czwartek, 13 kwietnia 2017

Od Connora cd. Mari

Nie przejmowałem się tym, że porządnie oberwałem w udo i ramię, ponieważ chciałem dostać się do mojej Mari, która oberwała w bark! Serce mi się normalnie łamało jak widziałem, iż cierpi... Miałem ja przecież chronić - jęknąłem w myślach widząc kolejnych ludzi, których było o wiele, wiele więcej niż ludzi z Trupów, ale wyglądali jakoś groźnie więc i oni mogli do nich zaraz dołączyć oraz nas zabić bądź zabrać na tortury. W końcu i tak nie doczekałem się wyniku końcowego walki gdyż straciłem przytomność z powodu szybkiej utraty krwi, jednak zdążyłem zobaczyć jeden ważny element tej rozgrywki a mianowicie ci nowi ludzie zaatakowali wrogi obóz co dawało małą szansę na przeżycie.
****
Będąc na granicy otrzymania ponownej przytomności poczułem okropny ból w miejscach gdzie trafiły kule. Nie miałem pojęcia gdzie jestem i czemu się nie wykrwawiłem tam w tym lesie jak jakiś pies. Z jednej strony cieszył mnie to, lecz z drugiej mogłem być u wroga, który zaraz strzeli mnie w pysk zaczynając tortury bym powiedział mu wszystko o Śmierci. Czując czyiś dotyk zacząłem powoli otwierać zmęczone tym wszystkim oczy a widząc jakąś kobietę, która robi coś z moim rannym ramieniem zacząłem się lekko szarpać chcąc stąd zwiać jak najszybciej znajdując przy tym również moją ukochaną, która zapewne gdzieś też tutaj była! Słyszałem co drugie słowo niebieskookiej układając w swoich myślach jedno zdanie "spokojnie zrobię krzywdy" co jeszcze bardziej mnie przeraziło a w tedy znikąd pojawił się Reker, który mnie przytrzymał łapiąc również kontakt wzrokowy. Nagle cały szum w uszach zniknął a ja już dokładnie usłyszałem co mówi do mnie ta kobieta "spokojnie nie zrobię ci krzywdy" to właśnie chciała mi przekazać gdy się szarpałem, ale obecność przyjaciela jeszcze bardziej mnie uspokoiła.
- Nie szarp się baranie, bo jeszcze większą krzywdę sobie zrobisz! - powiedział cały czas mnie przytrzymując co średnio mi się podobało - Daj się opatrzyć Kiarze - dodał jeszcze patrząc z szerokim uśmiechem na tą dziewczynę, której niechętnie się poddałem.
- Kim ona jest? - zapytałem niepewnie patrząc na niebieskooką.
- To moja żona - powiedział radośnie i gdyby miał ogon to pewnie by nim teraz merdał - No to was zapoznam! Kiara to jest Connor mój przyjaciel jak ci już mówiłem, Connor to jest Kiara moja żona tak jak ci wspominałem mam nadzieję, że się polubicie - dodał szybko na co skinąłem głową będąc już całkowicie spokojnym. Wiedziałem, że Reker miał narzeczoną, ale kiedy się żenił to ja pojęcia nie mam! Może to było w tedy kiedy chorowałem... A tam nie ważne...
- Cześć - powiedziałem cicho - Chcę zobaczy Mari... - jęknąłem czując ból, ponieważ cały czas zajmowała się moją raną. Reker na szczęście odpuścił, ale zrobił coś niespodziewanego, bo obrócił moją głowę, żebym mógł ujrzeć swoją ukochaną. Była opatrzona i bezpieczna więc się do niej uśmiechnąłem co odwzajemniła.
- Gołąbeczki - zaśmiał się przez co miałem ochotę mu posłać morderczy wzrok, lecz chciałem ciągle patrzeć na swoją ukochaną. Kiara szybko skończyła się zajmować raną więc chciałem się podnieść na co stanowczo mi nie pozwoliła.
- Musicie jeszcze odpocząć - powiedziała spokojnie na co niechętnie skinąłem głową, ale gdy tylko się odwróciła zerwałem się z miejsca podbiegając do na szczęście blisko znajdującej się Mari za którą się położyłem oraz przytuliłem ja do siebie mówiąc tym samym, że jest bezpieczna.

<Mari? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz