niedziela, 26 marca 2017

Od Kiary cd. Reker'a

Karmiłam właśnie synka, który był dzisiaj wyjątkowo głodny! Pił mleko jak szalony, ale cieszyło mnie że ma apetyt, bo było by źle gdyby był chory. Wtedy to bym chyba nie wytrzymała z nerwów! Uśmiechałam się do mojej małej kruszynki, kiedy jadł, a on patrzyła na mnie tymi swoimi ślicznymi, błyszczącymi niebieskimi oczkami. Później pocałowałam go delikatnie w główkę, przebrałam go i położyłam go do łóżeczka, bo po jedzeniu zrobił się senny.
Sama też przebrałam się z piżamy na mundur, bo musiałam go nosić. Mimo że było gorąco, to jakoś znosiłam ten upał, choć na dworze było niezłe piekło! Położyłam się na łóżku i zaczęłam znowu czytać książkę "Mistrz", która opowiadała o pewnej dziewczynie, która stała się przypadkową ofiarą mafiozów i jakoś musiała żyć między nimi, lecz nie robili jej krzywdy, gdyż była chroniona dzięki szefowi tej szajki w którym się podkochiwała. Była to wciągająca książka i nie nudziłam się ani na chwilę!
 Czytałam tak spokojnie z dobre półtorej godziny, aż w końcu usłyszałam że synek znowu się przebudził, więc zaznaczyłam miejsce w którym skończyłam czytać i podeszłam do Rajanka, który lekko popłakiwał, więc mógł mu się śnić jakiś koszmar... Wzięłam go ostrożnie na ręce, a synek wtulił się we mnie przerażony.
- Ci... Już dobrze... Mama jest przy Tobie! Ci... Już dobrze Rajanku... - mówiłam szeptem tuląc maluszka do siebie - Nie płacz Rajanku... Ci... Jestem tutaj! Jestem...- mówiłam nieprzerwanie.
W końcu maluszek zaczął się uspokajać, lecz mnie nie puszczał co rozumiałam, bo jeśli dziecko się czegoś albo kogoś wystraszy do biegnie od razu do któregoś z rodziców! Usiadłam na łóżku w końcu, cały czas go trzymając. Po jakiś pięciu minutach, synek zasnął mi z powrotem na rękach, więc ponownie położyłam go w łóżeczku i przez chwilę patrzyłam jak śpi. Potem usłyszałam jakiś hałas, więc wyjrzałam z balkonu i zobaczyłam Reker, który niósł jakąś dziewczynę. "Zaraz, zaraz... Te rysy twarzy, włosy i oczy... Czy to.. Nie to niemożliwe! Przecież ona... nie żyje.. Prawda...?" pytałam siebie w myślach z niedowierzaniem i cały czas patrzyłam jak Reker biegnie z nią na oddział, dopóki nie zniknęli mi z oczu. "Tija... Moja siostra!" powiedziałam sobie i nagle zerwałam się do biegu na oddział medyczny, lecz nie trzaskałam drzwiami, bo bym obudziła Rajanka, a tego nie chciałam!
Zbiegłam na dół po schodach z walącym sercem. Sama widziałam jak Tija kiedyś dostała tak że nie powinna tego była przeżyć! Po głowie mi krążyły pytania, lecz nie znajdywałam na to odpowiedzi... Myślałam że zaczynam wariować, jednak dobrze znałam Tiję i byłyśmy zawsze ze sobą bardzo związane! Minęłam Rekera niczym huragan, który właśnie wychodził z oddziału i zdziwił się moją reakcją. Kiedy stanęłam w drzwiach i ją zobaczyłam... Myślałam że serce mi zaraz stanie! Kiedy ją z bliska zobaczyłam, już wiedziałam że to ona! Tija Amitachi, moja przyszywana siostra, bo łączyła nas tylko matka, leżała właśnie na łóżku szpitalnym, mimo iż powinna być martwa po tamtym włamaniu bandziorów... Widziałam jej strach w oczach, kiedy Edward ją opatrywał, lecz kiedy skończył i odszedł od niej, mówiąc jej uprzednio coś, wtedy mnie spostrzegła. Patrzyłyśmy na siebie z takim samym niedowierzaniem i wzrokiem typu "To się dzieje naprawdę!?".
- Kiara coś się stało? - usłyszałam za sobą zmartwiony głos narzeczonego, który patrzył na mnie zdenerwowany. Czułam się tak jakbym zapuściła korzenie, bo przez chwilę nie mogłam się ruszyć!
- Tija....? - odezwałam się drżącym głosem, a do oczu naszły mi łzy.
- Kiara...? - spytała tak samo zaszokowana co ja i gdy wypowiedziała moje imię, ja już byłam na sto procent pewna że to moja siostra! To że mnie kojarzyła oznaczało że nie zwariowałam, tylko to naprawdę była ona! Od razu się zerwałam podbiegając do niej i mocno ją do siebie przytulając, tak samo jak ona mnie. Z oczu leciały nam łzy szczęścia, a inni nie wiedzieli co się dzieje.
- Tija siostrzyczko, myślałam że nie żyjesz! - powiedziałam ocierając łzy, lecz z twarzy nie schodził mi uśmiech.

< Reker? ;3 zdziwko? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz