niedziela, 30 kwietnia 2017

Od Reker'a cd. Kiary

- To jak będzie? Pozwolisz mi podać Ci ten zastrzyk i pozwolisz że Ci pomożemy? - spytała ukochana patrząc wyczekująco na Adama, który niepewnie zaczął myśleć. Podczas naszej gadaniny mogłem ujrzeć na jego twarzy i w jego oczach wiele emocji, które zmieniały się z sekundy na sekundę... Przeżył też piekło więc powinniśmy się zrozumieć, ale w sumie to bardziej boli jeśli skrzywdzi cię osoba bliska, która zamiast cię chronić chciała zapewnić ci śmierć niż zranienie przez osobę obcą, która wymyśliła sobie chore rzeczy... Blondyn popatrzył na nas dość nie pewnie po czym westchnął i bardziej przykrył się kołdrą.
- No dobrze... Zgadzam się, żebyście mi to podali - odpowiedział wreszcie na co uśmiechnęliśmy się do siebie oraz ustaliliśmy wzrokowo, że ja zajmę się szukaniem złotego pyłu a ona założy mu wenflon by nie bał się tak igieł... Na szczęście Edward miał w miarę porządek w szafkach i już po dziesięciu minutach dumny z siebie znalazłem poszukiwany przeze mnie lek, który pomagał zawsze i nigdy chyba nie było przypadku, żeby nie zadziałał chociaż minimalnie. Adam nie patrzył w cale na to co dzieje się z jego ręką co chyba trochę mu pomogło! No cóż to chyba prawda, że jak się na coś patrzy to przeżywa się to kilka razy mocniej niż jeśli się tylko nie wie, ale ma się świadomość, iż coś się dzieje. Kiedy pokazałem Kiarci co mam ona od razu rozdrobniła lek i podała go mężczyźnie przy czym cały czas się jej przyglądałem, bo w końcu sam się chciałem tego nauczyć by móc jej lepiej pomagać! Adam powiedział jeszcze parę słów podziękowania i zasnął ponownie spokojnym snem.
- Mam nadzieję, że mu pomoże - westchnąłem patrząc na ukochaną, do której się przytuliłem.
- Na pewno pomoże Rekuś! Nie denerwuj się - rzekła spokojnie a w tedy usłyszeliśmy zbliżające się kroki i na oddział wpadł niezadowolony Edward.
- Macie leżeć! Adam zasnął więc jest dobrze - mruknął na nas a my przewróciliśmy oczami machając na jego słowa niedbale ręką - Reker! Kiara! ale już do wyra, bo was uśpię - dodał zirytowany a my zrezygnowani położyliśmy się na swoich łóżkach, gdyż nie chcieliśmy zasypiać w sposób "zaproponowany" przez doktorka.
- Sam cię tak uśpię i zobaczysz - mruknąłem pod nosem uważając by tego czasami nie usłyszał. Kręciłem się jeszcze długo w łóżku tak samo jak Kiarcia aż wreszcie jak na zmiłowanie przyszedł Derek ze zmartwioną miną i usiadł na krześle między naszymi łóżkami.
- Znowu Cassandra was zabić próbowała? - zapytał ze smutkiem na co niechętnie skinęliśmy głowami.
- Oby suka umierała na torturach - warknąłem, ale od razu złapałem się za serce, które przez swój ból mówiło mi jakby słowa "nie przesadzaj z emocjami".
- Spokojnie! Eric często złazi do katów więc jest dobrze - rzekł przyjaciel na co westchnąłem i przypomniałem sobie o naszym weselu gdzie Katrina złapała bukiet! Oho zemścimy się wujek! - zaśmiałem się w myślach i chytrze uśmiechnąłem.
- Zrobisz dla nas przysługę? - zapytałem chłopaka, który lekko się zdziwił, ale pokazał po swojej twarzy, że jest zainteresowany tym co chce powiedzieć - Poszukałbyś jakiś obrączek ślubnych dla Erica i Katriny? Ten osioł bez pomocy się nie ruszy - zaśmiałem się.

<Kiara? :3 Dzieciaki przyjdą? xd Derek się zgodzi? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz