środa, 1 marca 2017

Od Reker'a cd. Ashleya, Kiary

Ból, ból, ból potrafiłem czuć tylko ten cholerny ból, który nasilał się w szyi przy najmniejszym poruszeniu. Niby sen a świadomość czucia wszystkiego pozostaje. Zawsze mogło być gorzej! - śmiałem się w myślach. Nie miałem pojęcia ile czasu spędziłem w strefie między snem a ziemią, lecz gdy się ocknąłem od razu złapałem się za szyję gdzie o dziwo znajdował się bandaż więc przynajmniej nie musiałem oglądać dziur po wgryzieniu się wampira. Jego słowa mnie przeraziły, bo było to moje pierwsze spotkanie z krwiopijcą! A mówią, że w świecie pełnym żywych trupów nic człowieka nie zszokuje a jednak cuda się zdarzają.
Kiedy do mieszkania wpadła jakaś dziewczynka na co aż jak pies przekręciłem głowę w prawo. Z tego co zrozumiałem była to siostra Maksia, którego znaleźliśmy podczas pierwszej ucieczki Asha z wieży. Skoro jej brat odnalazł rodziców to wypadałoby ją też tam zabrać, lecz jak na razie postanowiłem się nie odzywać by czasem nie pogorszyć sytuacji. Gdy sprawa doszła do pytania kim jesteśmy lekko się zakłopotałem i już miałem się odezwać, ale brązowowłosy na szczęście zrobił to szybciej.
- Em... Przyjaciele... Z trupów... Roger i... Clara - przedstawił nas patrząc w naszą stronę ze spojrzeniem mówiącym, że mamy tego nie spieprzyć -  Chodź Liv, mam trochę mięsa, a ty jesteś głodna, a potem się zajmiemy twoimi obrażeniami i ty mi powiesz, kto ci tak przyłożył, a ja go zabiję. Umowa stoi? - dodał po chwili a później się wszystko tak jakoś potoczyło. Gdy Ashley zajmował się małą przez co nie zwracał na nas tak dużej uwagi ja zorientowałem się, że niemal wszędzie na kurtce są naszywki i odznaczenia Duchów! Może jeszcze nie zobaczyła... Boże na prawdę Roger? W sumie to mogło być gorzej... - mruknąłem i jednym szybkim ruchem "zdarłem" z siebie kurtkę przez co zostałem w samej koszulce, w której było mi pieruńsko zimno! Kiara popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, ale gdy pokazałem jej bez pomocy słów o co chodzi od razu zrobiła to samo. Została jeszcze sprawa z Feniksem - pomyślałem jeszcze patrząc w stronę drzwi, którymi miałem zamiar się wymknąć, lecz niestety wampir musiał to oczywiście zauważyć.
- Gdzie się wybierasz księżniczko? - zapytał szczerząc się jak głupi do sera.
- Zapalić... Tęsknie za swoją nikotyną - mruknąłem dostosowując barwę głosu do jakiegoś ścierwa, które kiedyś zabiłem. Nie zwróciłem nawet uwagi na to, iż nie mam przy sobie broni, która może leżeć sobie gdzieś na ziemi. Biedny, niezabezpieczony, czarny glock 19 pewnie za mną wręcz płakał jaka szkoda, że musiałem go wypuścić z rąk... Zachowuj się jak trup - burknąłem w myślach otwierając drzwi na oścież, które uderzyły mocno o ścianę. Już mi się podoba! - stwierdziłem schodząc po schodach na dół. Po drodze instynktownie zacząłem szukać po kieszeniach paczki czerwonych Marlboro, które dostałem ostatnio od siostry. Młodej wisiałem już dość dużo, ale jakoś nasz układ się przedłużał a ja nie potrafiłem spłacić nigdy do końca długu, lecz o tym innym razem! Tak ja się spodziewałem ogier stał tam gdzie go zostawiłem i raczej nie chciało mu się ruszyć z miejsca co mnie irytowało - Idź się ukryć - rzekłem w stronę gniadego, ale ten strzelił mi wielkiego ignora przez co zapalona fajka prawie wyleciała mi z ręki - Słyszysz co mówię? Poszedł w las już! Wrócimy po ciebie! - powiedziałem coraz bardziej zniecierpliwiony a gdy już chciałem zaciągnąć siłą wierzchowca do jakiejś kryjówki to mnie prawie kopnął - Diable jeden... - jęknąłem czując jak ból w szyi zaczyna narastać. Zaciągnąłem się parę razy papierosem, żeby było czuć ten okropny a dla niektórych piękny zapach. Z zirytowaniem stwierdziłem, iż mam teraz ochotę na mocną kawę, ale nie chciało mi się po nią iść do wieży a do Helsinga nie miałem zamiaru człapać, bo nie daj Boże coś by mu do łba strzeliło i bym był już martwy... Kiedy zrezygnowałem z zaciąganiem ogiera do kryjówki po prostu zdarłem mu naszywki z naszym logiem, miałem już wracać z powrotem do mieszkania, bo było tu zimno jak w psiarni a na dodatek mądry ja nie zabrał kurtki usłyszałem charczenie. - No super jeszcze muszę dać zdechlakom po pysku! - warknąłem wyciągając nóż, którym wbiłem się pierwszemu w łeb. Jeszcze z pięćdziesiąt... Myśl jak trup, zachowuj się jak trup, walcz jak trup - powtarzałem w myślach nie chcąc żadnej pomocy.

<Ash? Kiara? :3 Wieź ktoś strzel Rekerowi w jego pusty łeb (z liścia!) xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz