niedziela, 5 marca 2017

Od Erica cd. Kiary

Nie mogłem uwierzyć w to co widzę! Ziemniaki, kotlet schabowy i surówka z kiszonej kapusty! Coś mi tutaj nie pasowało i gdy inni zajadali się ze smakiem wspaniałym posiłkiem ja patrzyłem na tacę z wrogością a moją "zła energię" zapijałem kawą, którą mieli całkiem dobrą i można rzec, iż nawet ciut lepszą niż naszą.
- Kochanie jedz, bo padniesz z głodu! - powiedziała Katrina słysząc jak zaczyna burczeć mi w brzuchu.
- Wiliam coś pewnie z tym majstrował - mruknąłem biorąc kolejny łyk gorącej cieczy.
- Heliś jak dają to się dziękuje i bierze! - pouczyła mnie ciągnąc za ucho przez co prawie wylałem na siebie całą kawę.
- Tak już jem! Puść! - jęknąłem odstawiając kubek i biorąc sztućce do rąk na co się uśmiechnęła i jak gdyby nigdy nic puściła mnie i poklepała po głowie na co zirytowany szukałem wzrokiem kogoś na kim mógłbym się wyżyć.
- Eric nie możesz wyżywać się na wszystkich za swoje błędy - westchnęła na co jedzenie słabo przeszło mi przez gardło.
- Tak już się niestety nauczyłem... - mruknąłem biorąc się za schabowego, który ciekawił mnie najbardziej i tak jak sądziłem smakował wybornie! Wcale się teraz tym staruchem nie przejmowałem mógłby mnie nawet zatruć, ale za taki posiłek z kawusią to dziękuję i temu dziadowi! Nagle w połowie posiłku przez okno wleciał orzeł amerykański, który usiadł mi na przedramieniu i wskazał głową na wiadomość. Już po samym charakterze pisma poznałem kto pisze a widząc jeszcze tekst jak ten idiota mnie i moich ludzi bezkarnie obraża zalewała mnie normalnie krew! Nie dość, iż specjalnie powiedział, że te zbiorniki są bezpieczne to teraz mi jeszcze grozi! - Dan ty cholero jedna zabije cię! Wbije ci nóż w aortę albo uduszę własnymi rękami! Będziesz cierpiał jak najgorszy wróg! - warknąłem gniotąc kartkę - Ja pierdolę co ten gówniarz sobie myśli! - dodałem rozwścieczony do granic możliwości.
- Eric spokojnie! - próbowała mnie uspokoić.
- Co spokojnie?! Pieprzony cwaniaczek się do kurwy nędzy znalazł! - wrzasnąłem ukazując swoje szatańskie oblicze, które było lepiej znane moim ludziom. Miałem wykrzyczeć coś jeszcze lecz poczułem ukłucie a potem zasnąłem. Leki usypiające - stwierdziłem w myślach będąc jeszcze jakoś w miarę świadomym. Śniło mi się znowu jak ojciec mnie lał i niszczył psychicznie oraz fizycznie. Co noc inny dzień czyli inna historia, którą los kazał mi sobie przypomnieć. Do dziś nie potrafię opisać jak się w tedy czułem... to było straszne...
****
Obudziłem się cały zalany zimnym potem i dysząc niczym parowóz. Mój wzrok był niespokojny i wędrował po całym oddziale w poszukiwaniu wroga, którego chciałem zaatakować od razu, lecz widząc, iż są tu tylko moi ludzie bez Katriny, Kiary i Rekera zdenerwowałem się jeszcze bardziej. Co się tu odpierdala?! - warknąłem w myślach zrywając się do siadu co było błędnym posunięciem, bo poczułem jakby moje wszystkie mięśnie się rozdarły.

<Kiara? :3 Eric się wnerwił xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz