niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Erica cd. Kiary

Kiedy uwolniono Edwarda z pasów ten od razu dorwał się do dokumentacji medycznej i zaczął sprawdzać czy wszystko jest w porządku. Dopiero kiedy zobaczył, że nic się nie spaliło odetchnął z ulgą opadając na swoje krzesło.
- Ile spałem? - zapytał nagle odzywając się po raz pierwszy od bardzo dawna.
- Dwa tygodnie - mruknąłem na co on wytrzeszczył oczy - Ale przynajmniej wyniki ci się polepszyły i nie wyglądasz jak zombie - dodałem szybko by jakoś załagodzić sprawę.
- Błagam powiedz mi, że oni na prawdę jeszcze oddychają i niczego nie schrzanili - jęknął przeciągle masując skronie. Widać było na pierwszy rzut oka, iż się denerwuje dlatego złapałem go za rękę i jednym szybkim ruchem postawiłem go na równe nogi przez co prawie się przewrócił, ale na szczęście maiłem siłę więc zdążyłem go utrzymać.
- Mamy z Kiarą dla ciebie niespodziankę więc może się przejdziemy po oddziałach? - zapytałem a on niepewnie skinął głową i założył biały kitel lekarski.
Po oddziałach medycznych chodziliśmy dość długo a gdy blondyn widział co zrobiliśmy z jego kolegami przez te dwa tygodnie był w takim pozytywnym szoku, że czasami ledwo się na nogach trzymał. Ciągle powtarzał, że to jest nie możliwe oraz dziwne. Czasami mówił też, iż w ogóle się nie wybudził, bo to wszystko jest nierealne dlatego ciągnąłem go za ucho, żeby poczuł, iż żyje na co się wzdrygał i patrzył na mnie z lekką wrogością.
Kiedy skończyliśmy obchód Edward znowu opadł na swoje krzesło mamrocząc coś do siebie. Gapił się na karty zdrowia, w których właściwie nie miał nic do roboty, bo żołnierzy już dawno wypisano a z tym chłopcem było coraz lepiej i śmiem rzec, iż był tu spokój jak na tą godzinę.
- Ta dziewczyna jest normalnie wspaniała! Ja chcę ją mieć na oddziale jako pomoc! Nie wymiga mi się! Chociaż na dwie-trzy godziny dziennie więcej nie wymagam - odezwał się nagle przerywając ciszę panującą na oddziele.
- To będziesz ją musiał chyba gonić - zaśmiałem się przez co chytrze się uśmiechnął.
- No to pogonię! Ochrzanu nie dostanie, bo czuje się o wiele lepiej niż ostatnio a to co zrobiła jeszcze z innymi mogę uznać za zadość uczynienie - stwierdził radośnie - Gdzie ona teraz jest? - dodał jeszcze szperając w szufladach.
- Pewnie pojechała na przejażdżkę więc wróci przed zmrokiem - powiedziałem a on skinął głową - Dobra ja idę do Katriny i Chrisa... Nie rób głupot Edward - dodałem szybko wychodząc z oddziału. Tak jak mówiłem poszedłem do swojej rodziny, z którą spędziłem resztę dnia. Nie mogłem się nadziwić jak nasza pociecha szybko rośnie. Zawsze kiedy przychodziłem strasznie się cieszył i wyciągał w moją stronę rączki pragnąć iść do swojego taty co mnie zawsze rozbrajało, po prostu nie potrafiłem mu odmówić. Poza tym to zazwyczaj ja wstawałem w nocy gdy płakał, lecz ukochana i tak zawsze uważnie mi się przyglądała gotowa wkroczyć gdyby synuś potrzebował też i pomocy mamusi. Prawie pół nocy spędziłem na czytaniu książki.... ale te cholerstwa wciągają!
****
Obudziłem się dość wcześnie, bo to jakby nie jest normalne, że wstaje o szóstej dwadzieścia. Przebrałem się w nowe rzeczy oraz poprawiłem roztrzepane włosy. Przed wyjściem pocałowałem jeszcze Katrinę i małego w czoło. Nie chciałem wychodzić no, ale co zrobić? Chciałem załatwić wszystko jak najwcześniej i wrócić do nich już koło dziesiątej, żeby żadna siła Boska nie wyciągnęła mnie z sypialni. Przechodząc korytarzami dowiedziałem się, iż Edward znowu nie spał za co chciałem go później ukatrupić, ale chyba można to było jakoś zrozumieć skoro przyzwyczaił się do tego dziwnego jak dla mnie trybu życia... Wyszedłem na plac. Słońce grzało dzisiaj chyba najmocniej jak potrafiło! Spokojnie przechadzałem się po obozie aż zobaczyłem Masona, który szedł z Arnem w moją stronę dlatego przystanąłem i już miałem coś powiedzieć, lecz do moich uszu doszedł charakterystyczny świst powstały na skutek naciśnięciu spustu w karabinie snajperskim. Nawet nie zdążyłem się obrócić... po porostu dostałem strzał chyba w serce. Bolało... upadłem na ziemie dławiąc się i plując własną krwią, która też zaczęła przybierać pode mną formę kałuży. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Nagle zobaczyłem przerażonego Edwarda, który nawet na mój prawie nie przytomny wzrok był bardzo nie wyspany. W oddali zobaczyłem też Kiarę a potem straciłem przytomność a ciemność zabrała mnie do siebie. Czyli tak pisane mi skończyć... - jęknąłem w myślach a echo rozniosło się po ciemnościach.

<Kiara? :3 Ratuj!> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz