- Gramy w chowanego berka! - zaśmiałem się - Ty gonisz - dodałem ruszając cwałem w stronę lasu. Narzeczona przez chwilę nie wiedziała co się stało, lecz szybko znowu zaczęła kontaktować ze światem i ruszyła za mną w pogoń. Obierałem jak najtrudniejsze trasy i często w niespodziewanych momentach skręcałem, ale ukochana nie dawała za wygraną i dzielnie mnie goniła nie dając żadnych forów! W pewnym momencie przede mną jak z podziemi wyrosła przeszkoda więc pomyślałem, iż już po mnie, lecz Persefona bez zastanowienia ją przeskoczyła i nie zmieniając tępa zaczęła dalej galopować przed siebie.
- Podoba ci się? Widzę, że kundelek wrócił do właściciela - usłyszałem złowieszczy śmiech za plecami a kiedy się odwróciłem zobaczyłem Siergieja! Był cały i zdrowy a ja przecież dobrze pamiętałem, że zarobił kulkę w łeb!
- Ale jak - zapiszczałem jak dziewczynka na co strzelił mnie w twarz.
- Kundle słuchają się pana! Na kolana - warknął widząc jak wstaję. Wykonałem posłusznie jego rozkaz, bałem się ja znowu się go bałem. Podszedł do stołu, z którego wziął obroże i zapiął mi ją ponowienie na szyi. - Na miejsce! - mruczy pokazując stary, okrwawiony koc. Chciałem wstać, lecz on od razu mi na to nie pozwolił - Na czworakach! - fuknął - Widzę, że dużo się pozapominało - dodał zadowolony obserwując każdy mój ruch. Widząc jak się posłusznie kładę od razu przykuł mnie łańcuchami do ściany. - Będziesz grzeczny i nie będziesz krzyczał czy mam założyć knebel? - mruknął.
- Będę grzeczny - jęknąłem w strachu. Tyle lat miałem spokój nie licząc drobnych epizodów w niewoli u wroga, lecz teraz wszystko zacznie się od nowa.
- Będę grzeczny panie - poprawił mnie ze zirytowaniem. - Widzę, że trzeba zacząć od podstaw - stwierdził zaczynając szukać czegoś po szafkach aż wreszcie wyjął bat.
- N-nie - jąkałem się próbując scalić się ze ścianą w jedno.
- Chyba ci się od tamtego razu pogoiło - uśmiechnął się chytrze biorąc zamach, ale nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Siergiej? - zapytał jakiś kobiecy głos na co mężczyzna przygryzł wargę i dając mi gestem sygnał bym siedział cicho odłożył bat na stole.
- Tak kochanie - odezwał się stając przed drzwiami.
- Wszystko w porządku? - zmartwiła się.
- W jak najlepszym! Idź odpocząć tu jesteście bezpieczni - rzekł i usłyszałem jak ktoś odchodzi - To na czym stanęliśmy? A już pamiętam! - zaśmiał się złowieszczo. Tym razem dopiął swego i zdzielił mnie w plecy, nie jęknąłem a nie pisnąłem. - No proszę jednak czegoś nie zapomniałeś - poklepał mnie mocno po głowie - Co powiesz na pierwszą w tym roku lekcję tresury? - zapytał nagle na co ja wytrzeszczyłem oczy i energicznie pokręciłem głową na znak, że się nie zgadzam.
- Nie chcę! Nie dotykaj mnie! - krzyknąłem przez co oberwałem w twarz a na dodatek po ciaśnił mi obrożę do tego stopnia, że ledwo co mogłem złapać oddech.
- Ja wiele rzeczy chce a nie dostaje - fuknął kopiąc mnie w żebra i odsłaniając rękaw gdzie blizna już była prawie niewidoczna. - Trzeba to poprawić - warknął wyciągając z jednej szuflady znacznik, który szybko rozgrzał się do czerwoności. Zacząłem panikować i nie zważając na nic próbowałem uciec. Dusiłem się przez łzy napływające do oczu, nie mogłem pozwolić na to bym stał się ponownie jego własnością - Kundel podaj łapę - uśmiechnął się złowieszczo.
<Kiara? :3 Zdążysz? ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz