piątek, 28 kwietnia 2017

Od Erica cd. Tiji

- On chce mnie zabić! - powiedział przerażony Nathan wtulając się we mnie oraz drżąc jakby przed chwilą wyszedł z lodowatej wody tylko, że nie był mokry co wykluczało tą tezę.
- Kto chce cię zabić? - zdziwiłem się marszcząc lekko brwi, bo już samo to, iż go tutaj spotykamy jest dziwne a to o czym mówi dziwi mnie jeszcze bardziej.
- Trupy! - rzekł przerażony odwracając się za siebie a ja nabierając czujności ujrzałem zarysy pięciu zbliżających się do nas w szybkim tempie sylwetek dlatego odsunąłem jednym pchnięciem ręki chłopaka na bok po czym wyciągnąłem z kabury udowej TAURUSA PT99 i gdy tylko żołnierze wrogiego obozu zbliżyli się na odpowiedni dystans zabiłem każdego z nich jednym, celnym trafieniem w głowę przez co ich ciała poupadały jak szmaciane lalki na zielonej trawie, która zaczęła przybierać w pewnych miejscach kolor szkarłatny. "Złote oczy" się na coś przydają - pomyślałem rozglądając się czujnym wzrokiem po terenie by sprawdzić czy żadna gadzina jeszcze mi tu nie łazi, ale widząc, że jest czysto schowałem broń z powrotem do kabury skupiając się teraz na Tiji, która jakoś puściła się szyi Arao i siedziała na nim szukając jakoś drogi zejścia z wierzchowca natomiast Nathan siedział skulony pod drzewem próbując się jakoś uspokoić. Podszedłem najpierw do białowłosej, którą chwyciłem w pasie i ściągnąłem z tego strasznego "potwora" na co prawie upadła, ale zdążyłem ją złapać oraz przytulić do swojego lewego boku co nawet jej pomogło więc podeszliśmy do chłopaka obok, którego ją usadziłem oraz ukucnąłem przy siwowłosym, który ponownie się przytulił szukając bezpieczeństwa w starszym człowieku co doskonale rozumiałem, bo i ja wiele razy przytulałem się do ojca gdy coś mnie wystraszyło... No cóż w sytuacjach ekstremalnych zawsze jest strach i adrenalina. Chłopak uspokoił się po pięciu minutach więc gdy się oderwał poczochrałem go po włosach oraz wstałem gwiżdżąc na konie, które bardzo szybko do nas przydreptały. Jako że Arao nie znał jeszcze Nathana zaczął go obwąchiwać na co chłopak z początku był strasznie przerażony, lecz gdy kasztan trącił go głową oraz parsknął parę razy w twarz zaczął się rozluźniać i go dość niepewnie pogłaskał.
- Nic już wam nie zrobią - rzekłem patrząc z pogardą na zwłoki wrogów a potem w niebo gdzie zbierały się burzowe chmury! Tylko nie to! Błagam tylko nie burza - jęknąłem w myślach wracając do dzieciaków - Dobra zbieramy się! Wskakiwać na Diabla no chyba, że ktoś pojedzie na Arao? - spojrzałem na Tiję, która zaprzeczyła ruchem głowy na co uśmiechnąłem się do niej uspokajająco - Pomóc wam wejść czy sami się wdrapiecie?

<Tija? :3 Burza taka zła xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz