środa, 5 kwietnia 2017

Od Kiary cd. Erica, Reker'a

Słysząc imię Gagari, od razu wiedziałam kto to jest! Był to jeden z członków słabego gangu Husarii. Zawsze starali się przejąć tereny Szkarłatnych Smoków, czyli mojego obecnie gangu, bo byłam obecnie przywódczynią tego gangu, tyle ze teraz Szkarłatne Smoki składały się tylko z samych dobrych ludzi, nie brali narkotyków, nie krzywdzili kobiet ani nic. No! Jednak kiedy chodziło o zemstę czy coś, to byliśmy tak mściwi i bezwzględni, że wszyscy się nas po prostu nadal bali, a stara reputacja mojego gangu, który był jednym z najpotężniejszych i nadal z resztą jest, się utrzymywała. Jak zostałam przywódczynią? Ludzie tak zadecydowali! Ja się na to nie pchałam... Długo by o tym opowiadać jak to się stało, bo było to jeszcze zanim trafiłam niegdyś do Duchów, lecz wracając do rzeczywistości, to Gagari jak było widać dobrał się jakoś do władzy i się zapomniał, że na moich terenach i z nami nie wolno zadzierać! "Idioto myślałeś że mój gang wymarł?" zakpiłam śmiejąc się w myślach. "Czas się przypomnieć, iż Szkarłatne Smoki nadal tutaj rządzą!" postanowiłam w swojej głowi i wyszłam z cienia, na co Kias się lekko zmieszał i już chciał coś powiedzieć, lecz ja tylko uniosłam dłoń w jego kierunku by nic nie mówił.
- Znam tego gościa, znam ten gang i zostawicie to mnie! Jeszcze dzisiaj wszyscy będą martwi za to wszystko - warknęłam kierując się w stronę drzwi.
- Kiara nie! Oni są niebezpiecznie! - powiedział przerażony Kias, na co stanęłam odwrócona do niego plecami.
- Ja jestem bardziej niebezpieczna! - odparłam rechocząc cicho, na co się zdziwił.
- Kiara? - spytał, wiec odwróciłam w jego kierunku głowę.
- Kias... Rozmawiasz z przywódczynią gangu Szkarłatnych Smoków! A Gagari jak widać się troszkę zagalopował, a to są sprawy gangów, bo wlazł na moje tereny! Ponadto groził Tobie i jeszcze zrobił Ci krzywdę a zemsta gangu jest w tym wypadku nieunikniona... My nie wybaczamy! By działamy od razu - powiedziałam stanowczym i z lekka lodowatym tonem głosu. Widziałam jak Kias wytrzeszczył oczy i zbladł, lecz wujek Eric pozostał nie wzruszony, na co się w środku zdziwiłam lecz tego nie pokazałam.
- Acha... - powiedział tylko na co przewróciłam oczami.
- Jesteś nie do podrobienia wujek! - odparłam rozbawiona i znowu zaczęłam się kierować w stronę drzwi - Nie wtrącać mi się w to! A... I jeszcze jedno! Kias, jeśli nie zobaczę Cię na swoim ślubie w garniturze z Alice u boku, to Cię chyba zatłukę! - dodałam jeszcze i wyszłam, zamykając za sobą drzwi i idąc szybko korytarzem.
**
Zebrałam bardzo szybko około dwustu swoich ludzi, żołnierzy z resztą, którzy bardzo dobrze się ukrywali w obozie Śmierci, Trupów, Przemytników, Aniołów, Duchów czy jeszcze na innych zadupiach! Dowodziłam gangiem, który liczył sobie ponad dwa tysiące jak nie więcej... Teraz jechałam na Feniksie w stronę gangu Husarii. Jeden z moich ludzi poinformował mnie gdzie się znajdują. Dotarcie na miejsce zajęło mi jakieś dwie godziny. Kiedy tylko wjechałam na Feniksie ze swoimi ludźmi ze znakiem pod łokciem gangu Szkarłatnych Smoków, ludzie usuwali się z drogi. Było ich około 25... "Kpina kurwa jakaś!" warknęłam wściekle w myślach. Od razu też do 9 dużych slupów, zobaczyłam 9 naszych przywiązanych żołnierzy ze Śmierci. "Na szczęście jeszcze ich nie zgwałcili popaprańce pierdolone!" przeszło mi przez myśl. Miałam na sobie mundur, na którym widniało logo Śmierci, na co się zdziwili, lecz nie mogli nic powiedzieć, bo byli zakneblowani i dość mocno związani... Z tego co widziałam to mięli na mundurach od 2 do 4 gwiazdek... Jeden wyglądał na dowódcę, bo miał 5 gwiazdek na mundurze. Zatrzymałam obok niego konia i spojrzałam na niego wzrokiem "będzie dobrze". Na mundurach moich ludzi były jeszcze loga innych obozów, co pewnie ich dziwiło, lecz ja skupiłam się teraz na mężczyźnie, który wychodząc z namiotu zdębiał i zbladł jednocześnie. Nawet widziałam jak pod tym 38 letnim mężczyźnie ugięły się nogi! "Bardzo dobrze... Bój się, bo zaraz wszyscy będziecie martwi!" zaśmiałam się w myślach.
- Gagari! - warknęłam lodowato, głosem pełnym furii.
- Kiara.... Ty żyjesz... Myślałem... - jąkał się przerażony.
- Co myślałeś?! Że Szkarłatne Smoki już nie istnieją i że zginęłam, więc im nie przewodzę?! - warknęłąm wściekle tak, że to cud że piana nie szła mi z ust jak jakiemuś psu ze wścieklizną - Ty idioto! W dodatku, więzisz ludzi z mojego obozu których zraniłeś, nie mówiąc już o jednym szczególnym, który jest moim przyjacielem - wysyczałam na co się zdziwił i skulił jednocześnie.
- Dogadajmy się.... - wyjęczał patrząc po swoich ludziach, lecz oni w tej właśnie chwili padli martwi na ziemię, a było ich 5. Zastrzelili ich ludzie chowający se w krzakach.
- Ty cholerny robaku... Myślisz że jestem głupia?! - wrzasnęłam na niego - W dodatku rządzisz się na moich terenach! - dodałam.
- E... Zaraz nas tu nie będzie.... - powiedział cofając się, lecz zaraz zaprzestał tej czynności, gdy poczuł jak w plecy wbija mu się lufa karabinu.
- Co? Myślałeś że was puścimy? - zaśmiałam się złowieszczo - Myślisz że nie wiem że trzymasz z tymi ścierwami Demonami? Naszymi wrogami? - zakpiłam z niego, na co pobladł jeszcze bardziej. - O niej mój drogi... Czeka was śmierć i nic więcej! - zaśmiałam się znowu, a ze mną moi ludzie, którzy teraz wyszli wszyscy z kryjówek. Dwustu żołnierzy na dwudziestu pięciu, to nie lada widowisko!
- Powiem Ci coś Gagari! Zraniłeś mojego przyjaciela, a teraz ludzi z obozu do którego należę, a my tam jesteśmy jedna wielką rodziną, wiec po raz kolejny przegiąłeś! Chociaż właściwie, to już wykopałeś sobie grób, wchodząc na nasze tereny i traktując je jak własne... - warknęłam na koniec.
- Ja nie wiedziałem... - wyjęczał żałośnie.
- Trzeba się było dowiedzieć - powiedziałam słodko do niego, a w tym czasie moi ludzie odwiązali rannych od kul i pobitych dotkliwie dziewięciu ludzi, gdzie zabrali ich bardziej na bok i zaczęli opatrywać rany w bezpiecznym miejscu. Widziałam jak cały czas mężczyzna trzęsie się lekko ze strachu, tak samo jak i jego ludzie. Wiedzieli że teraz czeka ich śmierć, a każda droga ucieczki została zablokowana, wiec nie mięli żadnych szans... - SKORPIO! - krzyknęłam a wtedy rozległy się strzały i zaczęły dokoła wybuchać granaty, rozświetlając tą noc. Feniks i inne konie stały spokojnie, bo były do tego przyzwyczajone, lecz w oddali pewnie było nieźle słychać i widać co tu się wyprawia, bo szczerze mówiąc, to nawet lekko ogłuchłam od tego wszystkiego... Podjechałam spokojnie do rannych ludzi ze Śmierci i spojrzałam na nich zmartwionym wzrokiem.
- Nic wam nie jest? - spytałam zmartwiona.
- Nie... - wyjęczał z bólu ich przywódca - Teraz już jest dobrze - dodał jeszcze.
- Wszystko będzie dobrze! - powiedziałam spokojnie i jeszcze raz się obróciłam, bo nagle strzały i huki ucichły, co świadczyło o tym ze zabito wszystkich z gangu Husarii. "Nikt po takich ścierwach płakać nie będzie" warknęłam w myślach. Oczywiście to nie byli wszyscy z tego gangu, bo byli jeszcze w paru innych miejscach, też po dwadzieścia parę osób lub więcej, lecz też już ich nie było... Moi ludzie dostali rozkaz zabicia wszystkich z tego cholernego gangu, a było ich około 120... Każdy z członków tego gangu był przestępcą, który najczęściej gwałcił, zabijał i takie tam, wiec o tylu ścierw mniej! Potem moi ludzie odcięli im głowy i wysłali "paczką priorytetową poleconą" do Demonów, którzy maczali też palce w pobiciu i straszeniu Kiasa. Teraz dostaną wszystkie głowy członków tego upadłego gangu w workach i znaki ostrzegawcze z logiem naszego gangu, czyli smoka ziejącego ogniem, próbującym spalić cyfry gangu, lecz one były niezłomne i cały czas trwały jakby nie przejmowały się ogniem... Wiedziałam że teraz Kias będzie bezpieczny, bo tej jednej nocy dostaną głowy wszystkich z tego gangu i ostrzeżenie tym samym, żeby nie zadzierali, bo będzie gorzej! "Ze Szkarłatnymi Smokami nie zadzierajcie lepiej" zaśmiałam się ponownie tego dnia w swoich myślach.Nawet powiem szczerze ze to dowodzenie ludźmi mi się spodobało, ale i tak nie miałam zamiaru nigdy, ale to nigdy zostać założycielką czy coś... Nigdy! Te papierki mnie przerażały! A tutaj przynajmniej nie miałam żadnych do sprawdzania ani nic, bo wszyscy byliśmy pookrywani w swoich kontach. W Trupach zostało tylko dwóch moich ludzi, lecz kazałam im się stamtąd wycofać jak na razie, więc teraz wrócą do rodzin w Aniołach. "Niech siedzą ze swoimi żonami i nowo narodzonymi dziećmi" stwierdziłam w myślach. W końcu zaczęliśmy wracać powoli, a po drodze każdy jechał ze swoją grupą w stronę swoich obozów. W końcu zostałam tylko ja, trzydziestu żołnierzy Śmierci, plus jeszcze Ci ranni, których trzymali jadąc na z nimi na koniach. "Ciekawe czy z daleka było mocno słychać naszą zabawę" pomyślałam sobie, gdy docieraliśmy już do Ratusza i mogłam w oddali już dostrzec sylwetkę wujka Erica.

< Eric? ;3 głośno było? xdd załatwione, Kias bezpieczny! I ta 9 żołnierzy xdd Miał zdziwko z tym zaroszeniem na ślub? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz