- Kłamiecie! To wszystko kłamstwo! Tak chcecie się znęcać nad ludźmi! Nad uczuciami innych?! - wrzasnąłem wściekle, zerwałem się i wyskoczyłem przez okno. Oczywiście wcześniej zerwałem maskę tlenową z twarzy... Mimo tak silnego osłabienia, jakie odczuwałem, podbiegłem do stajni, szybko osiodłałem Damaskusa i pogoniłem go zrozpaczony w las.
Ledwie utrzymywałem się na pędzącym maksymalnie koniu, który cwałował przed siebie jak szalony! Nawet nie wiedziałem gdzie jadę, tylko chciałem jak najdalej uciec od tego miejsca! Chciałem poczuć się bezpiecznie i z dala od tych wszystkich ludzi, co tylko źle mi życzą... "Ja tylko myślałem że robię dobrze!" krzyknąłem znowu załamany w myślach.
W końcu zapędziłem się gdzieś daleko na tereny Śmierci, że nie wiedziałem w ogóle gdzie jestem i jak wrócić! Ześlizgnąłem się z siodła zmęczonego ogiera i usiadłem pod drzewem, opierając się o nie plecami. Pogrążyłem się w swoich myślach i ani się spostrzegłem, a nastała ciemna noc. Spojrzałem ledwie w gwiazdy na ciemno granatowym niebie i westchnąłem załamany. Nie miałem siły się nawet podnieść... Na nic nie miałem siły! Czułem tylko potworny ból w klatce piersiowej, głowie oraz straszne osłabienie... A o zimnie i dreszczach jakie miotały lekko moim ciałem nie wspomnę! Lekko się trząsłem, a Damaskus trącał mnie delikatnie łbem, bo się o mnie martwił.
< Eric? ;3 zajdziesz go? xdd jest z nim coraz gorzej ;c w sensie ze zdrowiem, bo się pogarsza ;c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz