czwartek, 2 marca 2017

Od Reker'a cd. Kiary, Ashleya

Nie spodobało mi się trochę, że rozmawiamy o naszym synku w jego obecności, ale w końcu jesteśmy ludźmi a nie zwierzętami. Ciekawe czy miał już kogoś na oku przydałaby mu się wreszcie jakaś rodzina, którą po części możemy mu zapewnić, ponieważ widzę, iż traktuje Kiarę jakby była jego prawdziwą siostrą co na swój sposób było słodkie.
- A co? Chciałbyś zostać wujaszkiem? - spytałam patrząc na mężczyznę, który był troszkę zszokowany takim obrotem sprawa. Cóż przynajmniej nie robił nam kazań, iż jesteśmy jeszcze za młodzi na bycie rodzicami. - Tak w ogóle to Ty kogoś masz Ash? Pytam, bo skoro już w miarę sobie wszystko wyjaśniliśmy, to wypadało by żeby pogadać jak ludzie, a nie ciągle jak rozwścieczone psy - westchnęła i spojrzała na mnie przez co od razu skontaktowałem, że chodzi jej o nasze walki i ganianie się z bronią. Teraz tak jak o tym myślę to śmiesznie musiało to wyglądać! Zapadała chwilowa cisza, cisza, która zaczęła mnie denerwować, bo zawsze musi się zdarzać kiedy nikt jej nie potrzebuje a gdy jest już wymagana to jak na złość ktoś musi mordę drzeć albo biegać po korytarzach w wieży robiąc przy tym wiele hałasu.
- W sumie to czemu nie! - odezwał się nagle więc posądziłem, iż była to odpowiedź na pierwsze pytanie.
- Tylko z dala z tymi kłami od małego! Mnie gryźć możesz, ale Rajanka zostaw w spokoju!- mruknąłem ostrzegawczo na co uniósł ręce w geście kapitulacji, był to chyba jego ulubiony gest, ponieważ robił to bardzo często. Nagle chyba przypomniał sobie też część o gryzieniu na co przez chwilę chytrze się uśmiechnął.
- Spokojnie księżniczko nic mu nie zrobię! - zapewnił mnie - A co do gryzienia... Czyżbyś złożył mi jakąś ofertę? Hmm? - dodał. Nie ukrywam, iż się wzdrygnąłem i dotknąłem szyi w miejscu gdzie ostatnio wbił się kłami. Ugryzienie było dość bolesnym uczuciem, lecz jednak dało się w nim odszukać jakiejś przyjemności.
- Ash... - warknęła Kiarcia pewnie piorunując go wzrokiem na co od razu zamilkł oraz pewnie chciał zapomnieć o tym temacie, lecz ja powstrzymałem ją ruchem ręki mówiąc tym samym, że kazania są nie potrzebne.
- Jeśli będziesz się wbijał tymi nożami delikatniej, nie zabijesz mnie i nie zamienisz w wampira to nie widzę problemu, żeby oddać ci trochę szkarłatnej cieczy - postawiłem trzy warunki. Wiedziałem, iż z tym pierwszym może być trochę problemów, ale z czasem da się przywyknąć nawet do najgorszych tortur więc wmawiając sobie, że to będzie tylko kłucie igłami pozwoliłem sobie na małe skreślenie tego "punktu". Nie odpowiedział nic tylko poszedł po obiecaną herbatę, która z tego co czułem była malinowa! Wreszcie jakaś odmiana - stwierdziłem w myślach przyjmując kubek z wdzięcznością. Oczywiście prawie się oblałem, bo co by to było gdyby Blackfrey nie miał wpadki? Na szczęście jakoś ułożyłem kubek w rękach więc "fala" cieczy nie miała prawa się teraz na mnie wylać - Gryź kiedy chcesz - mruknąłem na tyle cicho by tylko on mógł to usłyszeć. Po pierwszym łyku rozgrzewającej cieczy poczułem się jak przed wojną gdy mogłem spokojnie siedzieć w domu i patrzeć w telewizor gdzie zatajano połowę prawdy oraz mówili tylko najgłupsze informacje by naród był spokojny. Skoro nie chciał dołączyć do Duchów to moglibyśmy wpadać tu co dwa dni pod pretekstem misji co pewnie nie spodobało by się Wiliamowi i ojcu, ale czy oni zawsze muszą wszystko wiedzieć? Boże trochę tajemnic nie zaszkodzi! Kręciło mi się trochę w głowie, lecz starałem się nie zwracać na to uwagi oraz udawać, iż nic się nie dzieje. Nagle do pokoju wpadła ta sama dziewczynka co wcześniej i obrzuciła mnie i Kiarcię ciekawskim spojrzeniem.

<Kiara? Ash? :3 Reker może się oblać tą herbatą jak chcecie xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz