- Ericuś spokojnie nic ci nie grozi - powiedziała spokojnie wbijając tak samo jak ja wzrok w widoki za oknem.
- Nie lubię burzy - mruknąłem pod nosem a słysząc potężny grzmot wzdrygnąłem się a ona pogłaskała mnie po głowie.
- Wiem Eric, wiem... spokojnie kotku nic ci się nie stanie... - rzekła uspokajająco na co wreszcie się rozluźniłem oraz wtuliłem głowę w jej klatkę piersiową.
- Chris? - zapytałem nagle szukając synka wzrokiem.
- Śpi jak zabity! - zaśmiała się okręcając twarz w stronę łóżeczka gdzie nasz synuś spał spokojnym snem i nie przejmował się grzmotami, błyskawicami czy też deszczem, który zaczął lać jak z cebra a deszcz bębnił o parapet jakby chciał grać piosenkę. Leżąc tak przypomniałem sobie o drżeniu Tiji i Nathana! Przecież oni też się mogą bać! Weź się w garść... To tylko burza! - pomyślałem jakoś wstając oraz zakładając buty - Eric gdzie idziesz? - zapytała lekko zdziwiona.
- Do Tiji i Nathana... - westchnąłem a wtem przyszedł do nie Lord, który trącił mnie nosem w kolano - Pewnie też się boją a ja nie chcę by byli przerażeni - dodałem szybko głaszcząc psa po głowie.
- No to idź! Weź Lorda ze sobą, bo ostatnio ma lenia i prawie nigdzie nie chodzi tylko leży w kącie na legowisku... Targon i Szanel gdzieś łażą i trzeba będzie ich poszukać, bo już dawno ich nie widziałam a nie chcę by naszym pupilom coś się stało - stwierdziła posyłając mi uśmiech na co ją pocałowałem.
- Nie bój się królewno nic im nie będzie! To kocisko sięga mi prawie do pasa więc raczej prędzej porywacz padłby na zwał niż ją tknął - zaśmiałem się i wstając wyszedłem wraz z Lordem z pokoju spokojnym krokiem.
*****
Będąc już na odpowiednim korytarzu bez wahania wszedłem do pokoju białowłosej, która zadrżała pod kołdrą na skrzypnięcie drzwi, ale nie zrażając się tym wszedłem wraz z moim psiskiem do środka. Lord od razu poczłapał do szczeniaka Tiji, który zdziwił się na widok olbrzyma, który chciał się pobawić a ja sam poszedłem do Tiji obok, której usiadłem oraz ją odkryłem spoglądając w jej przestraszone oczy.- Spokojnie Tijko nic ci nie grozi - powiedziałem przytulając ja do siebie oraz podniosłe jedną ręką szczeniaka bernardyna, którego usadziłem jej na kolanach a Lord wpakował się bez pytania na łóżko siostrzenicy co ją trochę przeraziło - Nie bój się go! To jest Lord mój drugi pies, który jest łagodny jak baran! - dodałem głaszcząc ją po włosach - Boisz się burzy prawda? - zapytałem a wtedy usłyszeliśmy porządny grzmot na co podskoczyłem a dziewczyna wtuliła się we mnie bardziej szukając bezpieczeństwa - Nie martw się! Ja też się boję, ale damy radę! Zostanę z tobą - uśmiechnąłem się do niej szeroko a w tedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi, które po chwili się otwarły a w nich ujrzeliśmy przestraszonego Nathana.
<Tija? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz