niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Reker'a cd. Kiary

Nie wiedziałem co powiedzieć... Niby wszystko takie proste a mi głosu brakowało by powiedzieć czym się denerwuje! Na szczęście albo nie szczęście wujek trafił od razu w sedno... Nie znałem swojej rodziny przez mojego cholernego ojca, który wolał siedzieć w domu i udawać jaki to on nie jest super tatulkiem bym ufał mu jak głupi baran! Do nas mogli wpadać tylko jego kumple i nikt więcej no chyba, że jakoś go tam przekonali do zorganizowania zjazdu rodzinnego. Czułem jak wpadam powoli w doła, który był dla mnie niesamowicie agresywny i jak nikt zaraz czegoś nie zrobi to zamieszka u mnie na dłużej... Nagle wujek Eric podniósł się z fotela i nas do siebie przytulił. No nie ukrywam, że zrobiło mi się lepiej, to takie przyjemne uczucie gdy drugiemu człowiekowi na tobie zależy.
- Nie ma co się smucić i wstydzić! To normalne, że możecie się denerwować, ale jak sami zobaczycie to nie będzie takie straszne. Po prostu wyobraźcie sobie, że tam nikogo nie będzie oprócz was! To wasz dzień więc nic nie może wam go popsuć - powiedział odrywając się od nas. Wraz z Kiarcią popatrzeliśmy na siebie niepewnie, ale i tak w naszych oczach odbijało się to coś mówiące o tym, iż nam na sobie bardzo zależy. - To co? Nauczymy się tańczyć? - zapytał na co się zmieszaliśmy.
- Ale ja nie umiem tańczyć - rzekłem spuszczając głowę.
- Ja też - dorzuciła się Kiara a on westchnął.
- Dlatego was nauczę - powiedział spokojnie pomagając nam wstać - Nie pogryzę was przecież! No wracajmy już do ratusza, bo niedługo się ściemni - dodał na co niepewnie skinęliśmy głowami i wyszliśmy na zewnątrz. Podczas naszej drogi powrotnej objąłem Kiarę ramieniem co dało mi poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Wiedziałem, że nigdy mnie nie zostawi samego, ale ten stres jakoś niedawno nie wiedząc dawał o sobie znaki. Szliśmy spokojnie, nie śpieszyło nam się nigdzie a wujek sprawdzał sobie przy okazji jeszcze tereny nie przeszkadzając nam w ogóle. Dopiero teraz zauważyliśmy jak daleko się zapędziliśmy podczas naszej małej ucieczki. No cóż, żeby nie dać się złapać człowiek zrobi różne rzeczy.
Gdy dotarliśmy do ratusza od razu chcieliśmy biec do budynku, ale Eric skutecznie nas przytrzymał i sam zaprowadził do siedziby i odpowiedniego pomieszczenia, które było bardzo duże i raczej spotkania ze ścianą nie powinniśmy mieć. Staliśmy przez chwilę jak słupy soli, lecz gdy przyszła Katrina można było powiedzieć, iż już nie ma szans na ucieczkę. Eric wziął Kiarę do nauki a mi przypadła Katrina. No nie powiem denerwowałem się jak cholera i sam czułem jak drżą mi ręce.
- Reker spokojnie! Wszystko będziemy robić powoli - powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
- Dobrze - jakoś wydusiłem z siebie stając na przeciwko niej.
- Zobaczysz, że szybko załapiesz - uśmiechnęła się do mnie szeroko i zaczęła mi ustawiać ręce jak powinienem je trzymać. - No to teraz spokojnie rób to co będę ci mówiła dobrze? - odezwała się nagle.
- Tak - starałem się ukryć drżący głos.
- Prawa noga w przód - powiedziała a ja wypełniłem jej rozkaz - Lewą nogę dostaw do prawej, Lewa noga w tył, prawą dostaw do lewej - mówiła a ja wykonywałem każdy jej rozkaz. Tak jakoś wyszło, że obracaliśmy się w prawo a potem nowe kroki zaczynające się od lewej nogi obracały nas w lewo. Nawet nie było to takie straszne, ale i tak miałem niezłego stresa, że ją przez przypadek nadepnę czy coś - Teraz krok boczny - odezwała się nagle na co zdębiałem - Spokojnie! Prawa noga w bok, lewą zbliż do prawej, lewa noga w bok, prawą zbliż do lewej - mówiła z wielkimi przerwami. Później jeszcze przećwiczyliśmy wszystko dwa razy aż wreszcie kazali nam zatańczyć ze sobą ponoć pierwszą część tego naszego tańca.
- Kiaruś przepraszam jak cię nadepnę - jęknąłem jakby zaraz mieli zabrać mnie na ścięcie.

<Kiara? :3 Jak się tańczyło z wujkiem? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz