- Jest świetny! - powiedziałam z zachwytem - Sówka? Opiekowałeś się też sówką? - spytałam radośnie.
- Tak opiekowałem się i powinna tu jeszcze być - odparł radośnie i ruszyliśmy do domku na drzewie.
- A co do Twojej propozycji zostania tutaj, to chętnie! Nie mam ochoty wracać do Ratusza... - odparłam troszkę smutno na koniec, na co pocałował mnie w czoło, dodając mi otuchy, co pomogło.
W środku domek był też świetny! Wiadomo że troszkę podniszczony, lecz i tak był w dobrym stanie. W środku było bardzo przytulnie i cieszyłam się że Connorek zabrał mnie do takiego miejsca, zwłaszcza że mogliśmy być sami, skoro tylko ja i on znaliśmy to miejsce!
- Podoba Ci się? - spytał również się rozglądając, jakby chciał sprawdzić czy aby na pewno nic się tutaj nie zmieniło. Broń też miał przy sobie, która wydawała mi się straszna, bo była duża no i... po prostu straszna i tyle! Nagle usłyszeliśmy jakby ktoś o coś "skrobał" i nagle zobaczyliśmy małą sówkę! Była przesłodka!!! Od razu spojrzałam na Connora, który posłał mi uśmiech i wziął małą sówkę na ręce, która lgnęła do niego i zaczął ją głaskać delikatnie, a ta przymknęła delikatnie oczka.
- Jaka słodka! - powiedziałam radośnie, patrząc na sówkę, na rękach Connora.
- Pogłaszcz ją! - zachęcił mnie, ale ja się troszkę bałam, bo jego już znała, a mnie nie...
- No nie wiem... - odparłam niepewnie, lecz on złapał mi rękę i przystawił do głowy sówki, na co zaczęłam ją delikatnie głaskać, co jej się spodobało.
**
Popołudniu postanowiliśmy się przejechać na naszych koniach. A właściwie to się ścigaliśmy! Ventus była niesamowicie szybka i skoczna, dzięki czemu czasami miałam przewagę nad Connorem, lecz niestety kiedy się tak ganialiśmy, straciliśmy hm... poczucie czasu i nie zawracaliśmy uwagi na to gdzie jedziemy. Nagle Connor spadł, a ja usłyszałam dwa potężne huki. Zatrzymałam gwałtownie konia, a właściwie ja też z niego spadłam, bo klacz bardzo mocno zahamowała. Konie były niespokojne, a ja czułam potworny ból barku... Nie mogłam przez ten bólu oddychać i widziałam wszystko w przyspieszonym tempie jak zwolnionym jednocześnie. Nie wiem jak to nazwać, ale tak właśnie się czułam. Widziałam że krwawię, później widziałam Connora, który próbuje do mnie jakoś się doczłapać, lecz wtedy padły kolejne strzały. Widziałam że Connor dostał ponownie. Wiedziałam tylko że ktoś nas atakuje, lecz nic więcej... Później głośne krzyki i kolejne salwy strzałów, lecz tym razem nie w nas. Widziałam jakiś obcych ludzi, którzy do nas podbiegli zmartwieni i... Kiarę!!! No a później wiadomo... Ciemność, bo utrata przytomności.
**
Zaczęłam się budzić i czułam że ktoś mnie dotyka, lecz moje reakcje nadal były strasznie spowolnione więc nie mogłam zareagować gwałtownie. Uchyliłam lekko powieki i zobaczyłam, jak Kiara opatruje mi ranę, a właściwie jak już zakłada opatrunek, na lewe ramię. Zauważyła że się przebudziłam, więc lekko się uśmiechnęła coś mówiąc, a ja się domyśliłam ze pewnie powiedziała "będzie dobrze". Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam Connora! Kiara zaczęła się zajmować jego ranami. Miał ranę na udzie z którą szybko sobie poradziła i zaczęła się też zajmować raną na jego ramieniu, lecz w tym momencie Connor się przebudził i zaczął się lekko szarpać spanikowany, a ta próbowała go uspokoić i wtedy jak na zawołanie znikąd, ale to dosłownie znikąd! pojawił się Reker, który przytrzymał go i złapał z nim kontakt wzrokowy, coś mówiąc, lecz ja jeszcze nie potrafiłam usłyszeć co...
< Connor? ;3 mam nadzieje że w miarę wyszło ;c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz