Siedziałam w gabinecie swojego ojca, gdzie byli także Olivier i Michael. Ojciec siedział przy biurku i tak jak pozostali założyciele, nie mogli uwierzyć jak bardzo krzywdzili Rekera. Oglądając niektóre filmy, byliśmy przerażeni. Niszczyli go fizycznie i psychicznie. Patrzyłam w ekran na przerażonego Rekera i serce mi się łamało... Znaleźliśmy te filmiki innych "tresur" z udziałem innych ludzi, oraz jak "treserzy" zabijali bez litości, bądź katowali ich na śmierć.
W końcu nikt z nas już nie mógł więcej wytrzymać, więc William zamknął z hukiem laptopa.
- Co za skurwiele! - warknął rozwścieczony ojciec.
- Skurwiele to za mało powiedziane! - odparł Michael.
- Biedny Reker - westchnął Olivier, oczywiście najspokojniejszy, choć widać było po nim, że też jest bardzo zdenerwowany.
- Siergiejek już nie żyje na dobre! Zajęłam się tym osobiście... - warknęłam zaciskając dłonie w pięści.
- Cholerne dranie! Tylu młodych ludzi zginęło.... Mięli całe życie przed sobą! - warknął Michael.
- Na szczęście żadne z tych ścierw już nie żyje, ale teraz proponuję się skupić na teraźniejszości, a mianowicie na Rekerze! - odezwałam się, na co zwróciłam na siebie ich uwagę.
- Co masz na myśli? - spytał Olivier.
- Po pierwsze: nie wolno nikomu o tym mówić! Zero kompletne!, Po drugie: nie możemy go męczyć mówieniem o przeszłości, Po trzecie: trzeba zniszczyć laptopa i wszystko co jest tutaj związane z poligonem, Po czwarte: Zachowujcie się tak jak wcześniej, a nie "Reker może sobie odpuścisz czy coś!" - mruknęłam - Musimy mu dać wsparcie, a nie jeszcze bardziej go tym obciążać! - dodałam na co kiwnęli głowami.
- Co z nim teraz jest? - dopytywał Michael.
- Śpi teraz u siebie w pokoju i podałam mu na wszelki wypadek Złoty Pył - odparłam spokojnie.
- Muszę z nim porozmawiać! - upierał się i otworzył szeroko drzwi, gdzie stał Reker, a widząc swojego ojca uciekł przerażony. Michael chciał za nim pobiec, lecz ja zareagowałam szybciej i boleśnie pociągnęłam go za ucho i z powrotem wsadziłam do gabinetu. Mężczyzna zginał się z bólu, na co reszta założycieli chichotali ze śmiechu ledwie się powstrzymując.
- Same z Tobą problemy panie Blackfrey! - fuknęłam niezadowolona i zła, ciągnąc go za ucho do kanapy, gdzie dopiero przy niej go puściłam i wylądował na kanapie z czerwonym, bolącym uchem, za które się złapał i spojrzał na mnie pytająco - Co ja mówiłam o mówieniu o jego przeszłości?! - warknęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej na co się zmieszał, zwłaszcza że stałam nad nim niczym William.
- Lepiej będzie jak nie będziesz się zbliżał, bo znowu wywołujesz u niego strach! On potrzebuje czasu, czasu i jeszcze raz czasu! - westchnęłam - To dorosły facet, a nie chłopiec, który nie potrafi się obronić! Naucz się w końcu tego... - westchnęłam, nagle drzwi się otworzyły i do gabinetu wszedł ojciec Will'a.
- Coś się stało że Reker tak pobiegł? - zdziwił się patrząc na nas.
- Witam panie Parker! - przywitałam się znudzonym głosem, patrząc na niego.
- Skąd wiesz jak mam na nazwisko? - zdziwił się.
- Ja wiem wszystko! - mruknęłam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia, gdzie wyszłam bez słowa.
Pobiegłam w stronę naszego pokoju i zobaczyłam że Reker cały się trzęsie pod kołdrą, na co westchnęłam cicho. Zamknęłam ostrożnie drzwi i podeszłam do niego powoli. Ostrożnie usiadłam na łóżku i delikatnie zdjęłam z niego kołdrę na co się przeraził i skulił, lecz gdy mnie zobaczył, spojrzał na mnie skruszony, ale wiedziałam że się boi i to bardzo.
- Rekuś kochanie nie ma czego się bać! Jesteś już bezpieczny i nikt nie będzie mówił o tym gdzie byliśmy i co przeżyłeś! - powiedziałam tuląc go do siebie - Nic Ci nie grozi! A Twój ojciec tu nie przyjdzie po dostał troszkę po uszach! - dodałam lekko rozbawiona - Wszystko będzie dobrze kochanie! Razem przez to przejdziemy i niezależnie co się stanie, ja nigdy Cię nie opuszczę! Obiecuję! - powiedziałam tuląc go, lecz zaraz się od siebie oderwaliśmy i spojrzałam mu w oczy. Uspokoił się troszkę, więc pogłaskałam go po głowie z ciepłym uśmiechem, na co w końcu delikatnie się uśmiechnął. Kiedy chciał już coś powiedzieć, usłyszeliśmy pukanie, a po chwili do pokoju wszedł ojciec Will'a, na co Reker się spiął, lecz zaraz złapałam go za rękę żeby się nie bał.
< Reker? ;3 da, da, da, dam! xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz