****
Od ostatnich wydarzeń minęło sporo czasu... Jesteśmy teraz członkami Śmierci gdzie jest aż od groma dobrych ludzi! A pomyśleć, że przez tyle lat byliśmy zapatrzeni w swój obóz i wpajano nam do głowy jaka to Śmierć jest zła i niedobra. Tak bałem się jeszcze jakoś Helsinga, który miewał swoje humorki, lecz najbardziej zależało mi na tym by Tamarze nic się nie stało i żeby była szczęśliwa. Tęskniłem trochę za mamą, która została sama w Duchach, ale wiedziałem, że sama by mi kazała opuścić wierze gdyby się pierwsza dowiedziała o tym całym cyrku w naszym byłym obozie. Poza tym Oliver, Billy i Ruby ponoć zrobili tam rewolucje przez co ma być spokojnie w co niestety średnio wierzę. Wracając do teraźniejszości to mamy piątą rano a ja już nie mogąc spać przytulam się do wtulonej we mnie Tamarci i uważnie ją obserwuje jakby zaraz miała mnie zabić czy coś! Słyszałem ze sobie znalazła jakiś nowych znajomych, ale nie chciałem jak na razie wnikać w szczegóły. W końcu gdy na zegarze wybiła godzina piąta dwadzieścia pięć przez co nie wytrzymałem i delikatnie zrzuciłem swoją kocicę z łóżka na co ta od razu się ocknęła i zaczęła się rozglądać za wrogiem, który ją zaatakował, lecz zatrzymując wzrok na mnie zrozumiała co zrobiłem. Tamarka wbiła we mnie morderczy wzrok oraz wdrapała się z powrotem na łóżko zasłaniając kołdrą.
- No nie gniewaj się już kochana - powiedziałem odkrywając ją lekko i całując w usta - Chodźmy się przejechać! - dodałem patrząc jej prosto w oczy przez co zerknęła na zegar i aż wytrzeszczyła oczy widząc godzinę.
- O tej godzinie? - jęknęła spoglądając na mnie z niezadowoleniem.
- Oh... Jak nie chcesz nie musisz jechać... Sam pojadę... - westchnąłem odsuwając się od niej i gdy miałem już wstawać dziewczyna złapała mnie za rękę.
- Pojadę! Tylko na spokojnie wariacie mój! - zaśmiała się cicho na co się uśmiechnąłem i skinąłem głową dając jej czas na przebudzenie się, w którym przebrałem się w mundur oraz jakoś w łazience bardziej ogarnąłem włosy i twarz. Kiedy wróciłem do pokoju moje kochanie skakało tu i tam w normalnych ciuszkach szukając najprawdopodobniej swojej broni, którą specjalnie schowałem więc nie chcąc by się gniewała wyjąłem niezauważalnie wraz ze swoją.
- No nie gniewaj się już kochana - powiedziałem odkrywając ją lekko i całując w usta - Chodźmy się przejechać! - dodałem patrząc jej prosto w oczy przez co zerknęła na zegar i aż wytrzeszczyła oczy widząc godzinę.
- O tej godzinie? - jęknęła spoglądając na mnie z niezadowoleniem.
- Oh... Jak nie chcesz nie musisz jechać... Sam pojadę... - westchnąłem odsuwając się od niej i gdy miałem już wstawać dziewczyna złapała mnie za rękę.
- Pojadę! Tylko na spokojnie wariacie mój! - zaśmiała się cicho na co się uśmiechnąłem i skinąłem głową dając jej czas na przebudzenie się, w którym przebrałem się w mundur oraz jakoś w łazience bardziej ogarnąłem włosy i twarz. Kiedy wróciłem do pokoju moje kochanie skakało tu i tam w normalnych ciuszkach szukając najprawdopodobniej swojej broni, którą specjalnie schowałem więc nie chcąc by się gniewała wyjąłem niezauważalnie wraz ze swoją.
****
Po dwudziestu minutach pędziliśmy już w stronę południa. Było strasznie gorąco! No cóż w tych czasach temperatury są albo strasznie wysokie albo strasznie niskie więc trudno się właściwie dostosować do pogody... Staraliśmy się jechać w cieniu, lecz podczas jazdy do "mojego" nowo poznanego miejsca na terenach Śmierci musieliśmy często przemóc się i jechać w tym diabelskim słońcu. Docierając nad piękne jezioro zeszliśmy z koni i stanęliśmy na małym wzniesieniu gdzie objąłem Tamarkę.
- Podoba ci się? - zapytałem na co skinęła głową - Cieszę się - dodałem całując ją w tył głowy. Patrzeliśmy tak jeszcze trochę aż wreszcie pociągnąłem ją za rękę a będąc przy brzegu wrzuciłem ją do wody, ale ta była również sprytna i w ostatniej chwili pociągnęła mnie za nogawkę munduru. Chodź nie było zbytnio głęboko udałem, że tonę a gdy moje kochanie zaczęło panikować wstrzeliłem z wody jak sprężyna całując ją w usta - Bałaś się o mnie? - zapytałem z chytrym uśmieszkiem.
<Tamara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz