sobota, 15 kwietnia 2017

Od Kiary cd. Reker'a

 - Moja kochana Pani Blackfrey, jesteś przepiękna kochanie w tej sukni - powiedział mi na ucho całując mnie w usta gdy nikt jeszcze nie patrzył.
- Mój kochany Pan Blackfrey! Ty również wspaniale wyglądasz kochanie! - powiedziałam promiennie się uśmiechając - To nie sen prawda? - spytałam może i głupio, ale musiałam się upewnić czy to naprawdę się dzieje!
- Tak to prawda kochanie! - powiedział uradowany, na co się szeroko uśmiechnęłam po raz kolejny.
Goście zaczynali się schodzić, więc zasiedliśmy do przydzielonego nam stołu. Na obiad mieliśmy gołąbki no i oczywiście też tam były inne potrawy, lecz też nie zabrakło słodyczy, na co się wszyscy rzucali! No nie oszukujmy się... W tych czasach, ciężko o słodkie rzeczy i nawet się dziwię że w miarę dostajemy normalne jedzenie z czasów "normalnych", gdzie wszystkiego było pod dostatkiem. Po zjedzonym posiłku, przyszedł czas na pierwszy taniec na co z Rekerem chwilowo się spięliśmy, gdyż patrzyło na nas pełno ludzi! Jednak jakoś się zdołaliśmy skupić i zaczęliśmy tańczyć i o dziwo nie nadepnęłam Rekera ani razu.
Odstawialiśmy piruety i tak dalej, a gdy skończyliśmy przyłączyli się inni z wiwatami i sami zaczęli tańczyć ze swoimi wybrankami. Kątem oka zobaczyłam też że Harry i Tom, synowie Maksa tańczyli z jakimiś dziewczynami! "A tak się wzbraniali że miłość to nie dla nich" zaśmiałam się w myślach, widząc jacy są w nie zapatrzeni i szeroko się uśmiechają z wzajemnością. Później przyszedł czas, gdy musiałam się odwrócić plecami do gości i rzucić bukietem kwiatów do tyłu, a ta kobieta czy dziewczyna, co pierwsza złapie bukiet, miała wyjść niedługo za mąż... Co cóż taka tradycja można by rzec! Katrina stała obok Erica, bo nie mogła jeszcze po porodzie tak ganiać, a poza tym nie chciała się chyba pchać wśród nas. Wzięłam zamach z bukietem kwiatów i rzuciłam go za siebie, a później się odwróciłam by zobaczyć kto go złapał, bo wybuchło małe zamieszanie i gdy się odwróciłam, zobaczyłam że bukiet kwiatów wylądował sam na rękach Katriny!!! Wszyscy od razu zaczęli się śmiać z radości, a Eric wytrzeszczył aż oczy z niedowierzania.
- No wujek teraz się nie wymigasz! - zaśmiałam się, a ze mną wszyscy goście, patrząc na Erica.
- No chyba nie! - zaśmiał się dość nerwowo w tej sytuacji, lecz jego narzeczona nie miała mu tego za złe, bo wiedziała że w dużych skupiskach ludzi bardzo się denerwuje.
- Czekam Ericku! - zaśmiała się i dalej oczywiście poszły dalej tańce i wódka... No cóż! Jak to na weselach bywa, zawsze musi być dobry trunek, lecz ja się od tego wzbraniałam, bo nigdy w życiu nie piłam, a poza tym to uważałam to za głupstwo, choć znając życie, to wujek mi wciśnie chociaż jeden kieliszek, bo na własnym weselu teoretycznie powinnam choć jednego spróbować, lecz ja nie miałam na to ochoty! Kiedy wszyscy goście byli zajęci, my z Rekusiem czmychnęliśmy na balkon, gdzie odetchnęliśmy z ulgą, nabierając w płuca letniego powietrza.
- Jak myślisz co z Rajankiem? - spytałam zmartwiona patrząc w niebo - I jakoś udało nam się zatańczyć Rekuś! Jednak ten jeden raz mi chyba wystarczył przy tulu ludziach! - dodałam lekko rozbawiona, na co się delikatnie uśmiechnął w moją stronę.

< Reker? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz