czwartek, 30 marca 2017

Od Kiary cd. Erica

Przysłuchiwałam się ich wymianie zdań z niepokojem z daleka. Szczerze mówiąc to podejrzewałam że Edward coś w sobie dusi, bo czasami gdy się złościł, to widziałam coś w jego oczach... "Nikt nie ma łatwo w życiu Edward" westchnęłam w myślach "Nie ma nigdy życia idealnego".  W końcu podeszłam do nich spokojnym krokiem i złapałam silnie Edwarda za ramie na co się zdziwił, lecz posadziłam go momentalnie na krześle i zaczęłam się zajmować jego raną na co chciał się wyrwać.
- Przestań się wiercić, bo zaraz trzepnę Cię w ten łeb! - warknęłam patrząc mu w oczy - Edward to co powiedziałeś to istne głupstwo! Doskonale wiemy jak to jest mieć przesrane życie! Nie ma takich ludzi co wszystko im się układa doskonale! Po prostu nie ma... Jesteś tu potrzebny i dobrze to wiesz, tylko że teraz w to zwątpiłeś nie wiedząc czemu! Wyszkoliłeś zespół medyczny, opatrujesz ciężko rannych bądź chorych, układasz sobie życie z piękną kobietą... Teraz robisz lek by wyleczyć innych ciężko chorych ludzi! Twój kolega niby byłby od Ciebie lepszy?! Nie ma ludzi lepszych albo gorszych! Coś takiego nie istnieje Edward! Każdy jest ważny i każdy pełni ważną funkcję, dzięki czemu obóz nadal funkcjonuje, bo nawet gdy zabraknie jednego człowieka, to już ten świat się niszczy w którym żyjemy, bo rodziny bliskich cierpią a inni to widzą oraz także cierpią... Jesteś lekarzem tak samo jak ja, a Samantha jest pielęgniarką. Ludzie Ci ufają i polegają na Tobie oraz traktują cie jak jakiegoś cudotwórcę, bo leczysz ich oraz ich bliskich i Ty twierdzisz że jesteś mało ważny do cholery?!  Każdy miał ciężko w życiu i wcale nie twierdzimy że mało przeszedłeś w swoim życiu, lecz czasami trzeba kogoś opierniczyć, by znów stanął na nogi a nie się dołował czy coś... Jesteś częścią rodziny czy tego chcesz czy nie i wszyscy się tu o Ciebie martwią! A co do tej maski o której mówiłeś, to jesteś człowiekiem tak samo jak inni wiec to normalne że odczuwasz emocje! Nie możesz dusić w sobie emocji i nosić wiecznie maski, bo wtedy sam od środka się wyniszczasz i dobrze wiem jakie to potworne uczucie... Sam wiesz jakie noszenie typu "nic sienie dzieje, wszystko jest w porządku" jest ciężkie! Nie możesz tego robić... Musisz pozwolić uczuciom się pokazać, bo inaczej się sam wyniszczysz. Może i kiedyś byłeś w tej cholernej Umbrelli, ale uciekłeś razem z innymi i starałeś się wszystko naprawić! Niestety w takich wojnach muszą się znaleźć i ofiary... - westchnęłam ciężko - zapewne przeczytałeś moją dokumentację, ale uwierz mi że nie ma wszystkiego w niej zapisanego... Kiedyś byłam dowódcą sił specjalnych policji - zaczęłam - Pewnego dnia na jednej z misji, gdy wchodziłam z drużyną by obezwładnić gang doszło do strzelaniny... - przerwałam na chwilę i przełknęłam głośno ślinę - Okazało się że w budynku była rura z gazem, ale nie było jej nigdzie na schematach! Kiedy doszło do strzelaniny, przez przypadek pocisk, który miał trafić w gangstera do którego celowałam, trafił właśnie w tą rurę... Wszystko przez to, że nie przewidziałam że zrobi unik i ze nie wiedziałam że ta cholerna rura tam może być, a to był mój pierdolony obowiązek to przewidzieć! Doszło do potężnego wybuchu, a moich 6 ludzi pochłonęły płomienie a ja słyszałam tylko ich wrzaski bólu i rozpaczy, lecz ja nie spłonęłam z dwójką pozostałych ludzi tylko dlatego, że akurat pod nami zawaliła się podłoga... Uniknęliśmy cudem śmierci, lecz i tak mieliśmy poparzenia. Sześciu ludzi zginęło przez moje błędy! To cholernie boli i doskonale wiem, że Ty także obwiniasz się za śmierć przyjaciela - westchnęłam ciężko patrząc na niego - Nie byłbyś człowiekiem gdybyś się nie bał czy nie obwiniał o coś... Tak to już jest, że los lubi stawiać nam wyzwania rzucając kłody pod nogi raz mniejsze, a raz większe. Jednak teraz masz inne życie! Masz dziewczynę, która nie widzi poza Tobą świata tak samo jak Ty bez niej... Gdybym ja nie miała Rekera, to też bym myślała tylko o tym by strzelić sobie w łeb i tak w sumie było każdego dnia zanim go poznałam, tyle że byłam takim tchórzem, że nie potrafiłam pociągnąć za spust... Masz do kogo wracać, wiec nie poddawaj się! Skończysz lek, kiedy będziesz miał siły a Twój stan się poprawi... Jak na razie i tak nie mamy jak go podać tym ludziom, więc możesz śmiało odpocząć, byle byś później to dokończył, chyba że ewentualnie mi powiesz jak się go robi, to sama to zrobię za Ciebie jeśli nie będziesz chciał - westchnęłam i zabandażowałam mu w końcu rękę - Jesteś tylko człowiekiem! Tak samo jak my... - dodałam jeszcze a później Edward zemdlał, więc pewnie to było dla niego za dużo!
- Zanieśmy go na prywatną salę i w razie czego zwiążemy go pasami, bo coś czuję że będzie tutaj przyłaził! Będziemy też mu podawać Złoty Pył, bo z jego kondycją psychiczną nie jest najlepiej... Poza tym było by dobrze gdyby wróciła tutaj jego dziewucha - westchnęłam wychodząc, a po chwili za mną poszedł w ciszy wujek, niosąc nieprzytomnego Edwarda. Znowu zaczęłam przetaczać mu krew i oczywiście związałam go też pasami, podczas gdy Eric gdzieś zniknął, wiec pewnie poszedł się czymś zajmować... Podałam jeszcze Złoty Pył i chcąc, nie chcąc, znowu ubrałam na siebie lekarski fartuch by móc zastąpić na razie Edwarda, gdy nie pracował na swoim oddziale medycznym. Inni lekarze i pielęgniarki też miły zakaz wstępu na jego salę, bo nie chciałam by zaczęli o nim mówić jakiś dziwne rzeczy....

< Eric? ;3 się rozgadała znowu xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz