Dochodząc na oddział medyczny pierwszy kto rzucił mi się w oczy był Kias, który coś tam mruczał pod nosem, bo pewnie śniło mu się coś dobrego... Następny był Mason, który praktycznie jak na szpiega przystało znikał niemal w ciemnościach a Will'a nie było! Na dodatek Edward spał jak zabity co świadczyło o jego ogromnym zmęczeniu więc nie byłem na niego zły, bo w końcu musiał się przyzwyczaić do tego, iż nie tylko on pracuje tutaj jako lekarz. Podszedłem do blondyna po cichu i jednym szybkim szarpnięciem wybudziłem doktorka ze snu, ale nie pozwoliłem mu krzyknąć gdyż od razu zjawiliby się tutaj żołnierze a poza tym nie chciałem budzić dwójki odpoczywających szpiegów.
- Eric? - zdziwił się szepcząc na co skinąłem głową - O co chodzi? Poszedłem spać, bo byłem zmęczony... - dodał szybko obserwując moje ruchy.
- Wiem przez co zły nie jestem, ale wytłumacz mi jedno... Gdzie do jasnej cholery jest Will?! - powstrzymałem się od warknięcia wskazując ruchem ręki łóżko gdzie powinien leżeć Parker.
- No jak zamknąłem oczy to tu jeszcze był... - przetarł lewą ręką oczy nie kontaktując jeszcze ze światem - Lepiej go poszukaj nie powinien opuszczać oddziału w takim stanie - rzucił nagle najwidoczniej trzeźwiejąc ze snu.
- Czyli jednak dzisiaj nie pośpię... - mruknąłem pod nosem - Dobra ty weź już nie śpij a ja pojadę poszukać dzieciaka... - powiedziałem opuszczając oddział medyczny. Po drodze wszedłem w cień i zgarnąłem nie zdziwionego Leona, który nie był zachwycony tym, iż po raz enty go odkryłem. - Powiedz, żeby siodłali Diabla - westchnąłem a on skinął głową pogrążając się w mroku. W międzyczasie zgarnąłem też kilku swoich ludzi, którzy najwidoczniej też spać nie mogli dlatego ucieszyli się na wieść od misji.
****
Jak zwykle wszyscy ledwo nadążali za szalonym cwałem Diabla, który wprost uwielbiał nocne przejażdżki i nie mógł się hamować co do szaleńczego tępa. Nagle usłyszałem strzał więc od razu mój zmysł snajperski nakierował mnie w odpowiednie miejsce na terenach a gdy wjeżdżaliśmy na jedną z naszych ziem zobaczyliśmy truchło jednego z żołnierzy oraz dwójkę najprawdopodobniej pobitych dzieci i Will'a. W tym momencie cała złość mnie mnie opuściła, bo wiedziałem co tu mogło się wydarzyć. Jednak są tu jeszcze ludzie podobni do Ricka - warknąłem w myślach zatrzymując konia parę kroków przed nimi.
- Coś ich boli? - zapytałem patrząc z pogardą na zwłoki.
- Pobił ich i próbował zabić... - rzekł blondyn uważając by nie przestraszyć swoim tonem głosu i dzieci. Pierdolone potwory - stwierdziłem ostrym tonem w myślach łapiąc się za klatkę piersiową gdzie od razu wyczułem bliznę będącą pamiątką po "kochanym" ojczulku... Zamyślony usłyszałem też obraźliwy komentarz jednego z żołnierzy dlatego posłałem mu mordercze spojrzenie. Cieszcie się, że wy mieliście kochane rodzinki - fuknąłem w myślach wracając do wzrokiem do dzieciaków.
- Ty też źle wyglądasz... Zabrać ich do ratusza! A ty już więcej nie uciekaj - rozkazałem szybko a sam ruszyłem przed siebie w głąb lasu. Miałem już powoli tego wszystkiego serdecznie dosyć! Jedni nie szanują swoich rodziców, którzy chcą im dać jak najlepszy start w dorosłe życie a inni natomiast tak jak ja mieli od urodzenia przesrane błagając tylko o dobry dom, który na szczęście dali mi Sawowie, lecz jak ich teraz przy mnie nie ma znowu wszystko wraca i nawet cholerne leki nie dają sobie rady, żeby uporządkować moją psychikę...
Pędziłem tak w nieznanym kierunku chyba z dwie godziny aż wreszcie Diablo dostał humorki i zrzucił mnie ze swojego grzbietu przez co lekko po odzierałem skórę na dłoniach.
- Dzięki wielkie wiesz?! - mruknąłem na niego a ten zarżał najwidoczniej rozbawiony całą sytuacją - Do ratusza już! - rozkazałem a te spojrzał na mnie ze zdziwieniem po czym trącił mnie pyskiem - Diablo zostaw... - westchnąłem głaszcząc go i odczepiając od siodła Baretta M82 wskazałem mu głową kierunek północy - Wracaj do domu koniku... Ja sobie poradzę! No już Diablo ratusz! - powiedziałem spokojnie a karus nieufnie zerwał się w odpowiednim kierunku. Wreszcie spokój... - rzekłem w myślach wyruszając na południe gdzie chciałem się powłóczyć aż do rana.
<Will? :3 Zainteresujesz się zniknięciem Erica? ;c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz