Słysząc i widząc jak Helsing się drze coraz bardziej wściekły, nie wahałam się i wbiłam mu w szyję lek usypiający, po którym od razu zasnął i opadł na łóżko.
- Co mu podałaś? - spytała zmartwiona Katrina.
- Lek usypiający - odparłam spokojnie - W tym stanie nie może się denerwować, bo serce może mu stanąć! A wtedy będziemy mięli problem... - westchnęłam i znowu zapisałam wszystko w jego karcie. Jego ludzie także się uspokoili widząc iż nie ma napadu furii tylko śpi. Jak było widać bali się takiego zachowania ze strony swojego przywódcy, lecz dla mnie to nie było niczym szczególnym, bo widziałam w ludziach większe furie i szatany wściekłości. A taka złość od Helsinga była... po prosu zwyczajna! Nagle, kiedy chciałam już siadać przy biurku podeszła do mnie kobieta, na co się zdziwiłam i pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Wyglądała na zdenerwowaną, wiec nie protestowałam, tylko poszłam za nią na korytarz.
- O co chodzi? - spytałam dziwiąc się zachowaniem kobiety.
- Chodzi o Erica... - odparła niepewnie - Co z nim? - spytała.
- Jego stan jest stabilny, lecz nie może się przemęczać i denerwować, bo to źle wpływa na jego organizm - wytłumaczyłam - Chodzi o coś innego prawda? - spytałam nagle na co się lekko wzdrygnęła - Możesz mi powiedzieć! Jestem lekarzem, a mnie obowiązuje mimo wszystko tajemnica lekarska - powiedziałam na co jakby jej ulżyło.
- Chodzi o to że Eric ma koszmary! - odparła na co się zdziwiłam - Budzi się zlany potem, ciężko dyszy a czasami i nawet krzyczy z przerażania - powiedziała jaśniej, na co się zastanowiłam.
- Jak często to się zdarza? - spytałam.
- Codziennie! I nawet po kilka razy w nocy kiedy śpi - westchnęła - Ma koszmary z przeszłości... Ojciec się nad nim znęcał... - powiedziała ciszej, a ja prawie zdębiałam, lecz na szczęście zdarzyłam się opanować!
- To mi wygląda na stres pourazowy, więc musimy podać odpowiednie leki! Mogłaś mi wcześniej o tym powiedzieć - westchnęłam.
- Co mu podacie? - spytała.
- Podamy Złoty Pył - odparłam od razu.
- Przecież to jest narkotyk! - niemalże wykrzyczała.
- Owszem jest, ale w małych dawkach używa się go do leczenia stresu pourazowego i jest on najlepszym lekiem, który pozwala zapomnieć, albo złagodzić sprawy związane z przeszłością! Często go używamy, tak samo jak Przemytnicy.... Jest mało znany ze swoich leczniczych właściwości, lecz uwierz mi że dobrze leczy! Sama go brałam, tak samo jak i mój narzeczony i nam pomógł - powiedziałam spokojnie.
- Przejdzie mu po tym? - spytała z nadzieją.
- Tak! ale będzie to niestety wracać, więc czasami trzeba będzie znowu podawać ten lek - westchnęłam - Niestety takich bolesnych wspomnień się nie da wymazać nigdy - dodałam na co skinęła ze smutkiem głową.
- Martwię się o niego... - dodała szeptem i nagle dotknęła swojego brzucha, na co się zdziwiłam, lecz to był charakterystyczny ruch kobiety w ciąży, bo sama go miałam, więc go od razu rozpoznałam!
- Jesteś w ciąży? - spytałam nagle na co się zdziwiła.
- Skąd wiesz? - spytała mocno zdziwiona i bardziej zasłoniła ręką brzuch.
- Rozpoznałam to po tym jak charakterystycznie łapiesz się za brzuch... To odruch i niekoniecznie świadomy! Po prostu instynkt macierzyński - odparłam - Który miesiąc? Musimy Cię zbadać wiesz o tym? - spytałam.
- Jest już piąty miesiąc od jakiegoś tygodnia - odparła spokojnie.
- Pobiorę Ci krew do analizy, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku! - powiedziałam na co skinęła głową - Staraj się nie denerwować, bo inaczej dziecko będzie Ci dawało w kość... Wiem bo sama tak miałam - westchnęłam na wspomnienie tego, jak dziecko mocno mnie kopało gdy byłam zdenerwowana i jaki to był ból! Dobrze ze wtedy Sawarz mnie "złapał" i jakoś z Rekerem i moim ojcem mnie przekonali bym odpuściła sobie wtedy pracę na medycznym, bo bym chyba wtedy zwariowała!
- Przez jaki czas będzie musiał przejmować ten lek? - spytała.
- Myślę że przez jakieś dwa, góra trzy tygodnie, lecz Złoty Pył działa bardzo szybko, więc równie dobrze możemy skończyć leczenie już po tygodniu! Już pierwsza dawka uspokaja i sprawia że nie odczuwa się tak blizn po przeszłości - wytłumaczyłam - Zaraz go podam, tylko pobiorę Ci krew - powiedziałam i tak też zrobiłam. W sumie na sali nie było nas około półtorej godziny, a gdy weszłyśmy, zobaczyłyśmy zwijającego się z bólu mężczyznę. Katrina od razu do niego podbiegła spanikowana i delikatnie obaliła go na łóżku, głaszcząc go po głowie.
- Eric spokojnie! Jestem tu, jestem! - mówiła uspokajająco, lecz widziałam że jest zdenerwowany mimo wszystko, a po czole spłynęła mu kropla potu, więc domyśliłam się że znowu miał ten swój atak paniki czy coś... Zauważyłam że Reker znowu gdzieś polazł, za co miałam ochotę go ukatrupić, lecz szybko zabrałam się za przygotowanie dawki Złotego pyłu. Zmieszałam proszek, ze specjalną cieszą i nabrałam lek do strzykawki. Zapisałam w karcie, że podała mu taki lek, oraz godzinę przyjęcia dawki, oraz kiedy ma mieć podawane następne... Kiedy podchodziłam już ze strzykawką do Helsinga, ten jakby się przestraszył i chciał odsunąć ode mnie, lecz ból mu na to nie pozwolił.
- Co to?! - spytał spanikowany.
- Lekarstwo na sam wiesz co - oparłam spokojnie - Podaj rękę! - dodałam na co pokiwał przecząco głową.
- W takim razie masz dwa wyjścia! Albo pozwolisz mi podać Ci lek, albo zwiążę Cię pasami dopóki nie skończymy Twojego leczenia! - powiedziałam ostrzegawczo., na co Katrina pociągnęła go znowu boleśnie za ucho.
- Nie wybrzydzaj skoro chcą Ci pomóc! - skarciła go.
- No dobrze, dobrze! Au! - powiedział na co kobieta go puściła, a on podał niepewnie rękę, uważnie patrząc na wszystko co robię.
- Nie martw się, to nie trucizna! - westchnęłam i podałam cały lek dożylnie - Możesz być lekko senny po nim, ale Ci pomoże - dodałam widząc iż mężczyzna zrobił się lekko senny.
< Eric? ;3 nie będziesz miał koszmarów? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz