piątek, 31 marca 2017

Od Kiary cd. Rekera, Erica

Pobudka o 4:30 nie należała do przyjemnych, zwłaszcza że zasnęliśmy po pierwszej rano dopiero... Miał Kias szczęście że nie obudził tym tłuczeniem się Rajanka, bo gdyby zaczął płakać to bym go chyba ukatrupiła! W sumie to już dawno chciałam go złapać i ukatrupić za to że wygadał się Ericowi i większości o tym że planujemy ślub! "Pewnie już cały obóz o tym kuźwa wie!" mruknęłam niezadowolona w myślach gdy się przebierałam w mundur po cichu, tak jak Reker by nie obudzić naszego kochanego szkrabka...
Szczerze to byłam w szoku że Olivier, Billy i Ruby udało się obalić mojego ojca i bałam się troszkę że to wszystko kłamstwo i że nadal grozi nam niebezpieczeństwo!
- Gotowi? - zapytał łapiąc za wieczko wujek, uważnie na nas patrząc czy aby na pewno jesteśmy na to gotowi.Skinęliśmy powoli twierdząco głowami, a po chwili Eric otworzył pudło w którym była głowa Williama! Mojego ojca... "Boże ja go tak nadal potrafię nazywać po tym wszystkim?!" złapałam się na tym w myślach. W pewnym sensie poczułam jednocześnie ulgę pomieszaną z radością, oraz małe ukłucie bólu... W małej części wciąż kochałam ojca i nadal nie mogłam uwierzyć że coś takiego chciał mi zrobić... Zabić własne dziecko z zimną krwią! I nie tylko mnie! Z drugiej zaś strony poczułam taką radość, że chciało mi się skakać, gdyż rządy tyrana dobiegły końca...
- Mam nadzieję że Olivierowi i reszcie się uda naprawić wieżę, ale nigdy nie mam zamiaru tam wracać! Moja noga nigdy już tam nie postanie po tym co nam zrobili... Może i oni o niczym nie wiedzieli, ale i tak znajdą się tacy, co będą nam chcieli łeb odstrzelić! Ponadto znienawidziłam tamto miejsce! A co do ich odwiedzin to się zgadzam, bo będzie dobrze ich w simie zobaczyć, a i Will też się ucieszy gdy zobaczy ojca znowu... - powiedziałam na co wujek skinął głową i spojrzał na Rekera pytająco.
- Też się zgadzam żeby przyjechali... Niezbyt się do tego palę, ale chcę żeby brat zobaczył ojca - westchnął, a Eric pozwolił nam odejść i dalej trochę pospać, gdzie on w między czasie zaczął pisać wiadomość do Oliviera.
Poszliśmy do swojego pokoju, gdzie miałam mieszane uczucia, których niezbyt rozumiałam. Chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie, a przy tym czułam dziwny niepokój pomieszany z radością i ulgą. Reker to zauważył, więc mnie do siebie przytulił, gdy leżeliśmy na swoim łóżku, w ciemnościach, bo światło już dawno zgasiliśmy.
- Wiem jak się czujesz Kiaruś - westchnął ukochany, a ja się w niego wtuliłam mocniej, czując się przy nim lepiej.
- Strasznie dziwne uczucie... Jednak cieszę się że to Olivier, Billy i Ruby rządzą - odparłam spokojnie.
- Na pewno niedługo ludziom tam zacznie żyć się lepiej, ale tak jak sama powiedziałaś, moja noga też tam już nigdy nie postanie - westchnął całując mnie w czoło - Kocham Cię Kiaruś - szepnął jeszcze.
- Ja Ciebie też Rekuś - odparłam i jakoś w końcu oboje zasnęliśmy spokojnie.
**
Obudziliśmy się około jedenastej, czym się nie zdziwiliśmy, bo po tak nieprzespanej nocy jakoś musieliśmy się nieco dłużej zregenerować niż pozostali... Zajęliśmy się synkiem z którym się pobawiliśmy i nakarmiliśmy, po czym poszliśmy na późne śniadanie, lecz nikomu to nie przeszkadzało! Wróciliśmy ponownie do pokoju, gdzie synek stał w łóżeczku, podtrzymując się rączkami. Synuś uśmiechnął się na nasz widok, a po chwili przyszedł Will.

< Eric? Reker? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz