sobota, 4 marca 2017

Od Reker'a cd. Kiary

Czy ja zawsze po tym leku muszę być taki senny? I muszę bać się tych igieł? No niby nic strasznego, ale gdy widzisz taką na milion centymetrów no to aż człowieka ciarki przechodzą! Gdyby Kiarcia nie była lekarzem to bym chyba zwariował z medycznym i innymi bzdetami. Śniły mi się niezrozumiałe rzeczy... najpierw sala konferencyjna gdzie założyciele omawiają ważne dla wieży sprawy, lecz zamiast pięciu krzeseł było ich aż sześć! A potem jeszcze ten zagadkowy płaszcz Helsinga na stole... Dziwne rzeczy! Przedziwne! Kiedy zacząłem się budzić to od razu wyczułem, że ukochana też śpi przez co postanowiłem się nie ruszać tylko powoli otworzyć oczy i "znużyć" swoją twarz w jej włosach. Czułem się tak bardzo bezpiecznie, że cały dobry humor mi wrócił i można rzec, że miałem gdzieś ojca i jego zdanie na temat poligonu. Nagle z moich zamyśleń wyrwał mnie cichy jęk świadczący o tym, iż ukochana zaczyna się budzić dlatego przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej co odwzajemniłam większym wtuleniem się.
- Dzień dobry księżniczko - powiedziałem ciepło całując ją w usta.
- Dzień dobry kochanie - odparła - Jak się czujesz? - dodała od razu na co chcąc nie chcąc dotknąłem bandaża, który był na szczęście w nienaruszonym stanie.
- Dobrze! Już się tak bardzo nie boję, ale nadal odczuwam pewien niepokój - westchnąłem próbując wymazać wszystkie wspomnienia z Siergiejem co szło bardzo opornie. 
- Nie martw się w końcu wszystko minie - rzekła i pocałowała mnie w usta co odwzajemniłem.
- Wiem! Gdyby nie ty to już dawno bym zwariował - przytuliłem ją mocniej co miało oznaczać jak bardzo ją kocham za to wszystko co dla mnie robi. Nagle przypominając sobie o śnie zerwałem się z łóżka i korzystając, iż mam na sobie bluzkę i spodnie od munduru zacząłem w pośpiechu zakładać buty. Kiarcia nie rozumiejąc co się ze mną dzieje złapała się szlufki moich spodni, za którą parę razy pociągnęła.
- Co się dzieje? - zapytała zmartwiona moją reakcją.
- Muszę iść do Wiliama w pewniej sprawie! Niedługo wrócę! Odpoczywaj słońce! - niemal krzyknąłem i wybiegłem z pokoju. Miałem tyle energii jak nigdy więc dotarcie do gabinetu starucha to znaczy pierwszego założyciela zajęło mi może pięć jak nie mniej minut. Wpadłem do pomieszczenia jak huragan, lecz nikogo tam nie było a ja przez przypadek zwaliłem cały stos dokumentów, które chyba były skończone. Boże on mnie zabije! - jęknąłem biorąc się za składanie wszystkiego do kupy. Dokumentów była cała masa i jeszcze każda z innego dnia, na dodatek nie wiedziałem, które były ważniejsze i mniej ważniejsze więc robiłem wszystko według swojego gustu. Gdy kładłem na biurku już ostatnie papiery niespodziewanie wszedł właśnie ojciec mojej księżniczki i ojciec brata, którzy byli zdziwieni moim widokiem a ja ich. Pan Parker miał na sobie czarny długi płaszcz, na którym znajdowała się czerwona naszywka co nadawało mu charakteru założyciela!
- Reker co ty tu robisz? - zdziwił się na co lekko się zatrząsłem, lecz gdy pogłaskał mnie po głowie zaraz się uspokoiłem.
- No, bo ja ten... mi się śniło, że będziemy mieć szóstego założyciela no i chciałem ci tylko powiedzieć! - rzekłem spuszczając głowę.
- Prorocze sny? - zaśmiał się w kierunku Parkera, który uśmiechnął się w moją stronę.
- Co? - zdziwiłem się.
- Dzisiaj rano wybraliśmy szóstego założyciela a jest nim Billy - wyjaśnił mi na co jeszcze bardziej się zdziwiłem.
- Naprawdę?! - niemal krzyknąłem z ekscytacji.
- Naprawdę - odpowiedział dumny blondyn. 
- Gratulację! Trudno zdobyć ten stopień! - uśmiechnąłem się radośnie a nagle do pomieszczenia wpadł zdyszany Oliver.
- Wiliam! Billy! Helsing jest na placu i nie jest z nim najlepiej! - krzyknął zdenerwowany co było do niego nie podobne.
- Co mam rozumieć przez nie jest z nim najlepiej? - mruknąć marszcząc brwi na wrogie nazwisko. 
- Sam zobaczysz! Michael z nim rozmawia... Na dodatek przyprowadziła go Katrina i załatwił sobie nowego pupilka tylko się nie przestrasz - dodał już ze stoickim spokojem.
- Eh... Chodźmy zobaczyć czego ten idiota chce, może obejdzie się bez wojen - mruknął i opuścił pomieszczenie. Chwilę stałem w miejscu, lecz gdy zacząłem kontaktować o co chodzi od razu poszedłem na skróty i po niecałych dziesięciu minutach stałem już obok Kiary parę kroków od ojca, który rozmawiał z Helsingiem a raczej jego cieniem, bo z powodu jego wyglądu nie przypominał go prawie w żadnym stopniu, lecz największą furorę u jego boku robiła Katrina i tygrysica bengalska, która zachowywała się jak zwyczajny kociak.

<Kiara? :3 Helsing będzie się płaszczył xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz