- Czemu nie lubisz skoków? - odezwałam się nagle z boksu Feniksa, którego głaskałam, a po chwili zjawił się w nim Helsing.
- Nie ładnie podsłuchiwać! - odparł od niechcenia na co spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
- Oj tam, oj tam! - powiedziałam i dalej głaskałam Feniksa po łbie, który przymykał lekko oczy i opierał swój łeb na moim ramieniu - Czemu nie lubisz skoków? - spytałam ponownie.
- Wiele razy konie mnie zrzucały specjalnie, bo tak były trenowane - warknął wściekle, lecz wiedziałam że to nie na mnie, tylko na tych co mu to zrobili.
- Mogę Cię nauczyć skoków, kiedy Feniks wyzdrowieje! Jest wspaniałym nauczycielem, jest cierpliwy i jeszcze pokochasz skoki, co mogę Ci gwarantować! Jeśli oczywiście będziesz chciał... - powiedziałam spokojnie.
- Sam nie wiem... - westchnął - Jak się czuje Feniks? - spytał zmieniając temat.
- Lepiej, ale muszę mu podawać przeciwbólowe, bo strasznie się męczy - odparłam z lekkim smutkiem.
Nagle znikąd pojawił się mój ojciec, który podał bransoletkę z nadajnikiem GPS dla swojego brata.
- Masz! Jeśli będzie Ci groziło niebezpieczeństwo, znajdziemy cię! - powiedział, lecz Helsing się odsunął, a mianowicie wszedł do boksu Feniksa, tylko by się ratować przed bransoletką.
- Nie dzięki! Już jedne czip mi wystarczy! - powiedział lodowato i dotknął odruchowo swojej ręki - Mam już jeden - dodał ze złością w której znajdowała się także rozpacz.
- Nie masz już czipa - odezwałam się nagle, na co zwróciłam jego uwagę.
- Co? - zdziwił się jakby się przesłyszał.
- Od prawie dwóch miesięcy nie masz czipa w ręce, bo ci go wyjęłam i zniszczyłam! Nie jesteś psem i nigdy ne byłeś, więc się nie denerwuj! - westchnęłam - Nie informowałam Cię o tym, bo.... Z resztą sam wiesz! - westchnęłam znowu i wyszłam z boksu Feniksa.
< Eric? będziesz zły? ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz