sobota, 29 kwietnia 2017

Od Erica cd. Kiary

Przysłuchiwałem się uważnie wypowiedzi Kiary, bo w sumie ich pomoc bardzo by się nam przydała, ale nie chciałem się nikomu narzucać, bo w końcu to nie jest mała grupka dziesięciu ludzi tylko aż dwustu a może i nawet teraz się powiększyła! No, ale jak nie mają nic przeciwko to czemu nie? Zależy mi by każdy człowiek przeżył, bo w końcu w pewnym sensie to rodzina!
- No dobrze zgoda! Ale najpierw muszę się przebrać - uśmiechnąłem się wskazując na strój szermierczy, który i ona miała na sobie. Wiecie taka trochę żenada...
- Ja też się przebiorę - stwierdziła i wybiegliśmy z oddziału medycznego gdzie do mojego pokoju przypisanego mi w Smokach zaprowadził mnie Lord a Kiara chyba pobiegła do siebie oraz pewnie powiadomić ludzi o tym, że musimy jechać do mojego gangu. O dziwo kiedy wszedłem do pomieszczenia były tam wszystkie moje rzeczy oraz orzeł, który latał sobie zadowolony po pomieszczeniu przyglądając mi się uważnie.
- Ale atrakcja - zaśmiałem się zaczynając szybko przebierać się w swoje normalne rzeczy po czym załapałem pióro i napisałem wiadomość do Rafy by szykował ludzi oraz żeby nikt żadnej wody już nie tykał. Nie czekałem długo tylko otwarłem drzwi i wypuściłem ptaka, który od razu znalazł najszybszą drogę na powierzchnię. Omiotłem wzrokiem szybko cały pokój i wyszedłem zostawiając szablę w bezpiecznym miejscu, bo gdyby ktoś ją tknął to bym go chyba zabił... No może nie zabił, ale byłbym strasznie wściekły na taką osobę nie licząc rodziny oczywiście i najlepszych przyjaciół, gdyż im ufałem oraz wiedziałem, że nic nie popsują. Poszedłem szybkim krokiem za Lordem, który zaprowadził mnie do ludzi z gangu Smoków, którzy już na mnie czekali.
*****
Będąc już w gangu część ludzi ze Smoków zabrała chorych ludzi a część poszła za mną do kryjówki gdzie Rafa pokazał im gdzie trzymamy wodę a oni zaczęli od razu sprawdzać co wywołało epidemię w naszym gangu i jak się okazało były to trzy wadliwe beczki z wodą, o których mężczyzna nic nie wiedział, ale kazałem mu się nie przejmować i gdy już wszystko unormowaliśmy przekazałem władzę Aaronowi, który obiecał, że wszystkim doskonale się zajmie a sami wróciliśmy do kryjówki Smoków gdzie Rafa czujnie się rozglądał a Lord od razu z radości mnie "zaatakował" przewracając mnie oraz liżąc po twarzy jakbyśmy się rok nie wiedzieli.
- Lord spokój! - zaśmiałem się chicho - Nie było mnie może z półtora godziny a ty szalejesz jakbyśmy się miliony lat nie wiedzieli - dodałem a pies położył mi się na brzuchu a widząc Kiarę jak idzie w naszą stronę uśmiechnąłem się do niej - Pomożesz mi? I co z ludźmi? - zapytałem z podłogi.

<Kiara? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz