Szedłem właśnie w stronę stołówki a nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu na co aż podskoczyłem trzęsąc się jakby panowało tu z minus dwadzieścia stopni, ale widząc, że to tylko Kias jakoś się rozluźniłem.
- Nie rób tak - rzekłem cicho na co się zaśmiał i klepnął mnie delikatnie w plecy.
- Oj tam! Troszkę adrenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło! - zaśmiał się, lecz ja nie byłem w cale w nastroju na takie głupie żarciki... To było straszne a nie zabawne! Wie dureń, iż się boję to jeszcze musi to powielać... Nagle pojawił się też Mason, Luis i Leon co na swój sposób było przerażające. Snajper w śród szpiegów... - mruknąłem w myślach odwracając się za siebie czy nie ma tu jeszcze jakiegoś niebezpiecznego agresora. Przywitaliśmy się z przyjaciółmi i poszliśmy w stronę stołówki gdzie w między czasie zobaczyliśmy Mari, która wystraszyła się nas tak strasznie, że uciekła w stronę swojego pokoju. Reker nie zastanawiając się długo odciągnął mnie od ludzi, którym ufałem oraz zaprowadził na pusty korytarz.
- Aż tak bardzo się mnie boi? - zapytałem przez co zrobiło mi się trochę przykro.
- Ona się wszystkich facetów boi, bo ją zgwałcono wiele razy - powiedział prosto z mostu a ja zdębiałem. Czyli ona też? - zapytałem sam siebie odsuwając się od przyjaciela o kilka kroków co go lekko zdziwiło, ale nie pytał o co chodzi.
- P-pójdę do niej tylko załatw mi dwie porcje śniadania - rzekłem po chwili milczenia.
- Przecież ona się ciebie wystraszy Connor - odezwał się lekko zirytowany.
- No to się wystraszy... Głodować nie może a ja na stołówkę sam nie wejdę - mruknąłem niby obrażony opierając się plecami o ścianę na co jakoś mi uległ i z chytrym uśmieszkiem poszedł po to o co go prosiłem.
****
Nie wierzę, że stoję pod drzwiami jej pokoju już dobre pięć minut... Strach mnie sparaliżował na tyle, iż sam nie wiem co dokładnie robię oraz gdzie jestem. Cały drżałem jakby była to dla mnie kara śmierci. To tylko Mari... Ona mnie nie skrzywdzi - mówiłem w myślach by się jakoś uspokoić, lecz to nic nie dawało, ale jakoś się przemogłem i wszedłem do środka a ona spojrzała na mnie tymi szarymi oczami przez co spuściłem głowę.
- P-przyniosłem ci śniadanie - szepnąłem niemal niesłyszalnie podsuwając jej racje żywnościową pod nos, lecz wiedząc, że jestem zbyt blisko odskoczyłem zostając tylko ze swoim jedzeniem - Wiem jak się czujesz... - dodałem najciszej jak potrafiłem.
<Mari? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz