sobota, 29 kwietnia 2017

Od Erica cd. Tiji

Jak ja nie cierpię burzy! Kiedy wszyscy porozchodzili się do swoich pokojów ja też od razu poleciałem do swoich czterech ścian gdzie od razu rzuciłem się na łóżku a widząc jak żółta błyskawica przecina niebo zakryłem swoje oczy a w tedy poczułem jak ktoś się obok mnie kładzie oraz do siebie przytula. Mógłbym zawsze rozpoznać ten dotyk... dotyk mojej ukochanej Katrinki.
- Ericuś spokojnie nic ci nie grozi - powiedziała spokojnie wbijając tak samo jak ja wzrok w widoki za oknem.
- Nie lubię burzy - mruknąłem pod nosem a słysząc potężny grzmot wzdrygnąłem się a ona pogłaskała mnie po głowie.
- Wiem Eric, wiem... spokojnie kotku nic ci się nie stanie... - rzekła uspokajająco na co wreszcie się rozluźniłem oraz wtuliłem głowę w jej klatkę piersiową.
- Chris? - zapytałem nagle szukając synka wzrokiem.
- Śpi jak zabity! - zaśmiała się okręcając twarz w stronę łóżeczka gdzie nasz synuś spał spokojnym snem i nie przejmował się grzmotami, błyskawicami czy też deszczem, który zaczął lać jak z cebra a deszcz bębnił o parapet jakby chciał grać piosenkę. Leżąc tak przypomniałem sobie o drżeniu Tiji i Nathana! Przecież oni też się mogą bać! Weź się w garść... To tylko burza! - pomyślałem jakoś wstając oraz zakładając buty - Eric gdzie idziesz? - zapytała lekko zdziwiona.
- Do Tiji i Nathana... - westchnąłem a wtem przyszedł do nie Lord, który trącił mnie nosem w kolano - Pewnie też się boją a ja nie chcę by byli przerażeni - dodałem szybko głaszcząc psa po głowie.
- No to idź! Weź Lorda ze sobą, bo ostatnio ma lenia i prawie nigdzie nie chodzi tylko leży w kącie na legowisku... Targon i Szanel gdzieś łażą i trzeba będzie ich poszukać, bo już dawno ich nie widziałam a nie chcę by naszym pupilom coś się stało - stwierdziła posyłając mi uśmiech na co ją pocałowałem.
- Nie bój się królewno nic im nie będzie! To kocisko sięga mi prawie do pasa więc raczej prędzej porywacz padłby na zwał niż ją tknął - zaśmiałem się i wstając wyszedłem wraz z Lordem z pokoju spokojnym krokiem.
*****
Będąc już na odpowiednim korytarzu bez wahania wszedłem do pokoju białowłosej, która zadrżała pod kołdrą na skrzypnięcie drzwi, ale nie zrażając się tym wszedłem wraz z moim psiskiem do środka. Lord od razu poczłapał do szczeniaka Tiji, który zdziwił się na widok olbrzyma, który chciał się pobawić a ja sam poszedłem do Tiji obok, której usiadłem oraz ją odkryłem spoglądając w jej przestraszone oczy.
- Spokojnie Tijko nic ci nie grozi - powiedziałem przytulając ja do siebie oraz podniosłe jedną ręką szczeniaka bernardyna, którego usadziłem jej na kolanach a Lord wpakował się bez pytania na łóżko siostrzenicy co ją trochę przeraziło - Nie bój się go! To jest Lord mój drugi pies, który jest łagodny jak baran! - dodałem głaszcząc ją po włosach - Boisz się burzy prawda? - zapytałem a wtedy usłyszeliśmy porządny grzmot na co podskoczyłem a dziewczyna wtuliła się we mnie bardziej szukając bezpieczeństwa - Nie martw się! Ja też się boję, ale damy radę! Zostanę z tobą - uśmiechnąłem się do niej szeroko a w tedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi, które po chwili się otwarły a w nich ujrzeliśmy przestraszonego Nathana.

<Tija? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz