niedziela, 26 marca 2017

Od Erica cd. Tamary

Od razu zacząłem szukać wzrokiem snajpera, który mnie ratował i tak jak się spodziewałem była to Tamara, która zabiła wszystkich te tchórzące ścierwa! Gdyby nie to, że trafili mnie w nadgarstek to sam bym ich wybił no ale cóż jestem praworęczny więc ona jest moim "przewodnikiem". Kiedy wszystko się zakończyło znikąd pojawił się Mason, który owinął mi ranę w chustę. Oczywiście Tamara też się pokazała nawet jako pierwsza a Targon przydreptał jako ostatni i też wyglądał na zmartwionego.
- Żyję, żyję tak łatwo z tego świata się mnie nie pozbędziecie - westchnąłem - Szlak by ten obóz trafił - warknąłem patrząc na Trupy, które stały się oficjalnie trupami.
- Nie wygląda to najlepiej - stwierdził złotooki widząc jak prowizoryczny opatrunek przesiąka moją krwią.
- Lepiej wracać, bo jak się gadzina zleci to będzie gorzej - stwierdziłem - Ty to powinnaś być moim ochroniarzem! Gdy mi się krzywda dzieje Tamara już jest - zaśmiałem się cicho kierując grupę w kierunku bazy głównej naszego obozu. W trakcie drogi powrotnej czułem jak słabnę coraz bardziej co nie było normalną rzeczą dlatego przyśpieszyłem trochę bardziej by czasem teraz nie zasłabnąć.
Docierając do obozu Edward już widząc mnie podbiegł i zaczął jak zwykle skakać oraz za wszelką cenę chciał zobaczyć co mi się stało a ja tylko odganiałem go ręką by móc podejść do Katriny, która też była strasznie zmartwiona, to dzięki niej zgodziłem się iść na ten cholerny oddział medyczny gdzie gdy położyłem się na łóżku od razu zemdlałem...
****
Koszmar... Przeszłość i teraźniejszość mieszały się ze sobą tworząc nierealną historię, która i tak na swój sposób był straszna i mroziła mi krew w żyłach. Tak wielki Helsing boi się swojej przeszłości... Niczym nie można mnie wystraszyć tak jak przeszłością... Nagle dotyk... dotyk, który zabił koszmar i wyrzucił mnie z sfery snów przez co obudziłem się przerażony na oddziele medycznym gdzie znowu było ciemno jak nie wiem gdzie! Katrina siedziała obok mnie a ja już na szczęście byłem opatrzony.
- Spokojnie kochanie to był tylko koszmar - rzekła głaszcząc mnie po włosach.
- Ojciec... - westchnąłem - Znowu się ta cholera pojawiła - jęknąłem patrząc na śpiącą Szanel oraz również zasypiającego Targona.
- On nie żyje i niedługo zniknie a jak by się coś działo to podamy złoty pył - uspokoiła mnie.
- Tamara a ty się tam tak nie chowaj tylko chodź - westchnąłem patrząc w ciemność - Przeziębienie w lato to najgorsza rzecz - dodałem lekko rozbawiony.

<Tamara? :3 Przed wujkiem się nie schowasz xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz