Tuląc się tak i płacząc przy Mari, która mnie od siebie nie odepchnęła czułem się coraz lepiej. W tym momencie upewniłem się już na sto procent, że ją kocham i chcę z nią być. Płakałem może jeszcze z dobre trzy minuty, lecz w końcu otarłem jakoś łzy oraz spojrzałem w jej piękne szare oczy, które się czymś martwiły. Chciała już wychodzić z łazienki, ale ja szybko zerwałem się na równe nogi i złapałem ja za rękę przybliżając ją znowu do swojego ciała. Teraz albo nigdy - powiedziałem w myślach patrząc na zdziwioną dziewczynę.
- Mari... - powiedziałem zacinając się na chwilę - Mari ja... ja... Cię Kocham - rzekłem jąkając się - Przysięgam, że nie kłamię! Proszę nie odrzucaj mnie... Nie ważne ile masz blizn na ciele i ile masz problemów będę Cię kochał więc proszę... Zostań ze mną - dodałem szybko spuszczając głowę, lecz nie puściłem jej ręki nie chcąc by uciekała. Zostawi mnie na pewno - westchnąłem w myślach nie mogąc ze strachu podnieść głowy. Bałem się, że zaraz mnie wyśmieje albo trzaśnie w twarz mówiąc jakim to ja jestem śmieciem. Wiem, że zasługiwała na lepszego faceta, ale co poradzić jeśli moje serce i rozum akurat wybrało szarooką? Czułem jak moje serce wali jak po maratońskim biegu, który zakończył się dwie sekundy temu jeszcze chwila i zacznę dyszeć... Błagałem w myślach, żebym przez przypadek nie zemdlał, bo w tedy na bank już bym się ośmieszył w jej oczach totalnie! Nie odrzucaj - szepnąłem sobie jeszcze w myślach.
<Mari? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz