piątek, 17 marca 2017

Od Erica cd. Tamary

- Tamara spokojnie! Nic mu nie jest! Moi ludzie się nim zajmują więc nic mu się nie stanie... - próbowałem ją uspokoić. Wiedziałem, że cierpi, ale my tabletki odstawiamy na bok, ponieważ leki dożylne zaczynają szybciej działać. Wtedy do głowy przyszedł mi pewien pomysł, który pomógł by Edwardowi załatwić sprawę z tym całym lekiem przeciwbólowym - Tamara patrz na mnie - rzekłem a gdy to zrobiła uwięziłem ją wzrokiem na co lekarz od razu zawrócił i dorwał się do jej wenflonu, lecz dostał od młodej karę, którą było ugryzienie. Zaśmiałem się widząc reakcję mężczyzny, który od razu zabrał rękę oraz zaczął rozmasowywać rękę nic przy tym nie mówiąc. Dziewczyna była zestresowana i zerkając w stronę okna mówiła wzrokowo, że chce zwiać. - Nawet nie próbuj... Zaszkodzisz sobie jeszcze bardziej! - starałem jej się przemówić do rozsądku.
- Od kiedy u ciebie taka troska? - zapytała próbując syknąć, lecz jej coś nie wyszło.
- Wujek powinien się martwić - mruknąłem lekko obrażony, że znowu dzisiaj ktoś jakby mnie wyzywa! Co ja kozioł ofiarny dzisiaj?! No chyba ją wreszcie coś zatkało! Jej mina wyrażała zdziwienie i podejrzliwość.
- Kłamiesz! - warknęła cicho na co przewróciłem oczami.
- Reker i Kiara mogą potwierdzić więc mnie od razu nie oskarżaj! Wiem co było pomiędzy nami, ale nie można wiecznie żyć przeszłością ja się zmieniłem i możesz zapytać o to każdego członka obozu... - westchnąłem opierając się bardziej o oparcie krzesła. Znowu się zmęczyłem oraz poczułem tą straszną słabość...
- Eric miałeś iść na obiad! - wrzasnął na mnie robiąc sobie opatrunek! No nieźle go Tamarcia urządziła, że nawet tego potrzebował.
- A ty miałeś iść do Lusi! - obroniłem się - Co wy dzisiaj wszyscy okres macie czy jak?! - krzyknąłem na blondyna, który machnął tylko niedbale ręką.
- Jak masz się mi tu rozchorować przez taką głupotę to wolę na ciebie wrzeszczeć by ci coś do łba wbić! - warknął wskazując drzwi, lecz ja nie ruszyłem się z miejsca.
- Ile mam ci razy powtarzać, że to nic takiego... Jak zejdę do 40 to se możemy pogadać - mruknąłem krzyżując ręce na piersi.
- Jak zejdziesz do 40 to z medycznego cię w ogóle nie wypuszczę - stwierdził kreśląc coś w kartach.
- Bardzo śmieszne wiesz! - fuknąłem wstając - Jak chcesz to ci tego diabła przyprowadzę pod okno - zwróciłem się do dziewczyny, lecz po chwili chciałem sobie w łeb strzelić, bo przecież ja się go tak cholernie boję! Tak Eric Helsing boi się upartego karusa! Na szczęście na salę wpadli Kiara i Reker z czego po części zadowolony nie byłem, ponieważ oni też w wyrach mieli leżeć! - Co wy tu robicie? Powinniście odpoczywać! - stwierdziłem łagodnie.

<Tamara? :3 Kiara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz