piątek, 17 marca 2017

Od Tamary cd. Erica

- Przynieśliśmy Ci obiad! - fuknął niezadowolony brat stawiając talerz z gołąbkami.
- Masz to teraz wszystko zjeść, bo inaczej powiemy wszystko Katrinie, a ponadto nie pójdziemy, dopóki tego nie zjesz! - fuknęłam tym razem Kiara i pociągnęła go boleśnie za ucho - Cholera jasna! Jesteś jak szkielet pokryty skórą i Ty mówisz że jesteś gruby?! Jesteś wręcz za chudy! Gdzie Ty niby masz to sadło co?! Ty masz już same kości, nie mówiąc o tym ze Twój organizm już zaczął spalać własne mięśnie, przerabiając je na pokarm, bo nie otrzymuje jedzenia z zewnątrz! Twój organizm sam się pożera.... Masz to zjeść w tej chwili! Odtąd my będziemy pilnować żebyś jadł i guzik masz do gadania! - warknęła wściekle Kiara usadzając go na krześle.
- Nawet nie próbuj się sprzeciwiać... Jeśli dalej będziesz tak mdlał, to umrzesz, bo twój organizm zwyczajnie padnie z wycieńczenia, a to nastąpi za parę dni! - dodał spokojnie Reker, lecz bardzo poważnie. Eric spojrzał lekko wystraszony na Edwarda, który już sobie obandażował rękę w którą go ugryzłam. W sumie to było mi głupio z tego powodu, lecz ja widziałam i widzę w nim nadal zagrożenie!
- Mówią prawdę! Inni lekarze też Ci mogą to samo powiedzieć - fuknął niezadowolony, patrząc na swoją rękę.
- Jeśli o siebie nie zadbasz, to Twój syn i Katrina nie będą mieć już Ciebie w świecie żywych! Człowieku! Organizm utrzymuje swoją wagę taką jaką sobie zaprogramował... Czyli w Twoim przypadku jakieś 67 kg. Czyli masz aż 13 kg niedowagi! Jeśli dalej tak będziesz robił, to w końcu padniesz i nawet Edward Ci nie pomoże, bo Ty ciągle jesteś uparty jak osioł! Nawet walczyć nie jesteś w stanie ani się kłócić, bo dostajesz zadyszki! Twoje serce tego nie wytrzymuje i w każdej chwili może stanąć baranie! - warknęła zła Kiara i podstawiła mu talerz pod nos - Masz to zjeść! - dodała lodowatym wojskowym tonem, który z niej akurat wyszedł.
- Mamy powiedzieć o wszystkim Katrinie? Nie powinna się teraz denerwować, a poza tym powinna mieć silnego faceta, który ją obroni, a w Twoim obecnym stanie to nie możliwe! Pomyśl sobie... Jeśli Katrina by teraz została zaatakowana, to nie miał byś siły teraz jej obronić, gdyż nawet tera ledwie siedzisz! - powiedział brat opierając się o futrynę drzwi i zwracając mu uwagę na jego ciężkie dyszenie i lecący pot z czoła.
- No dobra zjem, tylko już przestańcie mi robić kazania! - fuknął zły i zaczął jeść, lecz krzywił się przy każdym kęsie. W końcu jednak zjadł całe dwa gołąbki i odsunął od siebie talerz jakby był jego najgorszym wrogiem...
- No! A teraz możemy Ci powiedzieć z czym do Ciebie przyszliśmy - westchnęła nagle Kiara, na co Eric podniósł na nią zaciekawiony wzrok.
- O co chodzi? - spytał spokojnie.
- Ja, Reker i reszta naszych przyjaciół do Śmierci - wypaliła nagle na co ja aż wstrzymałam oddech! Nie mogłam uwierzyć! Wszyscy chcą dołączyć do Śmierci! No w sumie to troszczą się tu o nas i dali niby dom, lecz mnie nadal bolało że opuściłam wieżę i swojego "niby" kochającego mnie ojca, który wmawiał mi tyle czasu że mnie kochał, a tak na prawdę miał mnie gdzieś i wysłał za mną zabójców, co świadczyło o tym że nigdy mnie nie kochał, tak jak matka. Żaden normalny rodzic który kocha swoje dzieci, nigdy by nie wysłał zabójców za dzieckiem!
- W porządku! Zajmę się wszystkim! - powiedział do nich, a ja zerwałam się na równe nogi i wyskoczyłam przez okno, nie mogą już dłużej tego słuchać ani usiedzieć w tym cholernym miejscu! Zaszyłam się na jednym z dachów, gdzie użyłam swoich umiejętności snajperskich i wtopiłam się w otoczenie, tak jak szkolił mnie brat. Skuliłam się i podparłam plecami o komin. "Helsing moim wujkiem, ucieczka z wieży, ojciec chcący mnie zabić i rodzeństwo, teraz reszta dołączyła do Śmierci...". Po policzkach spłynęły mi łzy rozpaczy. Czułam że moje życie znowu się rozwaliło w drobny mak! Kiedy myślałam ze jednak mam tą kochającą rodzinę, okazało się że wcale tak nie jest i tylko nas wykorzystywali oraz traktowali jak psy, które cały czas trzymali na krótkiej smyczy... To tak cholernie bolało! Siedziałam na dachu aż do później nocy, ze spuszczoną głową. Po chwili zaczęła się straszna ulewa i rozpętała się burza, lecz ja nie zwracałam na to uwagi, mimo iż byłam już cała przemoczona, a rana się znowu odezwała."Dlaczego nam to zrobiliście?" spytałam sama siebie w myślach, a z oczu znowu popłynęły mi łzy.

< Eric? ;3 znajdziesz ją w tą paskudną noc i pocieszysz? ;c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz