza by porozmawiać?

<Sara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz