niedziela, 30 kwietnia 2017

Od Kiasa cd. Sary

Ze snu wyrwało mnie silne kopnięcie w klatkę piersiową, które odebrało mi na chwilę oddech, ale jakoś wszystko szybko wróciło do normy i zacząłem nabierać łapczywie powietrza do płuc. Mało brakowało - stwierdziłem a po chwili adrenalina puściła i znowu poczułem ból na całym ciele po ostatnim pobiciu. Popatrzyłem na postać przed sobą półprzytomnym wzrokiem i jak się okazało był to ten sam mężczyzna, który był widziany przeze mnie ostatnio. Nie wahałem się tylko obdarzyłem go wściekłym spojrzeniem za co kopnął mnie znowu w głowę, z której krew popłynęła teraz szybciej. Aż dziwne, że się nie wykrwawiłem - pomyślałem słabo.
- Niby miałem zająć się tobą dopiero jutro, ale jedna suka mnie wkurwiła i mam teraz humor na ostre pieprzenie cię - zarechotał i pociągnął mnie za łańcuchy przez co mimowolnie musiałem stać na czworakach - Grzeczny kundel - uśmiechnął się chytrze zachodząc mnie od tyłu na co ostatnimi siłami zacząłem się szarpać.
- Zostaw mnie! - warknąłem jakoś zdzierając sobie skórę na nadgarstkach znowu do krwi, ale go to nie ruszyło i już miał mi ściągać spodnie, ale ktoś wpadł do pomieszczenia więc mój oprawca puścił łańcuch na co opadłem bezwładnie na ziemię. Bałem się jak diabli i gdyby nie to, że ledwo się ruszałem zwiałbym przez te otwarte drzwi, ale teraz wolałem udawać trupa, bo tak było dla mnie najbezpieczniej. Ten facet, który wyrządził mi krzywdę został zabity przez tego żołnierza, który wpadł tu z wilkiem!
Tak takim co se po lasach wyje i często jest zmutowany, ale nie ten... ten jest normalny i mnie obwąchuje! Myślałem, że zaraz na zawał padnę przez co zacząłem drżeć ze strachu i kulić się pod ścianą... Bałem się, że zrobią mi zaraz krzywdę... Może to kolejni handlarze? - spytałem się przerażony w myślach.
- Alfa przesuń się! Kias to ja twój tata - rzekł jakiś dziwnie znajomy głos, który przedstawił się jako ojciec w co nie wierzyłem a czując jego dotyk zadrżałem jeszcze bardziej a z oczu popłynęły mi łzy. Żołnierz szybko uporał się z łańcuchami i delikatnie mnie do siebie przytulił głaszcząc uspokajająco po plecach i głowie co mnie niestety bolało i co jakiś czas syczałem niczym wąż będąc sztywnym jak deska w jego ramionach - Kias spokojnie... to ta... nie bój się... nic ci nie grozi... - mówił spokojnie gdy ja łkałem przerażony nie wiedząc co się dookoła mnie dzieje. Dopiero po paru chwilach jakoś mogłem otrzeć krew, która mieszała się z moimi łzami i zobaczyłem znajome rysy twarzy.... To na prawdę był ojciec! Nie mogąc uwierzyć, że po mnie przyszedł wtuliłem się w niego szukając bezpieczeństwa niczym mały chłopiec, ale on mnie nie odrzucił tylko przytulił jeszcze mocniej uważając na moje rany, które chodź bolały mnie jak cholera przy ojcu nie patrzyłem na to, że boli, ale na to, że przy mnie tutaj jest.
- B-bałem s-się... o-on mnie c-chciał z-zg-g-gwa-ł-ł-ł-ci-ci-ci-ć-ć-ć - wydukałem jakoś zapłakany.
- Już nikt ci krzywdy nie zrobi synku - powiedział uspokajający, ale w jego głosie wyczytałem jakąś wściekłość, która lekko mnie przeraziła.
- Nie ch-chcę na m-medyczny - wyłkałem jeszcze i straciłem przytomność. Wiedziałem, że z tatą nic mi nie grozie, gdyż nie pozwoli, żeby ktoś jeszcze mnie tknął... Przynajmniej tak mi się zdaje...

<Sara? :3 Przyjdziesz zobaczyć co z nim? ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz