- Łobuziaku daj wreszcie tacie odpocząć! - zaśmiała się Kiara zabierając ode mnie naszego synusia, który teraz próbował się dorwać do ślicznych włosów swojej mamy. Ból głowy stawał się coraz silniejszy a ja słabszy więc by się uśmiechnąć musiałem włożyć w to dużo siły. W końcu nie wytrzymując zasnąłem. Nie lubiłem być taki bezużyteczny, bo gdy chorowałem to wszyscy na medycznym tak nade mną skakali jakby był jakimś pieprzonym królem przez co zabierałem im tyle cennego czasu...
****
Kiedy się obudziłem to od razu zerknąłem na zegar, na którym malowała się godzina osiemnasta więc pomyślałem, iż Kiara poszła zanieść z powrotem Rajanka moje matce, która go chyba uwielbiała. Nie chciało mi się ciągle siedzieć w łóżku więc korzystając z okazji, że nikt nie patrzy poszedłem do łazienki. Najwyżej zaryję głową w umywalkę... - stwierdziłem w myślach zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem w lustro i z niesmakiem musiałem przyznać, iż wyglądałem jak zombie, które potrafi jeszcze myśleć oraz funkcjonować w społeczeństwie. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz mogłem się oglądać w takim stanie, nie chcąc dłużej na siebie patrzeć wróciłem na salę gdzie była już zdenerwowana Kiarcia, która widząc, iż nadchodzę odetchnęła, ale też posłała mi karcące spojrzenie.
- Gdzie byłeś? Wiesz, że mogła ci się stać krzywda! - rzekła zmartwiona widząc jak zaczynam się kłaść.
- W łazience, wiem, ale ja nie cierpię być bez użyteczny... Siergiej wiele razy mówił mi, że jestem nic niewartym kundlem, na którego miejsce i tak przyjdzie kolejny - jęknąłem widząc znowu lekarza z tą cholernie długą igłą.
<Kiara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz