niedziela, 5 marca 2017

Od Kiary cd. Erica

Widząc że Helsing upadł od razu do niego z Rekerem podbiegliśmy, który zjawił się jak na zawołanie! Podniósł ciężkiego mężczyznę i położył go z powrotem na łóżku, gdzie szybko zaczynałam mu podawać leki na uspokojenie serca i takie tam!
- Co się z nim dzieje?! - spytała spanikowana Katrina.
- Zaraz może baranowi serce stanąć! - warknęłam - Reker podaj mi szybko Klonazepam! - powiedziałam na co szybko pobiegł i wrócił ze strzykawką. Wstrzyknęłam całą zawartość strzykawki, a po wyjątkowo długiej chwili gapienia się w monitor EKG, serce zaczęło bić normalnie i wszystko się uspokoiło.
- Mało brakowało... - stwierdziłam przyglądając się mężczyźnie, który trzymał się za serce, więc podałam jeszcze środek przeciwbólowy, który nie zaszkodzi teraz sercu z innymi podanymi lekami.
- O.... Czyżby wielki Helsing i jego banda nie wytrzymywała?! - zaśmiał się nagle jakiś głos, na co wszyscy spojrzeliśmy w stronę drzwi, gdzie stał jakiś chłopak. Wyglądał na około 24 lata. Uśmiechał się szyderczo do Helsinga, który się wnerwił, lecz nie za bardzo, gdyż podałam mu silne leki uspokajające.
- Zabiję Cię Dan! Ty cholerny gówniarzu! - warknął wściekle.
- Raczej za zabiję Ciebie i Twoich ludzi! - zaśmiał się wyjmując broń zza pleców. Reszta członków ze Śmierci chciała się podnieść i bronić, lecz byli za słabi o opadli bez sił na łóżka - Najpierw jednak pozabijam Twoich lekarzy, albo nie! Może najpierw Twoją dziewuchą się zajmę? - spytał złowieszczo się uśmiechając i wycelował w nią, na co się przeraziła, lecz ja szybko zasłoniłam ją własnym ciałem, nie bojąc się strzału i skrzyżowałam spokojnie ręce na klatce piersiowej.
- Chcesz być pierwsza? - zaśmiał się, lecz ja miałam znudzony wyraz twarzy.
- Tą zabawką to możesz sobie pogrozić swojemu małemu kutasowi, a nie mnie! - prychnęłam z poirytowania - Z resztą nic mi nie zrobisz! - zaśmiałam się nagle co wszystkich zdziwiło.
- A to niby dlaczego? - wysyczał wściekle.
- Dlatego! - powiedziałam i pokazałam żeby obrócił się za siebie. Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz nagle za sobą usłyszał wściekłe warczenie wilka - Wilczy strażniku! - powiedziałam na co wilk się rzucił na mężczyznę, lecz ten zrobił sprawnie unik.  Strzelił wilkowi w klatkę piersiową, lecz ten nawet na to nie zwrócił uwagi. Warknął tylko jeszcze bardziej agresywnie, pokazując wszystkie ostre kły. Po chwili pocisk wyleciał z ciała wilka, a rana się zasklepiła i nic nie było widać. Wszyscy nie mogli w to uwierzyć... Prócz mnie i Rekera!
- Co do cholery?! - krzyknął zdenerwowany i ponownie wycelował w wilka.
- To nic nie da! Nasi strażnicy nie są ani martwi, ani żywi... Nie można im zrobić krzywdy! - powiedziałam spokojnie, jakbym mówiła o pogodzie.
- Więc czym są do cholery?! - warknął.
- Duchami mój drogi! Duchami! - zaśmiałam się, a po chwili wilk rzucił się na chłopaka i wgryzł mu się z szyję, od razu go zabijając. Trzymał jeszcze przez chwilę szyję chłopaka, lecz w końcu ją puścił i spojrzał spokojnie na mnie podchodząc.Uklękłam na jedno kolano i go pogłaskałam co mu się spodobało.
- Dziękuję Amon! - powiedziałam na co kiwnął głową, zawył i rozpłyną siew powietrzu dając kolejny efekt zdumienia i jakby lekkiego przerażenia wśród pacjentów.

< Eric? ;3 zatkało kakao? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz