środa, 1 marca 2017

Od Ashley CD Mari

- Ashie, nie wiem, jak ty to robisz, ale też chciałbym mieć taką nieprzytomną dziewczynę - parsknął Jeffrey, otwierając klapę do piwnicy w ruinach jakiegoś domu, który bardziej przypominał stertę kamieni bez ładu i składu.
- Niech cię kopnie dwa razy w jaja, to wtedy pogadamy - mruknął Ash, poprawiając dziewczynę przerzuconą przez ramię. - I skończ z tą głupią ksywką. Jest irytująca.
- Waleczna? Lubię takie - wyszczerzył się w lubieżnym uśmiechu, patrząc na gówniarę, a Ash miał ochotę syknąć na niego przez kły, jednak się opanował.
Zeszli po schodach do ciemnej piwnicy, a następnie weszli do kolejnego pomieszczenia. Ashley położył szatynkę na krześle i związał jej za plecami nadgarstki, a potem kostki grubą liną, którą wziął z mieszkania. Zakleił jej również usta szarą taśmą. Milczenie jest złotem, ale taśma jest srebrna - parsknął w myślach.
- Ej, Ashie, co z nią masz zamiar zrobić? - spytał zainteresowany Jeff.
- Nie twoja sprawa - warknął brunet, a chłopak uniósł ręce do góry.
- Co ty taki drażliwy? Okres masz czy coś? - parsknął.
- Jeffie, dzięki za pomoc, ale tam są drzwi - powiedział Ash specjalnie przesłodzonym głosem i wskazał na metalową powłokę. Przyjaciel burknął coś pod nosem i wsadził dłonie w kieszenie spodni, ale w końcu wyszedł wyraźnie niezadowolony.
Ashley westchnął głęboko, popatrzył na unieruchomioną gówniarę i również wyszedł. Od razu skierował się w stronę mieszkania dziewczyny, licząc, że może znajdzie w nim jego nożyki. Miał nadzieję wrócić, zanim agresywna panienka się ocknie.

Zirytowany szedł z powrotem do piwnicy. Jego wypad na mieszkanie okazał się kompletną klapą. Nie znalazł w nim nic ciekawszego niż sejf, którego za cholerę nie potrafił otworzyć. W skrócie tragedia.
Zszedł szybko po wąskich schodkach, gdy usłyszał jakąś szarpaninę z udziałem jego więźnia. W ułamku sekundy znalazł się w ciemnym pokoju i zatrzymał się przerażony. Jakiś facet próbował zgwałcić roztrzęsioną dziewczynę, która nie miała się jak bronić przez związane kończyny. Szarpała się, ale mężczyzna z łatwością radził sobie z obezwładnioną szatynką. Właśnie szykował się do zdjęcia stanika dziewczyny, siedząc na jej biodrach.
Ashowi wzrok zaszedł czerwoną mgiełką, gdy z dzikim syknięciem rzucił się na faceta. Złapał za jego szyję i zamachnął się, a mężczyzna wylądował z trzaskiem łamanych kości na przeciwległej ścianie. Jednak Ashley zadowolił się dopiero trzaskiem łamanego karku.
Brunet powoli się obrócił i spojrzał na przerażoną dziewczynę, która wciskała się w kąt pomieszczenia, a po jej polikach leciały łzy. To nie tak miało wyglądać. To była głupia ,,gra o dominację", która przerodziła się w jednej sekundzie w coś niebezpiecznego. To nie powinno tak wyglądać.
Wyciągnął swój zapasowy nóż zza pasa i podszedł do dziewczyny, która zaczęła hiperwylować. Dwoma ruchami rozciął krępującą ją linię, po czym obrócił się i uprzednio rzucając nóż na ziemię, wybiegł z piwnicy i skierował się do mieszkania.
Zabije Jeffa za niewyparzony język, gdy go spotka. Wbrew pozorom nie chciał, by coś się stało dziewczynie, a gdyby do gwałtu doszło czułby się w pewnym sensie jak morderca psychiki, więc postanowił przerwać to wszystko. Nie chciał już jej nigdy spotkać, a jego sztylety nagle stały się mało ważne.

< Mari? xd Sory! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz