poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Od Erica cd. Kiary

Kiedy wreszcie nadszedł dzień wypisania z oddziału medycznego myślałem, iż będę skakał z radości, lecz gdy Edward pogroził mi pasami i dłuższym siedzeniu na jego oddziale wnerwiony zacząłem mruczeć pod nosem, ale usiedziałem w miejscu aż do odpowiedniej godziny. Katrina siedziała przy mnie całą wczorajszą noc dlatego nie było jej przy mnie za co się nie gniewałem, bo nie chciałem by chodziła niewyspana.
- No Eric to twój wypis - odezwał się doktorek dając mi jakiś świstek - Jak czułbyś się gorzej to przyjdź, żebym podał ci odpowiednie leki. Ja cię błagam postaraj się nie wracać do mnie z chorobami czy też ranami przez najbliższy miesiąc... - dodał a w jego tonie głosu dało się usłyszeć błaganie.
- Ta! Jasne, jasne jakoś się postaram unikać snajperów i morderców - zaśmiałem się cicho wstając z łóżka - Nosz wreszcie! Mam już dosyć tego leżenia - mruknąłem przeciągając się.
- Nie dziwię ci się... Zagoń mi tu jakoś Kiarę na medyczny! Jest wspaniała i szkoda by było gdyby taki talent się zmarnował. Poza tym będzie tutaj siedzieć ile chce, bo wiesz, że nie lubię zmuszać ludzi to roboty w danych godzinach -  rzekł zaczepiając mnie jeszcze tuż przed wyjściem z oddziału.
- A co tobie się nie udaje jej tu zaciągnąć? - spytałem chytrze się uśmiechając na co zrobił minę obrażonego dziecka.
- Żebyś wiedział! Ciągle mnie spławia albo mówi, że się nie nadaje co jest bzdurą totalną! Podczas gdy ja leżałem w śpiączce wyszkoliła mi ludzi i uratowała tamtych żołnierzy co zaatakowały ich Trupy i Demony! Poza tym uratowała ci życie, bo gdybym sam operował to nie wiem czy byś dożył dzisiejszego dnia... Przeklęta kardiologia! Muszę się jej bardziej nauczyć - burknął podając solidne argumenty.
- Postaram się coś wykombinować, ale jak na razie mam dosyć tego miejsca! - mruknąłem omiatając wzrokiem całe pomieszczenie - Idę stąd! Do zobaczenia Edward - dodałem przyśpieszając tempo a gdy znalazłem się już na chłodnym korytarzu myślałem, że zaraz padnę z przyjemności. Stawiając coraz to nowsze kroki wreszcie czułem, że znowu żyję a wychodząc już ze skrzydła medycznego czułem się jak w siódmym niebie. Chociaż było gorąco jak nie wiem, ale dzisiaj nic mi to nie przeszkadzało. Starałem się jeszcze unikać ludzi, ale i tak kilka osób musiało mnie dorwać oraz spytać jak się czuję i jak to wszystko przeżyłem. Na szczęście po dwudziestu minutach doczłapałem się do swojego gabinetu gdzie od razu zobaczyłem Kiarę jak podpisuje za mnie dokumenty tym złym i okropnym dla mnie piórem.
- Mówiłam żeby nikogo nie wpuszczać! - mruknęła przez co się zaśmiałem a ta podniosła na mnie zdziwiony wzrok.
- Pani założyciel się w papierki wciągnęła? - nie mogłem pohamować śmiechu po czym zacząłem wodzić wzrokiem po biurku gdzie leżały posortowane ładnie dokumenty z moim podrobiony podpisem. - Złe i niedobre pióro daje żyć? - dodałem na co przewróciła oczami.
- Wole swoje długopisy - stwierdziła z uśmiechem na co zasiadłem na krześle.
- Wiem, wiem! Mam dla ciebie sprawę i ofertę - wypaliłem nagle przez co oderwała się znowu od papierków spoglądając na mnie niepewnie.
- No to słucham? - zapytała rozsiadając się w fotelu.
- Edward chce, żebyś pomagała mu jako lekarz na oddziale medycznym. Nie będzie cię tam trzymał na siłę po prostu przychodzisz na godziny jakie ci pasują a najwyżej jak coś będą cię wołać - powiedziałem od razu na co westchnęła i oparła głowę na prawej ręce.
- Nie nadaję się - rzekła a ja lekko zmarszczyłem brwi.
- Nie prawda! Uratowałaś życie Edwardowi, żołnierzom, temu chłopcu co źle zdiagnozowano chorobę a co najważniejsze mi! Kiara gdyby nie ty już bym leżał w grobie! Jesteś wspaniałą panią doktor i nawet tak nie mów! Wszyscy cię tu szanują za to co robisz więc mi tu nie mrucz! Jak chcesz to nawet tam z tobą będę i poduczę się na lekarza - mówiłem przekonująco a gdy chciała coś powiedzieć do gabinetu wpadła dwójka żołnierzy, którym Kiara właśnie uratowała życie po walce z Trupami i Demonami.
- O! Widzisz mówiłem, że ją tutaj znajdziemy - powiedział Ferdynand do Maksuela.
- No bo my pani doktor jeszcze raz chcieliśmy podziękować za uratowanie życia! No i mamy dla ciebie taki mały prezent od całej drużyny - odezwał się Maksuel kładąc na biurko trzy czekolady toffie. - Nie wiemy czy ten smak, ale chcemy pani bardzo podziękować, bo gdyby nie ty to już byśmy nie żyli! Jeszcze raz dziękujemy - rzekł z wielką wdzięcznością - A tobie Eric zdrowia! - dodał i szybko wyszli zostawiając zszokowaną Kiarę samą ze mną.
- No to co? Idziemy do Edka by zgłosić się jako lekarze? - zapytałem widząc jak patrzy to na drzwi to na czekoladę.

<Kiara? :3 Zdziwko? xd Idziemy? xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz