sobota, 11 marca 2017

Od Reker'a cd. Kiary

Zdziwiło mnie to, iż założycielka Aniołów tak bardzo chciała zobaczyć Kevina, który teoretycznie powinien być ich wrogiem. To wszystko było takie dziwne, że potrzebowałem chwili na podjęcie decyzji... Znamy ich od dobrych trzydziestu minut więc z opowiadanek nie mogłem wywnioskować czy są dobrzy w stu procentach. Znałem już ludzi, którzy wyglądem i mową wydawali się bardzo porządni, lecz ich serca zamieszkiwały potwory. W końcu jednak postanowiłem, że ją tam zaprowadzimy... raz kozie śmierć.
- No dobrze, ale bez numerów! - zgodziłem się wzdychając znowu. Blondynka strasznie się ucieszyła i gdy postawiłem pierwszy krok w stronę oddziału chłopaka od razu podskoczyła do mnie i zrównała tempo by się nie pogubić. Szliśmy w ciszy więc miałem czas na rozmyślanie co jeszcze dzisiaj porobić. Ostatnio kiedy Rajanek nazwał mnie tatą myślałem, że będę wyć godzinami ze szczęścia! Skoro mówi tata to może i nauczy się szybko mama? - pomyślałem patrząc w okno obok, którego właśnie przechodziliśmy Tak nauczę go mówić mama! - dodałem szybko delikatnie się uśmiechając na co na szczęście nikt uwagi nie zwrócił. Docierając znowu pod tą samą salę "ochroniarze" znowu wyszli, bo wiedzieli, że o to poprosimy. Kobieta podeszła pewnym krokiem do łóżka chłopaka, który ze zdziwienia otworzył szeroko oczy, lecz po chwili odwrócił wzrok.
- Kevin... Wyglądasz gorzej niż ostatnio... - westchnęła z żalem założycielka.
- Przesadzacie... - odezwał się nieśmiało próbując ukryć swoje zmieszanie.
- Widziałeś ty się kiedyś w lustrze? Jesteś wychudzony i pobity i dobrze wiem, że nie lali cię pierwszy raz! - mówiła z przejęciem przez co powoli coś mi zaczęło w głowie świtać - Już cię nie dotkną, ale musisz się za siebie wziąć, bo daleko z takim stanie nie zajdziesz! - dodała szybko na co wreszcie na nią spojrzał.
- No niech wam będzie... Jakoś spróbuję... - westchnął zmęczony i zasnął. Szarooka patrzyła na niego jeszcze przez chwilę po czym podeszła do nas znowu.
- Zaprowadzicie mnie do mojego brata? Macie tu tyle korytarzy, że pewnie bym się pogubiła! - wymusiła na sobie sztuczny uśmiech - Kevin jest dobry tylko ulega bracią, bo się ich panicznie boi - tłumaczyła kiedy szliśmy przez ten "straszny labirynt".
- Sądzę, że nie wróci do Demonów - odezwała się Kiarcia a ja przytaknąłem jej głową.
- Zabiliby go... Dla nich już jest zdrajcą do zabicia - rzekła cicho, ponieważ nagle przed nami jak z pod ziemi wyrósł jej brat, który na szczęście był ode mnie niższy.
- Wracamy do obozu - poinformował ją na co westchnęła.
- No dobrze - pogodziła się z tą informacją.
- Reker, Kiara i dwudziestu innych ludzi pojadą z wami! Lepiej nie ryzykować - odezwał się mój ojciec na co lekko się zdziwili i spojrzeli niepewnie na nas.
- Mi tam pasuje kolejna wycieczka za mury - zaśmiałem się cicho i zaczęliśmy się zbierać.
****
Postanowiliśmy, że ranni żołnierze i Kevin zostaną u nas do czasu aż się nie wyleczą. Wierzchowce też będą służyć Duchom kiedy wrócą do normalnego stanu a my? My mieliśmy tylko eskortować i trochę rozejrzeć się po ich bazie by ocenić czy czegoś czasami nie potrzebują. Jako że ich konie były słabsze i niestety szybko się męczyły musieliśmy zrobić mały postój przy starych, ale nawet porządnych budynkach na terenach Śmierci gdzie teraz nic nam o prócz zombie nie zagrażało a żołnierze z tamtego obozu patrzyli na nas przychylnie. Po obejrzeniu dokładnie całego terenu stwierdziliśmy, iż jest bezpiecznie i możemy spokojnie odpoczywać co trwało może niecałe pięć minut, bo później usłyszeliśmy strzały...
- Szlak! Trupy i Demony nas atakują! - krzyknął jakiś żołnierz dlatego wszyscy zerwali się z miejsc i skupiliśmy się na obronie założycieli. Nagle do odgłosu strzałów dołączył wybuch i jak się okazało był to dynamit, który spowodował, że budynek zaczął się sypać a jeden z płatów spadał akurat na moją Kiarcie! Nie myślałem długo tylko odepchnąłem ją na bezpieczny dystans a mnie przygniotło... Wszystko mnie bolało, lecz nie straciłem przytomność... Nie chciałem tego robić! Musiałem pomóc swoim ludziom i nie mogłem się tak łatwo poddać więc ostatnimi siłami próbowałem się uwolnić z tego gruzowiska.

<Kiara? :3 No więc ten ;-;> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz