czwartek, 30 marca 2017

Od Reker'a cd. Kiary

To co czułem podczas kłucia nożem nie potrafiło równać się z tym co czułem jak myślałem, że mojemu synkowi mogłoby się coś stać. Kiedy jeden z nich zabrał większy zamach by mnie w końcu dobić myślałem, że to mój koniec i już miałem żegnać się ze swoim życiem, ale uratowali nas jacyś żołnierze, którzy rozstrzelali naszych niedoszłych morderców oraz od razu do nas podbiegli nie mogąc uwierzyć w jakim potwornym stanie się znaleźliśmy. Jednak nasze męczarnie nie trwały długo, bo widząc migających przed oczami lekarzy oraz wujka straciliśmy przytomność.
****
Obudziłem się chyba kilka dni później a widząc, że na oddziale są jacyś żołnierze zacząłem panikować... Bałem się, że są jakimiś kolejnymi mordercami pragnącymi tylko przyłożyć mi nóż do gardła, lecz gdy wujek kazał im wyjść zrozumiałem, iż musieli być to tylko nasi ochroniarze, lecz stres i tak został, ale wujek jakoś mnie uspokoił a czując jego dotyk i słysząc te kojące słowa poczułem się bezpiecznie oraz jakoś mój strach zniknął.
- List przyszedł z wieży kilka dni temu, ale był zaadresowany do was więc go nie przeczytałem - odezwał się nagle Eric na co skinęliśmy głowami na znak, iż zrozumieliśmy. Zastanawiałem się czego wieża znowu od nas chce... Czy oni w końcu nie mogą dać nam spokoju?! Nie dość, że nas prawie zabili to jeszcze wysyłają do nas jakieś cholerne listy! Na szczęście mój pierdolony ojciec już nie żyje i nie może skrzywdzić następnych osób.
- Co z Rajankiem? - zapytałem próbując wzmocnić jeszcze słaby głos.
- Nic mu nie jest! Przez ten cały czas był u waszego przyjaciela Davea - odpowiedział mi a ja poczułem ogromną ulgę i zacząłem patrzeć się na Kiarę, która właśnie rozłożyła zgiętą w pół kartkę.
- "Skoro to czytacie to pewnie już się ocknęliście. Bardzo nam przykro, że doszło do kolejnego zamachu na wsze życia, ale o niczym nie wiedzieliśmy. Znaleźliśmy kolejnego pseudo założyciela, który został pozbawiony życia a była nią Hannah. Wraz z Michaelem chcieli przejąć wieżę na własność. Zaślepieni władzą truli ludi jakąś substancją, której niestety nie znamy a jak na razie z lekarzami o niej rozmawiać nie możemy, ponieważ został nam do obalenia jeszcze Wiliam. Mamy nadzieję, że szybko wrócicie do zdrowia a gdy wieża będzie już trochę normalna zgodzicie się na spotkanie ~Oliver, Billy, Ruby" - przeczytała treść listu ukochana a ja już sam nie wiedziałem czy to prawda czy też i oni chcą zrobić zamach na nasze życia.
- To o śmierci Hannah to prawda, bo przysłali mi jej łeb... - mruknął niezadowolony z takiego prezentu wujek - Mam im odpisać, że chcecie się spotkać jak to się wszystko w miarę zakończy? - dodał patrząc na nas.
- Nie wiem... Nadal czuję jakąś urazę do wieży... zrobili nam wiele złego a ja już nie odróżniam powoli kto tam jest dobry a kto zły - westchnąłem błądząc wzrokiem po suficie - Na mam pojęcia czy czasami też nie dopadnie mnie utrata głosu gdy ich zobaczę - dodałem smutnym tonem głosu.

<Kiara? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz