- Nie mogliście się już doczekać powrotu do domu co? - zapytał na co zacisnęliśmy mocniej dłonie na wodzach swoich wierzchowców.
- Nigdy więcej nie chcę tam być - odpowiedziałem stanowczym, ale jednocześnie słabym tonem głosu.
- Wiem, wiem! Wracamy do ratusza, bo musicie się wyleczyć... Takie rany to nie przelewki - stwierdził a już po chwili za nami pojawili się żołnierze, którzy ciągnęli za sobą związaną jak najmocniej i z workami na głowie trójcę świętą... Miałem ochotę już teraz zastrzelić tą sukę, ale skoro wujek ma straszne tortury to wolę zostawić mu tą całą robotę. Żołnierze dziwili się, że potrafimy na koniach usiedzieć po takim niebezpiecznym postrzale, ale się tym nie przejmowaliśmy, gdyż była to dla nas pewna norma i jak widać ludzie chyba nas za to podziwiają...
*****
Będąc już w ratuszu nasze konie od razu pognały do stajni gdzie zapewne zajęli się nimi ich ulubieni stajenni. Miałem ochotę zrzucić ten zakrwawiony mundur, ale wujek kazał nam iść na medyczny co chcąc nie chcąc zrobiliśmy... Szliśmy właśnie korytarzem aż przed nami pojawiła się zza zakrętu dwójka mężczyzn. Jeden gonił drugiego co nas zdziwiło, ale nie zdążyliśmy nic powiedzieć, bo ten, który uciekał przewrócił się tuż przed nami.
- Hej nic ci nie jest? - zapytałem zdezorientowany na co zadrżał a wyglądał na starszego od nas co mnie zdziwiło i wzbudziło pewne podejrzenia.
<Kiara? :3 No Adam i Colins wreszcie się pokazali xd>
- Hej nic ci nie jest? - zapytałem zdezorientowany na co zadrżał a wyglądał na starszego od nas co mnie zdziwiło i wzbudziło pewne podejrzenia.
<Kiara? :3 No Adam i Colins wreszcie się pokazali xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz