No nie ukrywam było mi trochę żal Helsinga. Na pierwszy rzut oka było widać, że nieźle cierpiał i nie miał na nic sił co doskonale oznajmił swoim zemdleniem. Prawie nikomu nie podobało się, że pomagamy w leczeniu wrogiego obozu co było zrozumiałem, bo wielu naszych przez nich zginęło, ale spór nie może przecież wiecznie trwać! Eric w końcu i tak z pewnością miał jakieś serce, które potrafił okazać przy swojej ukochanej przez co nie zabijał jak leci tylko wybrane osoby. Było to rzecz jasna nadal nienormalne, lecz lepiej, żeby pozbawił życia jedną osobę niż miliony! Kiedy mężczyzna się wreszcie obudził i ukochana powiedziała mu wszystko na temat choroby widać było jaki on jest niezadowolony, ale też i przejęty bardziej z powodu swoich ludzi, ponieważ zaczął rozglądać się nerwowo w stronę swoich żołnierzy, którzy sapali jak zabici z powodu wycieńczenia. Gdy nagle na salę weszli założyciele ja i Kiarcia od razu spojrzeliśmy w ich stronę. Ojciec, Oliver i Billy nie widzieli żadnego problemu w tym, iż Helsing i jego ludzie są pod naszą opieką medyczną, lecz natomiast Wiliam już chciał się na niego rzucać z kłami i pazurami jakby teraz miał zamordować połowę wieży. Ukochana widząc takie zachowanie swojego ojca od razu pociągła go za ucho.
- Ojciec spokój ma być! - mruknęła na co spojrzał na nią skruszony a Eric cicho się zaśmiał co było pewnie dla niego nie lada wyzwaniem.
- A ty czego mordę cieszysz? - fuknął w stronę blondyna, który zakrył się bardziej kołdrą.
- Wiliam! - warknął ojciec na co ten wreszcie odpuścił, lecz ja widząc jak drugi założyciel podchodzi bliżej troszkę się wycofałem tak by miedzy mną a nim był bezpieczny dystans. - Jak się czuję nasza śpiąca królewna? - zażartował, ale założyciel Śmierci chyba nie miał humoru.
- Prawie umieram i jestem wnerwiony... - wydusił z siebie przyglądając się uważnie mojemu ojcu, który był dla niego nowością, bo dawno go nie oglądał.
- Wnerwiony na nas, że ci pomagamy? - zgadywał Oliver na co pokręcił przecząco głową.
- Na tego jełopa co mówił, że woda nadaje się do picia - warknął i złapał się za serce, które pogubiło się w rytmie, lecz na szczęście szybko wróciło do normalnego rytmu.
- Eric spokojnie! Nie możesz się denerwować! - powiedziała głaszcząc go po głowie.
- Przepraszam... - odparł zdyszany patrząc na nią ze skruchą. Ta kobieta na prawdę go zmieniła! - stwierdziłem w myślach.
- Wiecie co im dokładnie jest? - zapytał Wiliam patrząc w karty.
- Kivodeza wiesz te anemie, niszczenie organizmu i takie tam - rzekłem spokojnie.
- Ile potrwa leczenie? - dopytywał.
- Od miesiąca do dwóch - poinformowała go ukochana na co przewrócił oczami.
- No nieźle - mruknął i wyszedł.
- I to ja niby mam ciągle zły humor? - prychnął Eric tracąc znowu przytomność co musiało świadczyć, że już za dużo się nagadał jak na jeden dzień.
- Co on się tak wścieka? On też jest człowiekiem i jak każdy może zbłądzić - mruknęła niezadowolona Katrina na co reszta założycieli westchnęła. Kobieta chciała jeszcze coś powiedzieć, ale nagle usłyszeliśmy nawet cichy ryk a w drzwiach pojawiła się tygrysica. Wszyscy nagle się spili ty przerośnięte kocisko podeszło do swojej pani i zaczęło się łasić niczym normalny koteczek! - Szanel nie wolno straszyć ludzi! - skarciła ją na co zwierzę jakby posmutniało i ułożył łeb na jej kolanach - No już, już kochana nie gniewam się! - dodała na co tam mruknęła.
- Jak to ma być zwierzątko domowe to nie nadążam z modą! - stwierdził Billy.
- Sama do nas przyszła, była taka wychudzona więc postanowiliśmy się nią zając, ale tak się przywiązała, że nie chce teraz odejść - wyjaśniła kobieta a w między czasie Szanel podeszła do swojego pana, którego trąciła w rękę, lecz ten nie miał szans teraz odpowiedzieć dlatego położyła się przy jego łóżku.
- Nie chcę narzekać, ale lepiej byłoby, żeby pani ją stąd zabrała.... Lekarze mogą bać się podejść - rzekłem na co skinęła głową i patrząc z troską na swojego ukochanego wstała.
- Zostawię ją u rodziców - stwierdziła i jak najszybciej potrafiła opuściła oddział by móc wrócić jeszcze zanim Helsing się obudzi.
<Kiara? :3 Wiliam zaatakuje Helsinga? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz