- Już mniej - uśmiechnęłam się radośnie - Nie chcę - dodałam po chwili odpowiedź na drugie pytanie.
- Na pewno? - upewniał się zatroskanym głosem.
- Na pewno tygrysku - powiedziałam przytulając się do niego - Możemy jechać dalej? - zapytałam z nadzieją. Nie chciałam wracać już do wieży, ale też nie chciałam zostawać w tym miejscu ani sekundy dłużej.
- No to chodźmy! - zadecydował chowając wszystko do apteczki. Gdy byliśmy już na zewnątrz Willuś gwizdnął a nasze konie do nas podeszły i oczekiwały ruszenia w dalszą drogę. Tym razem jechaliśmy nieco wolniej niż ostatnio więc mogłam bardziej podziwiać uroki wiosny, która była coraz bardziej widoczna. Nie wiem ile trwała nasza podróż, lecz z pewnością była to co najmniej godzinę, ale kiedy dotarliśmy wreszcie do Pałacu Blackwood stwierdziłam, iż było warto poświęcić ten czas. Piękna dróżka, wygasła fontanna i nawet sam pałac prezentował się dość wspaniale! Niestety połowa budynku była zniszczona, lecz nie odbierało to uroku temu miejscu. Kiedy zatrzymaliśmy się przed ogrodzeniem Willek pomógł mi zsiąść z Błyska a później wydał kolejny raz dzisiaj komendę by ogiery się ukryły.
- Ślicznie tu! - stwierdziłam trzymając go za rękę i obserwując małe kwiatki, które miały jeszcze jakąś szansę na życie.
- To jeszcze nie wszystko, ale cieszę się, że ci się podoba! - uśmiechnął się szeroko naciskając klamkę drzwi. Wszystko otworzyło się ze skrzypem na co tygrysek przygryzł dolną wargę, ale się nie zdenerwował co oznaczało, że raczej zombie tu nie grasują przez co trochę mi ulżyło, bo nie miałam ochoty patrzeć dzisiaj na te zielone bestie. Pokoi było tu chyba z milion a w każdym coś ciekawego! Po samym stylu pomieszczeń można było spostrzec, że mieszkali tutaj pewnego rodzaju szlachcice, bo nikt od tak nie mógłby pozwolić sobie na takie drogocenne rzeczy, których dzisiejsza wartość spadła do zera... Nagle podczas naszej wycieczki Willek gdzieś zniknął! Zaczęłam rozglądać się po pokoju gdzie nie było po nim ani śladu. Nie ukrywam, iż prawie dostałam ataku paniki, lecz jakoś się opanowałam i ze spokojem zaczęłam go szukać, lecz miałam chwilowy postój, bo zobaczyłam, że na jednym z łóżek leży czerwona, satynowa peleryna z kapturem. Była taka śliczna, że musiałam ją przymierzyć a sięgała mi do kolan więc można powiedzieć, iż pasowała idealnie! Miałam już wracać to poszukiwań, lecz nagle gdy się obróciłam ktoś wyrósł prze mną jak z podziemi.
- Bu! - krzyknął na co upadłam na tyłek i się zatrzęsłam ze strachu, ale szybko zorientowałam się, iż jest to mój tygrysek, który nieźle mnie wystraszył!
<Will? :3 Nie strasz ludzi! xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz