wtorek, 4 kwietnia 2017

Od Erica cd. Kiary

Byłem w szoku gdy Kiara wyrzuciła wreszcie wszystko z siebie i mogę stwierdzić, iż spodziewałem się czegoś innego... Kiedy wybiegła z gabinetu wycierając z oczy łzy zerwałem się z miejsca chcąc pobiec za nią, lecz popadłem jednak z powrotem na krzesło łapiąc się za serce. No tak Edward nie kazał robić mi jeszcze w tym tygodniu takich ostrych i gwałtownych ruchów - pomyślałem masując miejsce rany, która już prawie zniknęła na zawsze.
- Zawołać Edwarda? - zapytał Kias, który wreszcie wyłonił się z cienia. Widać było po jego zszokowanej i zasmuconej minie, iż słyszał całą rozmowę dlatego posłałem mu karcące spojrzenie.
- Nie trzeba... Gdzie pobiegła Kiara? - zapytałem wstając tym razem bardzo powoli.
- Z tego co widziałem to do swojego pokoju. Biedna dziewczyna... zrobili im tyle zła w życiu a myśleli, iż postępują dobrze i są kochani - westchnął, lecz ja słysząc lokalizację w jakiej się znajduje zerwałem się do biegu i już po niecałych pięciu minutach wszedłem cicho przed odpowiednie drzwi. Słysząc cichy płacz wiedziałem od razu kto za nim stoi... Łamało mi się serce gdy moja siostrzenica płakała a ja mogłem jedynie siedzieć na jej łóżku i czekać aż wyjdzie. Nie chciałem od razu wparować jej do łazienki, bo to mogłoby tylko pogorszyć całą sytuację a poza tym z pewnością była zamknięta co doskonale oznajmiła mi kiedy wyszła. Na samym początku mnie nie zauważyła dlatego mogłem zaobserwować, że jest z nią bardzo źle, lecz gdy już na mnie spojrzała od razu spuściła wzrok oraz stała jak kołek wbity w ziemie nie potrafiąc się odezwać przez co cicho westchnąłem i ze zmartwieniem odbijającym w oczach ją do siebie przytuliłem co lekko ją zdziwiło, ale nie protestowała, bo wtuliła się jeszcze bardziej chcąc się jakby schować. Korzystając z okazji usiadłem z nią na łóżku trzymając cały czas na kolanach a ta już całkowicie się rozpłakała.
- Kiara nie płacz już... Cicho... Spokojnie... - mówiłem ocierając słoną ciecz płynącą jej z oczu - Wiem, że to dla ciebie ciężkie i bardzo chcesz wrócić do zawodu, który zapewne kochasz tak samo jak dowództwo... Sam boję się wielu rzeczy a w podstawówce na widok krwi normalnie umierałem - zaśmiałem się cicho - Kiaruniu pomogę ci się przełamać tylko musimy sobie mocno zaufać! Obiecuję ci, że jeszcze będziesz leczyła ludzi, ale teraz będę musiał ci podać złoty pył. Wygląda mi to na stres pourazowy dlatego to będzie najlepsze, zgodzisz się? - zapytałem cały czas ją do siebie przytulając - Damy radę! - dodałem jeszcze.

<Kiara? :3 Wujek pomógł trochę? ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz