Oprócz sprawdzania stosów dokumentów wypełnionych przez Kiarę, które były na prawdę dobrze wykonane siedziałem jeszcze nad książkami medycznymi. A rodzice mówili idź na medycynę! Pewnie się teraz ze mnie chichrają - uśmiechnąłem się na te myśli odrzucając kolejny przeczytany podręcznik w kąt. Chociaż z biologi, chemii i innych dziadostw miałem piątki i czwórki to ta cała medycyna wcale taka prosta nie była i często musiałem czytać dany rozdział kilka razy. Nie mogłem pojąć jak Edward i Kiara mogą zrozumieć niektóre zapisy... Normalnie język chiński jeśli się człowiek nie wczyta! Pani założyciel sobie wspaniale poradziła! No może bez tego jednego przekręcenia mojego nazwiska, ale tak to świetnie - zaśmiałem się kończąc z papierkową robotą.
- Dwadzieścia skończonych zostało jeszcze miliony... - westchnąłem odchylając się w fotelu gdzie za oknem czaił się Kias, który głupio się do mnie uśmiechał przez co posłałem mu zirytowane spojrzenie - Kias a w mordę chcesz? - mruknąłem na co pokręcił przecząco głową i spuścił wzrok.
- Eric wpuścisz mnie? Trochę tutaj niebezpiecznie się robi... - jęknął patrząc w dół. Westchnąłem tylko na to głośno i podszedłem do ogromnego okna, które otworzyłem a niebieskooki niemal zleciał z parapetu trafiając do mojego gabinetu - Dzięki - wyszczerzył się głupio siadając na podłodze po turecku.
- Nie wydurniaj już się... Co chcesz? - zapytałem całkiem spokojnie wracając do książek.
- No popatrzeć na pana doktorka - zaśmiał się - Nie chcę nic mówić, ale prima aprilis był już dawno temu - dodał patrząc na wszystkie podręczniki.
- Wal się - mruknąłem patrząc na niego rozbawionym jak i obrażonym wzrokiem - Ale ja na prawdę się uczę! Kilkanaście lat temu miałem wybór wojsko albo medycyna i wybrałem wojsko... - rzekłem całkiem poważnie.
- Czyżby kolejna konkurencja dla Edwarda? - pytał nie mogąc ukryć rozbawienia.
- Kias idź kogoś tam szpiegować ja cię błagam - powiedziałem znudzony - Chcesz to dam ci misję - rzekłem szybko a jego niebieskie oczy błysnęły.
- Pewnie, że chcę! - prawie krzyknął z radości dlatego otworzyłem jedną z szuflad biurka i podałem mu zieloną teczkę, w której było kilka zdjęć oraz opis tego co trzeba zrobić - Anton Miller - przeczytał na głos - Kojarzę skądś gościa... Będziesz miał go dzisiaj albo jutro - dodał jeszcze z uśmiechem i wyszedł "topiąc" się na korytarzu w mroku cienia. Przewracając oczami spojrzałem na zegar gdzie malowała już się godzina dziesiąta czterdzieści. Byłem ciekawy co słychać u Kiary i czy się wyspała. Biedaczka zasnęła mi wczoraj na rękach po dawce złotego pyłu więc musiała być nieźle wymęczona tym rządzeniem obozem. Zabrałem jedną z strzykawek ze złotym pyłem, którą schowałem do kieszeni i poszedłem do pokoju siostrzenicy gdzie zapukałem i nie czekając na jej zaproszenie wprosiłem się do pokoju widząc jak leniuchuje w łóżku. W sumie to się jej należy - zaśmiałem się cicho przez co wreszcie na mnie spojrzała zaspanymi oczami.
- Jak się dziś czujemy? Przyszedłem ci podać złoty pył, ale jak chcesz jeszcze pospać to przyjdę później... Skończyłem dwadzieścia podręczników z medycyny i powiem ci, że jest to trudne i łatwe jednocześnie... Ale się nauczę! - rzekłem z rozbawieniem ostatnie zdanie.
<Kiara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz