****
Minął dzień a ja łaziłem wszędzie tam gdzie była Kiara. Może to i dziwne, lecz gdy oddalałem się od dziewczyny o dwa metry zaczynałem czuć pewien dyskomfort, który później przeradzał się w ból nie do opisania więc dla bezpieczeństwa postanowiłem, że dystans nas dzielący będzie bardzo krótki. Czasami czułem się jak szczeniak na smyczy, który musi chodzić przy nodze właściciela... Brrrr... okropne uczucie! Co mnie zaskoczyło i spodobało się najbardziej jako duch nie odczuwałem zmęczenia ani senności, chociaż nie wiem czy bym chciał coś takiego na okrągło odczuwać, bo sen to jednak sen... może być przyjemny albo straszny, lecz moim skromnym zdaniem to jedna z najlepszych części nocy a czasami i dnia... zależy czy tany ludź robi sobie drzemki... Boże Eric za dużo myślisz - mruknąłem na siebie wracając wzrokiem do Kiary, która grzebała w papierach będąc pod dużym wrażeniem szczegółowości moich ludzi co bardzo mi się spodobało. No nie jesteśmy co prawda tacy jak Duchy, ale miło, że ktoś tak jakby nas docenia za to co robię ja i moi ludzie. Wiedziałem, że w Kiarze płonie chęć zemsty za to co mi zrobiono i szczerze mówiąc jej się nie dziwiłem, bo gdy jej się coś stało to też robiłem wojny i inne gówna, żeby słono zapłacili za swoją głupotę i krzywdzenie mojej kochanej rodzinki. Śmiać mi się chciało jak widziałem jej mocowanie i wnerwianie się na pióro, lecz brawa dla niej, bo to opanowała i czułem narastającą w sobie dumę. Dam ci podobne na urodziny? Co ty na to Kiaruś? - zaśmiałem się patrząc przez okno Ale byś się wściekła! Chociaż może byś się cieszyła... Nie wiem zastanowię się - dodałem zdając sobie sprawę, że gadam sam do siebie co w pewnym sensie było idiotyczne, ale dawało mi takie uczucie, że nie siedzę tutaj sam, nawet jeśli mnie nie słyszy.
****
Minął tydzień a ja mogłem śmiało stwierdzić, iż moje ciało powoli wracało do swojego normalnego stanu. Serce mi się normalnie łamało gdy widziałem cierpienie Katriny no ale co ja w tedy mogłem zrobić? To wszystko stało się tak nagle, że widziałem tylko błysk sylwetki znikającej na dachu budynku. Ten Raul co był byłym kryminalnym nieźle węszył a moi ludzie nawet nie połapali się, że trwa śledztwo, za co pewnie Mason się wściekła, bo chciał wiedzieć kto mnie zaatakował... Kias strzegł mojej siostrzenicy za co byłem mu wdzięczny, bo bym sobie nie wybaczył jakby coś i jej się stało! Ty ona ma chyba więcej tu ludzi niż ja - mruknąłem pewnego razu kiedy zdawali raporty dotyczące postępów co mnie lekko zdziwiło, ale mogłem przynajmniej jakoś kojarzyć tych ludzi. Najbardziej podejrzewali Isaac'a i Rhys'a, lecz postanowiłem ich od razu nie bronić, bo kto wie czy to nie oni... Dziwnie się czułem, że w mojej podświadomości ktoś jakby mi mówił, że mój zaufany człowiek próbował mnie zarżnąć jak prosiaka... Znudzony już taką niewiedzą Kiary na temat, iż tu cały czas jestem zacząłem się zastanawiać jak jej to przekazać. Nie mogłem podnosić przedmiotów ani wywoływać hałasu... normalnie istne powietrze było ze mnie! Kręciłem się nerwowo po swoim gabinecie próbując coś wykombinować i nagle dotknąłem palcami szyby gdzie pojawiły się chwilowo odciski palców! No to mam pomysł - zaśmiałem się podchodząc do ekranu laptopa gdzie szybko palcami napisałem "Jestem" a potem Kiara się zatrzęsła z zimna więc na dodatek musiałem jeszcze coś zrobić, że uderzyło w nią zimne powietrze.
<Kiara? :3 Zdziwko? xd>
<Kiara? :3 Zdziwko? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz